Prometeusz miał wykraść bogom ogień, wynosząc go z Olimpu w pustym wnętrzu łodygi kopru, za co zresztą został surowo ukarany. Musiało się to stać naprawdę dawno temu, ponieważ odkrycia archeologiczne wskazują, że człowiek posługuje się ogniem już niemal milion lat, a więc czynił to, zanim jeszcze zdobył zaszczytne miano homo sapiens. Dowód na to, że ogień był używany w celu przygotowywania posiłków – w tym konkretnym przypadku akurat do upieczenia ryby – pochodzi zaś sprzed 790 tys. lat.
Początkowo gotowano i pieczono przy ogniskach, ale wszystko zmieniła rewolucja neolityczna, gdy ludzie postanowili prowadzić osiadły tryb życia, a więc budować domy wraz z kuchniami. Sposób aranżacji pomieszczenia, w którym gotowano i pieczono, różnił się oczywiście w zależności od kultury czy raczej tzw. warunków obiektywnych. Tam, gdzie było bardzo gorąco albo brakowało opału, ludzie starali się gotować jak najkrócej, tam z kolei, gdzie było zimno, koniecznością było utrzymywanie ognia, więc posiłki można było gotować powoli. Ta różnica utrzymała się do dziś i dlatego kuchnia europejska (sposób przygotowania posiłków) różni się od bezdrzewnej kuchni japońskiej czy upalnej kuchni afrykańskiej.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
