Śmierć Boboli w 1657 r. łączy się z wcześniejszym o ponad 60 lat wydarzeniem. W 1596 r. biskupi prawosławni uznali prymat papieża i przyłączyli Kościół prawosławny w Rzeczypospolitej do Kościoła katolickiego. W akcie unii brzeskiej prawosławni widzą katolicki imperializm i chęć zniszczenia ich wyznania. Nie można jednak nie zauważyć, że sprawa unii ma polityczne tło.
Moskwa kreowała się na trzeci Rzym, w którym głową kościoła prawosławnego był faktycznie car. Stawało się oczywiste, że Rosja będzie dążyła do podporządkowania sobie Kościoła prawosławnego w Rzeczypospolitej. Biskupi prawosławni w państwie polsko-litewskim nie mieli ochoty podlegać świeckiemu władcy. Uznawali zwierzchnictwo patriarchy z Konstantynopola. Profesor Andrzej Sulima-Kamiński pisał: „Prawosławna hierarchia Rzeczypospolitej postanowiła odciąć się od moskiewskich wpływów przez unię z Rzymem, ale przy zachowaniu odrębności gwarantujących wewnętrzną autonomię”.
Zygmunt III Waza jako gorliwy katolik bardzo się cieszył z unii brzeskiej. Jeszcze bardziej był jednak zadowolony jako polityk. Rozciągnięcie wpływów rosyjskiego cara na prawosławnych biskupów i wiernych w Rzeczypospolitej było w oczywisty sposób groźne dla jej racji stanu.
Być może sprawy nie potoczyłyby się tak dramatycznie, gdyby nie przeciwstawił się unii wielki kresowy magnat Konstanty Ostrogski. Wśród prawosławnych byli także inni jej przeciwnicy, lecz to Ostrogski podtrzymywał i podniecał płomień oporu. Miał wielką zasługę w tym, że Kościół prawosławny w Rzeczypospolitej nie przestał istnieć.
Jednak spowodowało to ofiary po stronie zarówno unitów, jak i katolików. Do ocalenia prawosławia, ale i do krwawego konfliktu przyczynił się patriarcha jerozolimski Teofan, który kreował w 1620 r. nowych biskupów prawosławnych na ziemiach Rzeczypospolitej. Stało się więc tak, że do rządów w jednej diecezji, do rządów dusz, pretendowało dwóch biskupów: unicki i prawosławny. Zaogniło to niebywale konflikty między dwoma wyznaniami.
(…)
Cały tekst dostępny w najnowszym numerze miesięcznika Historia Do Rzeczy!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.