Pyzdry 1863 - zapomniana bitwa powstania styczniowego
  • Grzegorz JaniszewskiAutor:Grzegorz Janiszewski

Pyzdry 1863 - zapomniana bitwa powstania styczniowego

Dodano: 
Kosynierzy z powstania styczniowego, rok 1863
Kosynierzy z powstania styczniowego, rok 1863 Źródło: Wikimedia Commons
Edmund Taczanowski zręcznie zaplanował bitwę, wykorzystując ukształtowanie terenu, dzięki temu oddziały powstańców nie były narażone na ostrzał rosyjskich dział. Dało to znakomity efekt - 29 kwietnia 1863 r. powstańcy odnieśli zwycięstwo.

Porucznik Prądzyński przez niewielką polową lunetę przyglądał się piaszczystym pagórkom, na których rozłożyli się Moskale. Cztery rosyjskie działa biły z małymi przerwami już od siedmiu godzin. Granaty rozrywały się na polach i zboczach pagórków, za którymi pochowani byli powstańcy. Strzelcy cały czas odgryzali się Rosjanom, prowadząc długodystansowy ogień ze swoich gwintowanych karabinów. Kapitan d'Aubin w szarej rogatywce, schowany za pniem drzewa, raz za razem strzelał ze swojego szesnastostrzałowego karabinu Henry'ego. Od czasu do czasu odzywały się też polskie wiwatówki i "dziecina" - jak nazywali je powstańcy- dwufuntowe działko.

Prądzyński spojrzał na swoich kosynierów. Chłopi w świtkach, czeladnicy
w wytartych surdutach i kilku miastowych, którym udało się jako tako umundurować i wyekwipować. Kulili się przy każdym wybuchu granatu, żegnali ze strachem znakiem krzyża i odmawiali litanie do Najświętszej Panienki.

- Dziesięć dni to za mało, żeby zrobić z nich żołnierzy - pomyślał Prądzyński i znowu spojrzał przez lunetę na pole bitwy.

Po lewej, od rozlewisk Warty pojawiło się kilku ułanów z długimi lancami
w dłoniach. Za nimi następni i następni. Jechali pędem, na ile pozwalała im piaszczysta ziemia. Na przedzie Prądzyński rozpoznał porucznika Miśkiewicza w białej rogatywce i z uniesioną szablą w ręce. Z szeregów moskiewskiej piechoty podniosły się chmurki prochowego dymu. Jeden z ułanów spadł z konia. Rosjanie zaczęli obracać dwa działa w kierunku szarżujących jeźdźców. Pozostałe dalej biły w piechotę. Armatnia kula z głuchym trzaskiem uderzyła w samotną sosnę, rosnącą kilkanaście kroków od kosynierów Prądzyńskiego. Kilka gałęzi i szyszek spadło na ziemię, drzewo zakołysało się, ale nie złamało. Powstańcy przestali się modlić i rozglądali zdezorientowani. Prądzyński wyciągnął z pochwy szablę i pokazał nią w kierunku rosyjskich pozycji.

- Bij, kto w Boga wierzy. Bij Moskala! Zwyciężymy!

Ruszył do przodu, a za nim kosynierzy, poganiani przez podoficerów. Ułani
na pagórku siekli już szablami rosyjskich kanonierów. Działa zamilkły. Prądzyński z kosynierami dobiegli do pierwszego szeregu piechoty. Rosjanie zdążyli wystrzelić tylko raz i byli teraz zdani na łaskę kos na długich drzewcach. Pozostałe szeregi zaczęły się łamać i uciekać. Bitwa była wygrana.

Ochotnicy z obu stron granicy

Powstanie Styczniowe przywodzi zwykle na myśl bitwy i potyczki toczone
w mrocznych lasach kieleckiego albo na Żmudzi. Jednak jedna z większych jego bitew, w dodatku zwycięska rozegrała się na zachodzie Królestwa Polskiego, tuż przy granicy z Prusami.

Pyzdry, niewielka miejscowość leżąca na prawym brzegu Warty, dzięki kaprysowi Aleksandra I, po Kongresie Wiedeńskim znalazła się w granicach rosyjskiego imperium, które jak z dumą podkreślali Rosjanie, rozciągało się od Alaski właśnie do Pyzdr. Ze względu na swoje położenie, po wybuchu powstania styczniowego stała się dogodnym miejscem szkolenia, zaopatrywania powstańców w broń i przerzutu ich w głąb Królestwa.

