Rewolucja bolszewicka wydała wyrok śmierci praktycznie na wszystkich tzw. wyzyskiwaczy. Hasło „grab nagrabione” przez wielu zwolenników nowego ustroju było odbierane jako zachęta do rozprawienia się z ziemiaństwem, które w zdecydowanej większości było nastawione wrogo wobec nowej władzy. Ziemianie jako klasa społeczna zostali przez bolszewików zaliczeni do największych wrogów nowego ustroju, których niewątpliwie będzie czekało totalne wyniszczenie. Tragiczny los spotkał w związku z tym stosunkowo liczną polską szlachtę (jak wciąż sami siebie określali ci ludzie), żyjącą na terenach przedrozbiorowej Rzeczypospolitej, która z rozmaitych przyczyn nie mogła, nie zdołała lub w naiwności swojej nie chciała przeprowadzić się do odrodzonej ojczyzny.
Traktat ryski przyczynił się do ukształtowania na dalszych Kresach szeroko rozpowszechnionego przekonania, że na tych terenach rozbiory Polski jeszcze się nie zakończyły, że potrzebny jest dodatkowy wysiłek w celu przywrócenia sprawiedliwości historycznej. Jedną z najważniejszych przyczyn pozostawania tamtejszych Polaków na swych włościach była naiwna wiara, że już wkrótce Polska ich wyzwoli. Zapyta ktoś: Jak to możliwe, że Lenin od razu nie wyrzucił takich ludzi z ich majątków? Mimo że już w 1917 r. bolszewicy znacjonalizowali ziemię w Rosji, to jednak dekretu tego nie udało się tak szybko wprowadzić w życie i aż do połowy lat 20. wielu posiadaczy ziemskich mogło gospodarować przynajmniej na części swoich dawnych włości.
„Katolik = Polak”
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.