W okresie międzywojennym Rumunia znalazła się w podobnej sytuacji co Polska. Targana konfliktami wewnętrznymi, z dużymi mniejszościami narodowymi i pretensjami terytorialnymi sąsiadów zmagała się z kryzysem ekonomicznym i zacofaniem gospodarki. Śmiertelne zagrożenie czaiło się jednak gdzie indziej. Nieuchronny konflikt nazizmu z bolszewizmem musiał objąć też Rumunię. Poszła ona jednak zupełnie inną drogą niż Polska, a decyzje podjęte w przededniu II wojny światowej odciskają swoje piętno do dziś.
Francja i W. Brytania gwarantowały Rumunii niezawisłość. Związek Radziecki żądał prawa przemarszu przez jej terytorium, a Węgry wspierane przez Hitlera poważnych ustępstw terytorialnych. Rumunia, pomimo strat terytorialnych wymuszonych przez Hitlera i Mussoliniego, przyłączyła się w końcu do Osi i stała się sojusznikiem Hitlera.
Kto jednak sięgnie po książkę Dennisa Deletanta, aby dowiedzieć się o walkach Armii Rumuńskiej na frontach II wojny światowej, poczuje się rozczarowany. Rumunia wsparła III Rzeszę swoją prawie 600 tys. armią w ataku na ZSRR. Była też głównym dostawcą ropy z pól naftowych Ploesti dla hitlerowskich Niemiec. Jednak książka traktuje przede wszystkim o udziale Rumunii w Holokauście i roli w tym procesie rumuńskiego conducatora, marszałka Iona Antonescu. Rumuni - zaraz po Niemcach - zgładzili w czasie II wojny światowej najwięcej Żydów.
Już przed wojną Żydzi w Rumunii poddani byli szykanom, przy których polskie getta ławkowe i bojkot sklepów wydawały się igraszką. Żydom zabraniano wykonywania wielu zawodów, pozbawiano obywatelstwa, dokonywano pogromów.
Podobnie jak na polskich Kresach Wschodnich we wrześniu 1939 r., Żydzi zapisali niechlubną kartę podczas zajmowania Besarabii przez Sowietów w 1940 r. Żydowska biedota masowo pomagała Armii Czerwonej, witała ją kwiatami, organizowała rewkomy i poniżała wycofujących się rumuńskich żołnierzy.
Czytaj też:
Obłąkany plan Hitlera: Porwać papieża!
Po odzyskaniu tych terenów przez Rumunię w 1941 r., zdecydowano wziąć za to odwet. Żydów uznano za nosicieli bolszewizmu. Jako zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa postanowiono wydalić ich do Trasnistrii – terytorium między Dniestrem a Bohem, pozostającym pod rumuńską okupacją. Dochodziło do pogromów, wykonywanych przez wojsko i mieszkańców. Systematycznie też uśmiercano ich w masowych egzekucjach i obozach. Ofiarą tych prześladowań padło ok. 300 tys. Żydów. Ofiarą czystek padło też kilkanaście tysięcy Romów.
Inaczej wyglądało to w pozostałej części Rumunii. Zbliżenie z hitlerowskimi Niemcami skutkowało zaostrzaniem polityki wobec Żydów. Przyjęto prawo wzorowane na ustawach norymberskich. Wywłaszczano Żydów z posiadanych majątków, zakazywano prowadzenia aptek, wykonywania zawodów lekarza, adwokata i aptekarza. Zmuszano ich też do wykonywania przymusowych prac.
Antonescu jednak zdecydowanie sprzeciwiał się realizacji „ostatecznego rozwiązania”. Latem 1942 r. zakazał wywozić Żydów z Banatu, Wołoszczyzny, Mołdawii i południowej Transylwanii do niemieckich obozów śmierci. Wstrzymał też dalsze deportacje do Transnistrii. Wpływ na to niewątpliwie miały zapowiedzi Aliantów o ukaraniu winnych Holocaustu, naciski rumuńskich polityków i postawa królowej matki Heleny. Decydująca była prawdopodobnie wizja przegranej konfrontacji z Armią Czerwoną, zbliżającą się do granic. Rumuńskie władze zaczęły nawet pozwalać na przewóz żydowskich dzieci, a później również dorosłych z Węgier do portu w Konstancy, skąd udawały się do Palestyny. Przymykano też oko na uciekających do Rumunii Żydów węgierskich.
Marszałek Antonescu, który nie chciał porzucać sojuszu z Hitlerem został obalony w sierpniu 1944 r. Rumunia przyłączyła się do aliantów, odgrywając ze swoją 380 tysięczną armią niepoślednią rolę w wyzwoleniu Bałkanów i docierając na przedpola czeskiej Pragi. Antonescu został osądzony i stracony w 1946 r. wraz z kilkoma najbliższymi współpracownikami. Sądzono również sprawców zbrodni na Żydach i Cyganach.
Bilans rumuńsko-niemieckiego sojuszu nie jest jednoznaczny. Antonescu postawił na złego konia, nie utrzymał odebranej ZSRR Besarabii, a Rumunia i tak dostała się pod sowieckie panowanie. Jednak tak jak Rumunia postrzegana jest jako „zapomniany“ sojusznik Hitlera, tak też w niepamięć poszły rumuńskie zbrodnie wojenne. Odpowiedzialność za nie spadła na marszałka, który też się ich nie wypierał. Rumunia poniosła duże straty na froncie wschodnim, ale z wojny wyszła zasadniczo uszczuplona tylko o Besarabię. Procentowo, liczba rumuńskich ofiar drugiej wojny światowej jest kilkukrotnie mniejsza niż polskich, a połowę mniejsza niż węgierskich. Oskarżenia o udział Rumunów w Holocauście zostały w praktyce zbyte ustaleniami Międzynarodowej Komisji ds. zagłady Żydów w Rumunii, które mimo że bardzo surowe dla władz Rumuni, nie wywołały większego międzynarodowego oddźwięku. We wspólnym oświadczeniu rumuńskiego rządu i The United States Holocaust Memorial Museum z 13 czerwca 2003 r. podkreślono, że „Holocaust nie miał miejsca w latach 1940 - 1945 wewnątrz granic Rumunii”.
W lipcu 2003 r. prezydent Rumunii Ion Iliescu w wywiadzie dla Ha’aretza zrzucił odpowiedzialność za udział w zagładzie Żydów jedynie na ówczesne rumuńskie władze. Zostało to skomentowane przez ministra sprawiedliwości Izraela Yosefa Lapida (zresztą ojca Ja’ira) jako zaledwie „nietaktowne“.
Z drugiej jednak strony, postawa marszałka Antonescu i Rumunów wobec Żydów, Romów i Holocaustu wciąż dzieli społeczeństwo i jest przyczyną gorących dyskusji, wszczynanych również w celu przykrycia aktualnych problemów. Podobnie jak na Ukrainie i w państwach bałtyckich, próby heroizacji zbrodniarzy - mimo że sprzeciwiali się podstawowemu zagrożeniu dla bytu narodu, jakim była sowiecka agresja, prowadzą do konfliktów wewnętrznych i rozgrywania ich przez czynniki zewnętrzne. Rumunia wciąż nie może może dojść do siebie po dyktatorskich rządach, a podziały między ugrupowaniami politycznymi i ich wizjami państwa są dużo głębsze niż choćby w Polsce. Zatrute ziarno, posiane w przeddzień II wojny światowej, wciąż wydaje toksyczne owoce.
Dennis Deletant: Rumunia. Zapomniany sojusznik Hitlera. wyd. Bellona 2010.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.