Jak najdalej od drutów
  • Anna SzczepańskaAutor:Anna Szczepańska

Jak najdalej od drutów

Dodano: 
Stalaf Luft III Zagań. Upamiętnienie wejścia i przebiegu tunelu „Harry”, którym część jeńców wyszli na wolność
Stalaf Luft III Zagań. Upamiętnienie wejścia i przebiegu tunelu „Harry”, którym część jeńców wyszli na wolność Źródło:Wikimedia Commons / vorwerk, CC BY-SA 3.0
Polacy uciekali nie tylko z różnych niemieckich obozów koncentracyjnych i zagłady, lecz także z obozów jenieckich. Próbowali przeróżnych sposobów – wprost przez bramę, w przebraniu lub wykopanymi tunelami. Szanse mieli zazwyczaj bardzo niewielkie, ale potrzeba wolności była silniejsza.

Mieczysław Dukalski, który opowiadał po latach o próbach ucieczek z niemieckich obozów, był członkiem NSZ. Niemcy więzili go w Gross-Rosen i podobozie Brieg. Dukalski należał do obozowej konspiracji i był jednym z kilkunastu więźniów, którzy pod koniec 1944 r. podjęli decyzję o ucieczce. Okazja nadarzyła się na początku 1945 r., kiedy grupę Polaków i Rosjan przydzielono do pracy w magazynach Wehrmachtu. 5 stycznia podjęto próbę ucieczki. W samochodzie, którym komando wracało do obozu, Polacy i jeden Rosjanin obezwładnili niemieckich strażników oraz kierowcę.

„Po ujechaniu paru kilometrów, gdzieś w połowie drogi między magazynem i jakąś wioską, wyrwałem karabin stojącemu naprzeciwko mnie postowi, [...] a reszta bractwa zajęła się innymi szkopami […]. Gdy mieliśmy już postów na podłodze, całkowicie niezdolnych do oporu, przepchałem się do przodu wozu i zacząłem walić w budę szoferki, krzycząc, że posty się popiły i chcą do nas strzelać” – wspominał Dukalski.

W odebranych Niemcom płaszczach (nie wszyscy więźniowie nosili na co dzień pasiaki, więc sytuacja była łatwiejsza) oraz z pozyskaną bronią ok. 30 uciekinierów skierowało się w stronę Opola. Niestety, panika szybko dała się we znaki. Po kilkunastu kilometrach, kiedy na drodze pojawili się niemieccy żandarmi, część więźniów wyskoczyła z samochodu, uciekając w las. Niemcy od razu otworzyli ogień. W tej sytuacji całe „komando” ruszyło do lasu. Niektórzy zginęli od niemieckich kul, inni się odłączyli. W końcu z Dukalskim pozostało jedynie osiem osób. Przez kilka dni grupka parła naprzód, omijając wsie. Zmęczenie było coraz większe, a duży mróz i nieznajomość terenu pogarszały sprawę. 12 stycznia Dukalski i jego druhowie zostali złapani przez niemieckich leśników i członków SA. Odstawiono ich do obozu, lecz szczęśliwie nie zastosowano wobec nich większych represji. Sam Dukalski nie porzucił planów ucieczki. Uciekł z obozu 5 maja 1945 r. i dołączył do Brygady Świętokrzyskiej.

Artykuł został opublikowany w 11/2023 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.