To jej ks. Jan Twardowski zadedykował najsłynniejszy swój wiersz „Śpieszmy się”. W dziewiątej dekadzie zeszłego wieku Polacy znali go na pamięć (no, powiedzmy, że dwa pierwsze wersy), ale że lata lecą, a narodowa amnezja postępuje w zastraszającym tempie, przypomnijmy ten utwór w całości:
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą.
Autor wiersza wspominał: „»Śpieszmy się« zadedykowałem Annie Kamieńskiej, z którą łączyła mnie wielka przyjaźń w ostatnich latach jej życia. Jego przesłanie zmieniła niespodziewanie śmierć poetki, przyjmowany jest zwykle jak utwór poświęcony zmarłej. Było jednak inaczej. Kamieńska bardzo przeżywała śmierć swego męża […]. „Wszystko to powracało w naszych rozmowach, wędrówkach po cmentarzu Powązkowskim, po kolejnych pogrzebach. Stąd powstał ten wiersz, który w niedługim czasie nabrał innego znaczenia. Nie mogłem myśleć o śmierci Anny Kamieńskiej, kiedy go pisałem, chciałem jej pomóc w trudnym dla niej okresie”.
W istocie dopiero po śmierci poetki rzeczywiście zaczęto łączyć ją z tym utworem, czyli 15 lat po jego pierwodruku mającym miejsce w „Tygodniku Powszechnym” w 1971 r.
Mało kto wie, że adresatka wiersza poetycko na niego odpowiedziała wierszem „Puste miejsce”:
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.