W kwietniu 1863 r. płk Edmund Taczanowski rozbił słabe siły objeszczyków chroniących rosyjskiej granicy i wkroczył do miasta. Utworzył tu powstańczy obóz, w którym rekrutowano, szkolono i wyposażano przybywających ochotników. Taczanowski był doświadczonym dowódcą. W młodości przez kilka lat służył jako artylerzysta w armii pruskiej, którą opuścił na własną prośbę. Razem z Włodzimierzem Krzyżanowskim brał udział w konspiracji 1846 r., zakończonej nieudanym powstaniem.

Taczanowski został za to uwięziony przez Prusaków. Krzyżanowski uciekł do Ameryki i został później generałem wojsk Unii w wojnie secesyjnej. Podczas Wiosny Ludów w 1848 r. Taczanowski dowodził powstańczym oddziałem artylerii pod Pleszewem. Po powstaniu wyemigrował z kraju i dołączył do Giuseppe Garibaldiego, walcząc o niepodległość Włoch. Już przed wybuchem powstania styczniowego angażował się w jego przygotowanie, szkoląc ochotników w Bractwie Kurkowym i Bractwie Jedności. Po wybuchu walk zorganizował oddział powstańczy w okolicach Pleszewa, jednak szybko został zaskoczony i rozbity przez Prusaków. Nie poddał się i ponownie zaczął zbierać powstańczą partię.

Położone tuż za rosyjską granicą Pyzdry, wydawały się do tego bardzo dogodnym miejscem. Oddalone od większych rosyjskich garnizonów, zapewniały spokój potrzebny do rekrutacji i szkolenia ochotników, zwłaszcza napływających z Prowincji Poznańskiej Prus i Europy Zachodniej. Przekraczanie granicy nie było jeszcze wtedy wielkim problemem. Pomagali w tym miejscowi przemytnicy, od dawna szmuglujący niemieckie mydło, cukier i naftę do Rosji, a w drugą stronę konie, kaczki i spirytus.

Taczanowski założył powstańczy obóz na rynku i zajął się intensywnym przygotowaniem ochotników do walki. Większość z nich nie miało żadnego przygotowania wojskowego. Ich szkoleniem zajęli się mający większe pojęcie o sztuce wojskowej weterani wcześniejszych walk. Byli to m.in. mjr Michał Strzelecki - były żołnierz armii austriackiej, uczestnik powstania krakowskiego w 1846 i węgierskiego w 1849 r. czy Władysław Miśkiewicz, który służył w armii pruskiej, walczył w powstaniu wielkopolskim 1848 r. i w wojnie krymskiej po stronie armii tureckiej. W szeregach powstańców znaleźli się też cudzoziemcy jak Emil Facheaux czy Paul Ganier d'Aubin, obaj oficerowie armii francuskiej.

Powstańcy rekrutowali się ze wszystkich warstw społecznych. Dużo było mieszczan, zwykle robotników i czeladników, informowanych - mimo pruskiej cenzury - przez prasę o wydarzeniach w Królestwie. Sporą część kosynierów stanowili wolni i pańszczyźniani chłopi z obu stron granicy między zaborami. Ci drudzy nieraz prowadzeni do powstania przez swoich dziedziców i ekonomów. Taczanowski zdołał z nich stworzyć jeden z najlepiej uzbrojonych i wyposażonych oddziałów w Królestwie. Na wyposażeniu kawalerii znajdowały się m.in. amerykańskie karabiny rewolwerowe Colt Root. W oddziale były też prawdopodobnie przynajmniej dwie sztuki wielostrzałowego karabinka Henry’ego – prekursora słynnego Winchestera Model 1866 – karabinu, który zdobył Dziki Zachód.

Bitwa pod Pyzdrami

28 kwietnia Taczanowski dostał informację, że od strony Konina ciągnie silny rosyjski oddział pod dowództwem ppłk Alojzego Oranowskiego. W jego skład wchodziło około 1500 żołnierzy - huzarów, dziewięć kompani piechoty, kozacy, objeszczycy oraz cztery działa. Taczanowski natychmiast posłał po 300-osobowy oddział pod dowództwem kpt. Faucheux, stacjonujący w pobliskich Ratajach. Skoro świt połączone siły liczące 500 strzelców, 650 kosynierów i 50 ułanów ruszyły przez most nad Wartą na pobliskie pola. Taczanowski zręcznie zaplanował bitwę, wykorzystując ukształtowanie terenu. Ustawił kosynierów i jazdę w parowach i rozpadlinach, wzdłuż drogi prowadzącej z Zagórowa do Pyzdr. W ten sposób uchronił ich przed skutkami ostrzału rosyjskiej baterii. Sam nie miał się czym pochwalić w tym względzie - posiadał tylko dwie wiwatówki i jedno działko dwufuntowe, którymi nie był w stanie zaszkodzić Rosjanom.

