Panująca od 1741 r. córka Piotra I, cesarzowa Elżbieta, wyznaczyła na następcę tronu swojego siostrzeńca, Karola Piotra Ulryka von Holstein-Gottorp. Był to wyjątkowo odrażający osobnik, mało inteligentny, zainteresowany wyłącznie wojskiem, który wolny czas spędzał na zabawie żołnierzykami. Był jednak jedynym żyjącym wnukiem Piotra I, a to rekompensowało jego braki. Nawet to, że fascynowali go pruska armia i Fryderyk II.
Elżbieta sprowadziła siostrzeńca do Rosji. Po przejściu na prawosławie stał się on wielkim księciem Piotrem Fiodorowiczem. Następca tronu powinien jednak zapewnić ciągłość dynastii, wobec czego cesarzowa znalazła mu żonę. Wybór jej padł na córkę drobnego dynasty niemieckiego, Zofię von Anhalt-Zerbst. Ojciec narzeczonej służył w armii pruskiej i był komendantem Szczecina. Niskie pochodzenie Zofii dawało gwarancję, że nie będzie prowadziła własnej polityki na rosyjskim dworze. Poza tym dziewczyna miała odpowiedni wiek (o rok młodsza od Piotra), była inteligentna i dobrze wykształcona.
Początkowo wszystko przebiegło zgodnie z wolą Elżbiety. 15-letnia Zofia przeszła w Petersburgu na prawosławie i już jako Katarzyna Aleksiejewna poślubiła Piotra. Pilnie obserwowała nowe otoczenie, miała bowiem duże ambicje i nie zamierzała z nich zrezygnować. Piotr nie był jednak zainteresowany żoną i przez siedem lat (!) małżeństwo nie zostało skonsumowane. Wreszcie starej cesarzowej stało się obojętne, kto będzie ojcem dziecka, potrzebny był następca tronu. Za jej zgodą podsunięto Katarzynie Sergiusza Sałtykowa. Młody arystokrata bez problemów uwiódł wielką księżnę, która była nim zafascynowana. „Miał 26 lat – przyznawała Katarzyna. – Pod każdym względem, zarówno z urodzenia, jak i pod wieloma innymi, był dystyngowanym kawalerem. Umiał ukrywać swe wady, z których największą była skłonność do intryg i brak zasad. Tego jednak nie dostrzegałam”.
Najważniejsze jednak, że Sałtykow został ojcem dziecka Katarzyny. Chłopcu nadano imię Paweł, Piotr uznał go za własnego, a Elżbieta szalała ze szczęścia. Wszyscy byli zadowoleni, może poza Sałtykowem, którego wysłano na placówkę do Hamburga. Po latach Katarzyna przeniosła go do Paryża, gdzie dalej robił to, co najlepiej potrafił, czyli uwodził kobiety.
Pojawia się Staś
W tym czasie w Petersburgu pojawił się Stanisław Poniatowski. Młody i przystojny arystokrata pełnił funkcję sekretarza brytyjskiego ambasadora, nie miał jednak żadnego doświadczenia erotycznego, co w tych czasach było rzadkością. Po latach przyznawał, że w wieku 23 lat „zachował siebie całego dla tej, która później rozporządziła jego losem”.
(…)
Cały tekst dostępny w lipcowym numerze miesięcznika „Historia Do Rzeczy”!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.