W pierwszym miesiącu wielkiej wojny Rosja doznała upokarzającej porażki w bitwie w Prusach Wschodnich. Dwie armie rosyjskie zostały rozbite. Inaczej było w Galicji Wschodniej: tu rosyjska ofensywa rozwijała się pomyślnie. 27 sierpnia 1914 r. Lwów opanowała panika na wieść o zbliżaniu się oddziałów rosyjskich. Zaczęła się masowa ucieczka, opuściło go ok. 40 tys. mieszkańców (spośród 200 tys.). Ze Lwowa wyjechały władze krajowe oraz prezydent miasta – Józef Neumann i połowa radnych.
Jednym z pierwszych zarządzeń magistratu pod przewodnictwem wiceprezydenta Tadeusza Rutowskiego było powołanie Miejskiej Straży Obywatelskiej. Usiłowała ona ograniczyć masowe rabunki magazynów wojskowych i kolejowych oraz sklepów, które rozpoczęły się po wyjściu z miasta wojsk austro- -węgierskich. „Gromady rzezimieszków i apaszów wzmocniły się wydatnie zastępami »porządnej« pozornie ludności z szeregów robotników, stróżów, dozorców, sutenerów, wierć i półinteligentnych amatorów łatwej zdobyczy”. Nie był wyjątkowy widok ludzi – jak pisał lwowianin Bohdan Janusz, polski i ukraiński historyk oraz archeolog – dźwigających pianina, fortepiany, kredensy, biurka, stoły, szafy, kasy żelazne, maszyny do pisania i szycia.
2 września magistrat Lwowa wydał oświadczenie: „Obywatele! Wojska Monarchii odniosły ciężkie porażki i cofnęły się na zachód. Za chwilę wkroczą zwycięskie wojska rosyjskie do Lwowa. W takiej chwili wzywamy całą ludność miasta, by przez Boga! zachowała godność, spokój, wystrzegała się popłochu i wybryków nierozważnych czy złych żywiołów, wszelakiej prowokacji. Miasto otwarte, więc nie może grozić mu żadne niebezpieczeństwo. Cała poważna ludność oczekuje na wypadki z całym spokojem”.
3 września na ulicach Lwowa pojawiły się pierwsze oddziały rosyjskie. „Ciekawe i jedyne w swoim rodzaju, rozgrywały się tymczasem sceny po kamienicach i mieszkaniach – wspominał lwowianin, pisarz i historyk Józef Białynia-Chołodecki. – Wystraszona ludność, chrześcijańska, a także żydowska, wywieszała w bramach i po oknach obrazy świętych, zwłaszcza św. Mikołaja, jako talizman przeciw napadom i rabunkom żołnierzy rosyjskich, a rodziny legionistów niszczyły wszelkie ślady po nieobecnych już we Lwowie drużyniakach”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.