Zagadka zaginięcia córki gen. Sikorskiego. Uprowadzenie czy przesąd płetwonurków?
  • Piotr ZychowiczAutor:Piotr Zychowicz

Zagadka zaginięcia córki gen. Sikorskiego. Uprowadzenie czy przesąd płetwonurków?

Dodano: 
Zofia Leśniowska na zdjęciu z 1942 r.
Zofia Leśniowska na zdjęciu z 1942 r. Źródło: Wikimedia Commons / Narodowe Archiwum Cyfrowe, Fot: Czesław Datka
Jedna z najbardziej sensacyjnych teorii gibraltarskich dotyczy zaginięcia Zofii Leśniowskiej.

W trakcie akcji wydobywczej płetwonurkowie penetrujący wrak Liberatora nie odnaleźli ciała córki Naczelnego Wodza. W efekcie 31-letnia Zofia Leśniewska została uznana za zaginioną, a nie zmarłą. Dało to asumpt do rozmaitych podejrzeń, spekulacji i teorii. Czy córka generała rzeczywiście zginęła w katastrofie? Czy feralnej nocy w ogóle wsiadła na pokład samolotu?

„Sygnałów ostrzegawczych było mnóstwo – mówił mi w jednym z wywiadów Tadeusz A. Kisielewski - i to ze strony najwyższych czynników brytyjskich. Sikorskiego w prywatnych rozmowach ostrzegał sam Churchill. Co najmniej dwukrotnie dzwonił on również do jego córki, Zofii Leśniowskiej, do domu i nalegał, aby przekonała ojca, żeby nie leciał na Bliski Wschód, a przynajmniej żeby sama nie wsiadała na pokład Liberatora. Jeszcze 4 lipca na Gibraltarze proszono Sikorskiego żeby jego córka wracała innym samolotem”.

Według teorii Dariusza Baliszewskiego Leśniowska rzeczywiście nie wsiadła na pokład liberatora. Zabójcy generała porwali ją przed startem maszyny. Nie chodziło jednak o skrupuły natury moralnej i chęć oszczędzenia kobiety. Dla obcego wywiadu Leśniowska miała być niezwykle cenną zdobyczą. Sprawowała bowiem funkcję sekretarki, szyfrantki i powiernicy ojca.

Czytaj też:
„Ruskie jadą!”. Największa zbrodnia na Polakach po II wojnie światowej

Zwolennicy tej teorii nie wykluczają, że Zofia Leśniowska została umieszczona na pokładzie samolotu sowieckiego ambasadora Iwana Majskiego, który 4 lipca miał międzylądowanie na Gibraltarze. Po drodze — zamiast jak było w zwyczaju zatrzymać się bazie w Libii — samolot Majskiego wylądował na opuszczonym pustynnym lotnisku. Może to oznaczać, że sowiecki dyplomata miał coś do ukrycia.

Według krążących później opowieści – ich źródłem miał być polski konsul w Kairze Tadeusz Zażuliński - w kairskim hotelu Mena House kilka dni po katastrofie znaleziono bransoletkę Zosi. Majski kolejne międzylądowanie w drodze do Moskwy miał zaś właśnie w Egipcie. Czy oznacza to, że Leśniowska była przetrzymywana w tym hotelu i postanowiła zostawić znak, że żyje? To kolejne pytanie stawiane przez badaczy.

Legenda mówi nawet o powojennej wyprawie członków AK, którzy mieli wyruszyć w głąb Związku Sowieckiego na poszukiwanie Leśniowskiej. Córkę Sikorskiego widziano bowiem rzekomo w jednym z łagrów. Cała teoria brzmi mocno sensacyjnie i należy do niej podejść z niezwykłą ostrożnością. Szczególnie, że nieodnalezienie ciała Leśniowskiej można wytłumaczyć w inny, znacznie mniej sensacyjny sposób niż sowieckie uprowadzenie.

Otóż wśród płetwonurków panuje przekonanie, że dotknięcie włosów topielicy sprowadza na nurka niechybną śmierć. Prawdopodobne jest więc to, że Leśniowska jednak zginęła w liberatorze, ale jej ciała umyślnie nie wydobyto z wody. W ten sposób narodziła się jedna z licznych legend katastrofy gibraltarskiej.

Piotr Zychowicz

Artykuł został opublikowany w 6/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.