Ci przybyli na pole bitwy około 8 rano. Najpierw zwiad prowadzony przez huzarów, potem piechota. Zajęli pozycje na piaszczystych wzgórzach. Piechota i jazda wystawione tam były na powstańczy ostrzał. Jedyną osłonę dawały nieliczne krzaki i zarośla. Wymiana ognia trwała około siedem godzin. Żadna ze stron nie zdecydowała się na frontalny atak. Powstańczy strzelcy ukryci w zagłębieniach terenu, uzbrojeni w gwintowane karabiny o dużym zasięgu, skutecznie razili Rosjan. Ci z kolei prowadzili ze wzgórz ostrzał granatami do pochowanych w parowach i dołach powstańców. Rosyjskie pole manewru było ograniczone. Na swoim prawym skrzydle mieli rozlewiska Warty, a na lewym zaczynały się gęste lasy Puszczy Pyzdrskiej.

W końcu, około godziny 15 na prawym skrzydle do ataku ruszyła rosyjska piechota. Taczanowski, wykorzystując lukę w rosyjskich szeregach rzucił tam swoją kawalerię, która miała obezwładnić rosyjską baterię. Kawalerzyści, brodząc w miękkich piaskach zaszarżowali na armaty, zmuszając Rosjan do ucieczki. Pozbawiona artyleryjskiej osłony rosyjska piechota stała się łupem polskich kosynierów. Atak dowodzony przez d'Aubina zmiótł rosyjskie szeregi i zmusił Rosjan do ucieczki w stronę Konina. W bitwie zginęło około 100 Rosjan i tylko 8 Polaków, 27 było rannych.

Spodziewając się rosyjskiej kontrakcji, pułkownik Taczanowski pomaszerował
ze swoim oddziałem na Chocz i dalej na Rychwał, gdzie stoczył zwycięskie potyczki. Szóstego maja zajął Koło, gdzie postanowił bronić się przed ścigającymi go rosyjskimi oddziałami. Dwa dni później uległ dwukrotnie większym siłom przeciwnika w bitwie pod Ignacewem, gdzie został poważnie ranny. Pod koniec maja powstańczy Rząd Narodowy wyznaczył go na wojskowego dowódcę województw kaliskiego i mazowieckiego i awansował do stopnia generała. Taczanowski dowodził jeszcze w kilku bitwach i potyczkach powstania. Po przegranej bitwie pod Kruszyną w końcu sierpnia 1863 r. udał
się na emigrację. Po amnestii ogłoszonej przez pruskie władze wrócił do Wielkopolski i do śmierci w 1879 r. mieszkał w majątku w Choryni. W 1938 r. jego prochy zostały uroczyście przeniesione na Cmentarz Powązkowski. Żołnierze z jego partii, którzy polegli w bitwie pod Pyzdrami, pochowani są na miejscowym cmentarzu.

Pomnik "Zranionej sośnie" w miejscu bitwy pod Pyzdrami

Dzisiaj trudno już rozpoznać pole bitwy z 1863 r. Porośnięte lasem parowy i pagórki leżą pomiędzy brzegiem Warty pod Pyzdrami, a wsiami Walga i Zapowiednia. W tej ostatniej znajduje się pomnik upamiętniający bitwę. Stoi on przy drodze do Zagórowa, na miejscu w którym rosła sosna, trafiona podczas bitwy rosyjską kulą armatnią. Drzewo przetrwało do lat 80. XX wieku, kiedy to zostało powalone przez wiatr. Fragment pnia sosny, ze śladem po armatniej kuli został wycięty i znajduje się obecnie w pyzdrskim Muzeum Regionalnym. Można też tam zobaczyć inne pamiątki z okresu powstania styczniowego. Pod wrażeniem wizyty na polu bitwy, Wojciech Kossak namalował obraz przedstawiający wyjazd oddziału Edmunda Taczanowskiego do walki. Powstańcy styczniowi zostali również upamiętnieni na doskonale widocznym z mostu nad Wartą olbrzymim muralu, poświęconym historii tego małego, urokliwego a często i chlubnie zapisanego na kartach historii miasteczka.

Grzegorz Janiszewski