To, co udało się ustalić o Hatszepsut, wystarczyło, aby stała się ikoną popkultury i patronką amerykańskich feministek. W Centrum Sztuki Feministycznej w Brooklyn Museum na wystawie „Globalny feminizm” jej podobizna znalazła się w doborowym towarzystwie wybitnych przedstawicielek płci pięknej. A przy okazji powstała legenda kobiety sukcesu potrafiącej zapewnić Egiptowi powodzenie pokojowymi rządami, zupełnie odmiennymi od metod stosowanych przez faraonów płci męskiej.
Egipcjanie skazali jednak osobę Hatszepsut na zapomnienie. U schyłku panowania jej następcy zajadle niszczono wizerunki kobiety faraona, rozbijano posągi, skuwano płaskorzeźby. A w najlepszym wypadku zmieniano rysy twarzy, wydrapywano oczy, usuwano podpisy. I to, że postać Hatszepsut ponownie zajęła należne miejsce w historii, jest wyłącznie zasługą archeologów.
I także poważnym problemem dla badaczy. Z jednej strony feministyczna legenda, a z drugiej informacje o kobiecie opętanej żądzą władzy, która odebrała tron pasierbowi, Tutmozisowi III. Jego niechęć do macochy jest dobrze udokumentowana, to właśnie na jego polecenie niszczono jej wizerunki. Dlaczego jednak Tutmozis czekał z tym tak długo i wymazywanie jej imienia rozpoczął dopiero u schyłku swojego długiego, ponad 30-letniego panowania? Czyżby czekał, aż wymrą ci, którzy pamiętali macochę? Podejrzewano, że portretowana jako mężczyzna Hatszepsut była transwestytką, transseksualistką, ewentualnie lesbijką. A to wystarczyło, aby uczynić z niej patronkę wszelkiego rodzaju ruchów propagujących odmienność seksualną. A prawda wydaje się jednak znacznie mniej skomplikowana i wypływa z egipskiej tradycji.
Małżeństwa z siostrami
Kilka lat temu, dzięki badaniom genetycznym, udało się ustalić, że odnaleziona w egipskiej Dolinie Królów w 1903 r. mumia to faktycznie szczątki Hatszepsut. Królowa zmarła w wieku 45 lat, wiadomo, że cierpiała na cukrzycę i raka wątroby. Nie zamordował jej zatem jej następca (jak podejrzewano), co jednak nie wyklucza, że władzę mogła utracić na skutek przewrotu pałacowego. Odchodząc z tego świata, była jednak raczej przekonana o własnej klęsce, po stracie ukochanego mężczyzny, po śmierci córki, która miała być jej sukcesorką. I prawdopodobnie osobiste klęski przyspieszyły jej śmierć.
Władca znad Nilu z reguły miał główną żonę określaną jako „wielka małżonka króla” (nie znano tytułu królowej). Nie oznaczało to jednak, że pozostałe kobiety z jego haremu były wyłącznie nałożnicami. One również nosiły tytuły małżonek, a ich liczba bywała czasami zadziwiająca. W haremie władcy żyły wysoko urodzone Egipcjanki i obce księżniczki, nie uważano oddania tam córki czy siostry za coś poniżającego. Co mogłoby być bowiem uwłaczającego w legalnym poślubieniu faraona? Obce księżniczki miały własne dwory i w niczym nie przypominały nałożnic islamskich władców. Mieszkanki egipskiego haremu mogły swobodnie opuszczać jego pomieszczenia i nie zanotowano, aby męską służbę pełnili tam eunuchowie.
Najważniejszą małżonką króla zostawała jego najbliższa krewna, a za najlepszy układ uznawano poślubienie rodzonej siostry. Nie ograniczano się jednak wyłącznie tylko do tej możliwości, sto lat po czasach Hatszepsut Amenhotep III poślubił własną córkę i jego następca Echnaton również, i to chyba nawet trzy. Przy podobnych praktykach małżeństwa między przyrodnim rodzeństwem nie robiły już większego wrażenia. Ważne było, aby władza pozostała w rękach najbliższej rodziny.
Przykład zresztą szedł z góry, egipscy bogowie zawierali kazirodcze związki i to nie tylko z rodzeństwem. Poddani naśladowali bogów i faraonów, prawo zezwalało na współżycie z niewolnikami, cudzoziemcami, rodzeństwem i małymi dziećmi. Nikt nie zabraniał kontaktów seksualnych z własnym potomstwem, chociaż chodziło wyłącznie o związki ojców z córkami. Dlatego w tym całym galimatiasie erotycznym można dostrzec chyba tylko jedno tabu obyczajowe. Nie notowano związków synów z matkami, ale nie znaleziono nigdzie formalnego zakazu takich kontaktów.
Pod względem genetycznym Egipcjan uratował chyba tylko pewien miejscowy obyczaj. W odróżnieniu od swoich władców poddani faraonów pragnęli rozszerzać więzy rodzinne i wprowadzać nowe osoby do najbliższego kręgu. A to wraz z naturalnym brakiem zainteresowania seksualnego rodzeństwem powodowało, że przeciętni obywatele rzadko naśladowali faraonów. Coś jednak z tego obyczaju przeniknęło do powszedniego języka i chyba nie bez powodu Egipcjanie nazywali swoje ukochane „siostrami” – bez względu na właściwe pokrewieństwo.
Kobieta na tronie
Hatszepsut była córką króla Tutmozisa I i jego pierwszej małżonki – siostry Ahmes. Faraon nie doczekał się syna z tego związku, ale jedna z jego żon niższej rangi urodziła mu czterech chłopców. I zgodnie z obyczajem jeden z nich, przyszły Tutmozis II, poślubił Hatszepsut. Prawdopodobnie przyszła na świat ok. 1500 r. p.n.e., a rządziła przez 20 lat w pierwszej połowie XV w. p.n.e. (istnieje kilka dat początku i końca jej rządów). Wiadomo też, że Hatszepsut i Tutmozis II nie doczekali się syna (na świat przyszła tylko córka o imieniu Neferure), natomiast inna kobieta urodziła władcy chłopca, przyszłego Tutmozisa III.
Czytaj też:
Budowa imperium perskiego. Cyrus naprawdę Wielki
Faraon nigdy nie cieszył się dobrym zdrowiem – zmarł w wieku 30 lat, co spowodowało kryzys dynastyczny. Następca tronu miał zaledwie kilka lat i nie nadawał się do sprawowania samodzielnych rządów. Decyzję należało podjąć szybko – w obrębie rozrodzonej rodziny zapewne nie brakowało ambitnych jednostek chętnych do objęcia władzy. I tak Hatszepsut została regentką. Nie wiadomo, co właściwie zaszło nad Nilem w pierwszych latach regencji Hatszepsut, wiemy tylko, że w pewnym momencie zerwała ona z dotychczasowym porządkiem i poleciła koronować się na króla. Tak, to nie pomyłka – Egipt nie znał formy żeńskiej panującego. I Hatszepsut stała się faraonem portretowanym w męskim stroju z fałszywą brodą.