Oczy całego świata znowu zwrócone są na Bliski Wschód, który zatacza kolejne błędne koło zaciekłego konfliktu. Tym razem na skalę niespotykaną w historii. Atak Hamasu pochłonął życie ponad 1 tys. Izraelczyków, izraelska zemsta – życie ponad 40 tys. Palestyńczyków. W większości kobiet i dzieci.
Skala zniszczeń w Strefie Gazy przekracza wszelkie wyobrażenia. Jest większa niż spustoszenie wywołane przez eksplozję jądrową w Hiroszimie. Tylko w pierwszych kilku miesiącach kampanii Izraelczycy zrzucili na to terytorium 75 tys. ton bomb. Jak podała jedna z organizacji praw człowieka, jest to ekwiwalent sześciu bomb atomowych.
A przecież to tylko ostatnia z odsłon wielkiej wojny stuletniej – zaciętego konfliktu, który cięgnie się od lat 20. poprzedniego wieku. To wówczas bowiem doszło do pierwszych krwawych starć między palestyńskimi Arabami a żydowskimi osadnikami z Europy. Potem nastąpiła seria wojen – w latach 1948, 1956, 1967, 1973, 1982, 2006. Dwa palestyńskie powstania narodowe (intifady), kampania palestyńskiego terroru i kolejne mordercze „operacje specjalne” Izraela w Strefie Gazy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.