Porównywanie Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego to już stały element polskiej debaty historycznej. Obaj prezentowali różne poglądy i doświadczenie, byli uwrażliwieni na różne kwestie, w czym rozpoznają się dzisiejsi Polacy. Już na wstępie powiem bez ogródek, że moim zdaniem rywalizację pomiędzy dwoma ojcami niepodległości w polskiej pamięci zdecydowanie wygrał Marszałek.
Jak współcześnie wygląda pamięć o Piłsudskim? Polacy obecnie, akceptując „Dziadka”, pomijają niektóre fakty i wydarzenia, które złożyły się na jego życiorys. Dziś, gdy Piłsudski jest stawiany na piedestale, podkreśla się jego działania na rzecz niepodległości Polski w czasie pierwszej wojny światowej, dekret o wyborach do Sejmu Ustawodawczego, decydujący wkład w polskie zwycięstwa w 1920 r. w wojnie z bolszewicką Rosją.
O ile nasi przodkowie toczyli emocjonujące spory o to, czy Piłsudski, jako bojowiec PPS napadający na pociąg z carskimi pieniędzmi na stacji w Bezdanach był zwykłym bandytą czy nie, o tyle dziś tego typu dysputy już raczej nie mają miejsca. Wątpliwe okazały się próby postkomunistów, na czele z Aleksandrem Kwaśniewskim, powoływania się na Piłsudskiego jako na „towarzysza Wiktora”, socjalistę z PPS. Tak samo słabo rezonują próby obsadzania Piłsudskiego w roli rzekomego sadystycznego patrona mordu na gen. Włodzimierzu Zagórskim czy rzekomego rozkazodawcy brutalnego pobicia literata i publicysty Adolfa Nowaczyńskiego. A już w ogóle wyblakł lansowany przez wrogów Marszałka pogląd, że był on współwinny klęski państwa polskiego we wrześniu 1939 r.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.