Po rozgromieniu przez bolszewików w jesienno-zimowych kampaniach 1919 r. sił białych – Judenicza na północnym zachodzie Rosji, Kołczaka na Syberii i Denikina na południu – nadszedł czas na rozprawę z zachodnimi sąsiadami. Założenia ataku na Polskę na polecenie Lenina i Trockiego już w styczniu 1920 r. opracował płk Borys Szaposznikow, szef Oddziału Operacyjnego Sztabu Polowego Rewwojensowietu. Gotowy plan został zatwierdzony 10 marca przez głównodowodzącego Armią Czerwoną Siergieja Kamieniewa. Główny wysiłek Sowietów miał być skupiony na kierunku białoruskim. Tamtejszy Front Zachodni miał ruszyć na Warszawę. Polski wywiad donosił wówczas o koncentracji jednostek Armii Czerwonej przy zachodnich granicach sowieckiej Rosji. Piłsudski już wcześniej porzucił zamiary pomocy białym, postawił na Ukraińców i postanowił wyprzedzająco uderzyć na Sowietów. Plany operacji zostały opracowane przez Juliana Stachiewicza (szefa Oddziału III Naczelnego Dowództwa) i adiutantów Piłsudskiego: Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego oraz Stanisława Radziwiłła. Celem miało być rozbicie sowieckich zgrupowań na prawym brzegu Dniepru, zanim otrzymają posiłki, i utworzenie przestrzeni dla ukraińskiego państwa. Planowany zasięg operacji nie sięgał głębiej niż za linię Koziatyń-Żytomierz-Berdyczów. Resztę pozostawiono tworzonym ukraińskim siłom zbrojnym. Potem polska ofensywa miała się skierować na północ, przeciw głównym siłom sowieckiego Frontu Zachodniego. O zdobywaniu Kijowa nikt wtedy nie myślał.
Jak w masło
Ofensywa, zgrupowana w cztery formacje, ruszyła 25 kwietnia 1920 r. Oddziałami od Mozyrza do Olewska dowodził płk Józef Rybak, 2. Armią od Połonnego do Płoskirowa – gen. Antoni Lis, a 6. Armią (od Płoskirowa do granicy z Rumunią) – gen. Wacław Iwaszkiewicz- Rudoszański. Na najważniejszym kierunku (na Żytomierz i Kijów) działała grupa operacyjna gen. Edwarda Śmigłego-Rydza. Ten z wykształcenia artysta malarz był zdolnym organizatorem Strzelca i POW. Trzy lata dowodził batalionem i brygadą w Legionach. Piłsudski sam dowodził całością operacji. Śmigłego, który podobnie jak on nie miał formalnego wojskowego wykształcenia, darzył pełnym zaufaniem. Łącznie do ofensywy wydzielono ok. 60 tys. polskich i 4 tys. ukraińskich żołnierzy, wyposażonych i uzbrojonych prawie w całości przez polskie władze.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.