„Jego dwadzieścia pięć lat bytowania wśród żywych streszcza się pokrótce w tym, że urodził się w Polsce, był skautem w chłopięctwie, był żołnierzem za młodu, gdy Ojczyzna z martwych wstawała, a poległ w jej obronie, jak tylu, tylu innych. Wielkie są w swej zwyczajności dzieje młodzieńca polskiego w tych latach. Oto jest człowiek!” – tak podniośle pisał Eugeniusz Małaczewski o mjr. Bogusławie Szulu-Skjöldronie, dodając do tej charakterystyki i mniej pomnikowe, a bardziej ludzkie cechy autora najbardziej znanego w międzywojniu śpiewnika wojskowego: „Szul – namiętny zbieracz piosenek, dyrygent improwizowanych chórów, futbolista zajadły, dusza każdej zabawy żołnierskiej, nieróżniącej się od hucznych rozbrykanych zabaw sztubackich, a kończącej się zawsze śpiewem chóralnym, z całego gardła, »z życiem, panowie«, jak to się woła w mazurze, tańczonym tak, że szyby dzwonią i drzazgi z podłogi od hołubców lecą”.
W Żelaznej Brygadzie
Bohater naszej opowieści wywodził się ze szwedzkiej rodziny, z dawna osiadłej w Polsce. Był jednym z przedstawicieli pokolenia, które angażowało się w prace niepodległościowe przed I wojną światową od ławy gimnazjalnej. Absolwent III Gimnazjum im. Króla Jana III Sobieskiego w Krakowie, zbieracz owadów, harcerz i członek Polowych Drużyn Sokolich, był studentem pierwszego roku medycyny na Uniwersytecie Jagiellońskim, kiedy wybuchła wojna. Dołączył do 3. Pułku Piechoty Legionów, z nim związał wojenne losy i – jak uważał Edward Quirini – stał się dla pułku „postacią tej miary, co śp. [Leopold] Lis-Kula dla I Brygady”. Szybko mianowany podporucznikiem w ciężkiej kampanii karpackiej wyróżnił się w bitwie pod Mołotkowem, gdzie został ranny. Męstwo okazane wkrótce pod Rafajłową w styczniu 1915 r. w niepodległej Polsce dało mu krzyż Virtuti Militari.
(…)
Cały tekst dostępny w najnowszym numerze miesięcznika!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.