Wostatnich dekadach XIX w. i na początku kolejnego stulecia Imperium Rosyjskim wstrząsnęły zdarzenia, których podłożem była fizyczna walka z caratem i szeroko rozumianym państwowym aparatem opresji. Terror stanowił zasadniczy środek walki przeciwko samodzierżawiu, ukuto nawet termin „terror systematyczny”, który realizować miały grupy bojowników uzbrojonych w bomby. Polacy odegrali tu rolę niebagatelną, z uwagi na nienawiść do zaborcy i bogate doświadczenie wyniesione z wieloletnich zmagań. W latach 80. sławę zdobyli Ignacy Hryniewiecki i Józef Łukaszewicz – członkowie rewolucyjnej organizacji Narodnaja Wola. Pierwszy z nich cisnął w 1881 r. w cara Aleksandra II ładunkiem wybuchowym wypełnionym nitrogliceryną. Skutecznie. Drugi przygotował inną bombę, którą zamierzano zgładzić jego syna i następcę – Aleksandra III.
Wybuchowa książka
Łukaszewicz, student wydziału przyrodniczego petersburskiego uniwersytetu, znał gruntownie chemię i pirotechnikę, a ponieważ legalne pozyskanie nitrogliceryny oraz piorunianu rtęci było niemożliwe, zmuszony był je wyprodukować. Niezbędny był też kwas azotowy, który również przygotowywał we własnym zakresie. Obliczono, że do sporządzenia trzech bomb potrzeba będzie przynajmniej 13 funtów dynamitu.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.