Wybuch wojny zastał Andrzeja Riegera w Cieszynie. Był oficerem rezerwy Wojska Polskiego i jak wielu z tych, którzy nie otrzymali przydziału w końcu sierpnia 1939 r., kierowany poczuciem obowiązku wyruszył na ziemie wschodnie RP. Liczył, że dołączy tam do którejś z jednostek i weźmie udział w walce z Niemcami. W drodze towarzyszyli mu przez pewien czas żona i dwaj synkowie. Rozstanie nastąpiło 14 września w Turzysku pod Kowlem. To wówczas pięcioletni syn Janusz widział ojca ostatni raz: „Pamiętam, że szliśmy szosą, że nucił »O mój rozmarynie…«, a gdy nadjechało auto ciężarowe wiozące lotników, pożegnał się z nami już krótko i dołączył do nich”.
Notatnik z katyńskiej mogiły
Trzeba stale powtarzać, nie tylko przy każdej rocznicy zbrodni katyńskiej, że została ona dokonana na tych, którzy współtworzyli polską elitę inteligencką. Wśród wziętych do niewoli przez Armię Czerwoną po agresji na Polskę 17 września 1939 r. byli bowiem oprócz zawodowych oficerów lekarze, prawnicy, urzędnicy państwowi i samorządowi, nauczyciele szkolni i akademiccy, inżynierowie, literaci, dziennikarze, działacze polityczni i społeczni, ziemianie, przedstawiciele duszpasterstwa wojskowego różnych wyznań. Wśród nich – wywodzący się ze Śląska Cieszyńskiego ppor. rez. Andrzej Rieger, ewangelik, absolwent prestiżowego gimnazjum im. Jana III Sobieskiego w Krakowie, ukończonego z wyróżnieniem, a następnie prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po studiach pracował w sądownictwie, m.in. jako wiceprokurator w Katowicach. Rok przed wojną wrócił na ziemię cieszyńską, znalazłszy zatrudnienie w biurze Spółki Akcyjnej Karwina-Trzyniec.
Służbę wojskową odbył zaraz po ukończeniu studiów – w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu, którą ukończył z wynikiem bardzo dobrym i lokatą 29 na 172. Kilka miesięcy przed wybuchem wojny odbył ćwiczenia w 24. Pułku Ułanów im. Hetmana Wielkiego Koronnego Stanisława Żółkiewskiego. Uzyskał znakomitą opinię: „Inteligencja bardzo duża. Ambicja pracy bardzo duża. Sumienny i obowiązkowy. Charakter zrównoważony, poważny i solidny. Koleżeński. Zasób wiadomości wojskowych duży […]. O podwładnych dbały i przez nich lubiany. Zdolności wychowawcze duże. Pracę traktuje ideowo, dużo czasu poświęcał żołnierzowi poza normalnymi zajęciami […]. W czasie służby w szwadronie wykazał duże zamiłowanie do służby. Z nałożonych obowiązków wywiązał się bardzo dobrze. Bardzo dobry dowódca plutonu tak w czasie pokoju, jak i wojny”.
Jakie były losy tego oficera po rozstaniu z rodziną? W nocy z 16 na 17 września 1939 r. dotarł do koszar 19. pułku ułanów w Ostrogu na Wołyniu (a nie jak zapisał w swoim notesie – artylerii, gdyż ten pułk stacjonował na Wileńszczyźnie). Tam został wzięty do niewoli przez Armię Czerwoną.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.