Od "zera" do milionera. Najbardziej niewiarygodna kariera I Rzeczypospolitej

Od "zera" do milionera. Najbardziej niewiarygodna kariera I Rzeczypospolitej

Dodano: 
Adam Kotowski / Husaria na Rolce sztokholmskiej
Adam Kotowski / Husaria na Rolce sztokholmskiej Źródło: Wikimedia Commons
Kiedy Adam Kotowski umierał był jednym z najbardziej majętnych ludzi w całej Rzeczypospolitej. Na świat przyszedł kilkadziesiąt lat wcześniej. Jako syn pańszczyźnianego chłopa o nazwisku Kot.

To historia tak niezwykła, że pewnie wiele osób nie uwierzyłoby, że wszystko działo się w czasach Pierwszej Rzeczypospolitej. A jednak. Adam Kotowski jest przykładem, że wytrwałość, inteligencja, ale i łut szczęścia są wystarczające, aby wybić się na nieprzeciętność.

Od „pucybuta”

Adam Kot urodził się w 1626 roku w Komorzynie na Górnym Śląsku w rodzinie chłopskiej. Miał trzech braci. Nie wiadomo dokładnie kiedy, lecz młody chłopski syn postanowił uciec ze swojej wsi. Udało mu się to. Przedostał się na tereny Rzeczypospolitej, do Małopolski. Tam trafił do dóbr starosty bieckiego Jana Wielopolskiego. Musiał odznaczać się wyróżniającymi się przymiotami, gdyż został zauważony przez samego magnata, który dopuścił go do swego bliskiego kręgu, a nawet kazał go szkolić. Kot pobierał nauki z synem magnata, (również) Janem, późniejszym kanclerzem wielkim koronnym.

Jakiś czas później Adam Kot, dzięki poparciu Wielopolskich, znalazł się na dworze Jana Kazimierza, gdzie został królewskim sekretarzem. Tam poślubił Małgorzatę Durant, córkę nadwornego krawca. Razem tworzyli bardzo zgraną parę i świetnie się dogadywali.

Za swoją służbę dla Rzeczypospolitej król postanowił w końcu uhonorować Kota najwyższą dla niego wówczas możliwą nagrodą: awans do stanu szlacheckiego. 20 maja 1659 roku Adam Kot otrzymał od króla Jana Kazimierza, jako króla Szwecji, nobilitację stając się szwedzkim szlachcicem. Przyjął wtedy nazwisko Kotowski.

Wielki majątek

W latach 60. XVII wieku Kotowski otrzymał w dzierżawę cła małopolskie i wielkopolskie, na czym dorobił się znacznego majątku. Od 1664 roku udzielał pożyczek, a trzy lata później, wraz ze swym protegowanym i wspólnikiem, Wawrzyńcem Wodzickim, dzierżawili ekonomię samborską i zarządzali dobrami żywieckimi, które były własnością prywatną króla Jana Kazimierza.

Kościół św. Jacka w Warszawie

W 1673 roku Kotowski uzyskał indegnat (przyznawał do Sejm), co oznaczało, że mógł cieszyć się on takimi samymi prawami jak wszyscy inni szlachcice w Rzeczypospolitej. W podziękowaniu za ten przywilej Kotowski wystawił z własnych środków regiment dragonii, który wziął udział w bitwie pod Chocimiem w 1673 roku. Po zakończeniu wyprawy cały czas regiment utrzymywał. Po dekadzie na wyprawę przeciwko Turkom pod Wiedniem sfinansował poczet husarii, który oddał do dyspozycji Jana III Sobieskiego.

Kotowski jednocześnie cały czas się bogacił. W latach 70. XVII wieku został żupnikiem krakowskim, a później, wraz z Wodzickim, otrzymał w dzierżawę żupy w Bochni i Wieliczce oraz mazowieckich składów soli. Miał też udziały w kopalniach leżących w Olkuszu. Od króla uzyskał w tym czasie różne nadania ziemskie na terenie województw mazowieckiego i sandomierskiego.

Rodzina Kotowskich cieszyła się w Rzeczpospolitej wielkimi przywilejami i uznaniem. Do tego stopnia, że nawet Maria Kazimiera, żona króla Jana Sobieskiego, na czas swojej nieobecności w Warszawie, poleciła żonie Kotowskiego, Małgorzacie, powitanie sióstr sakramentek, które przybyły do stolicy.

Kotowscy mieszkali w Warszawie, gdzie wzniesiono dla nich posiadłość projektu Tylamana z Gameren (róg ulic Długiej i Miodowej). Rodzina ufundowała kościół w Klementowicach koło Puław oraz kaplicę w kościele św. Jacka w Warszawie.

Niestety małżonkowie nie doczekali potomstwa. Prawie cały swój majątek zapisali na rzecz Kościoła: zakonów sakramentek, dominikanów, franciszkanów i paulinów.

Małgorzata Kotowska zmarła 14 czerwca 1690 roku, a jej mąż, Adam Kotowski, 21 listopada 1693 roku. Część majątku (np. posiadłości w Warszawie) Kotowski przekazał swoim braciom, którzy jednak zostali oszukani przez referendarza koronnego Stanisława Antoniego Szczukę i ostatecznie niczego nie otrzymali. Kotowscy zostali pochowani w kościele św. Jacka w Warszawie. Do dziś można oglądać tam epitafia małżonków.

Czytaj też:
Polacy nigdy nie pobili tylu wrogów. Bitwa, która powinna stać się legendą
Czytaj też:
Na odsiecz Wiedniowi. Polacy ocalili Austrię, ale nie spotkała ich żadna wdzięczność
Czytaj też:
QUIZ: Kto dowodził w tej bitwie? To może wydawać się łatwe, ale czy będziesz wiedział?

Opracowała: Anna Szczepańska
Źródło: DoRzeczy.pl