Dmuchane czołgi i armie widmo. Jak Hitler oszukał Stalina, a Churchill Hitlera

Dmuchane czołgi i armie widmo. Jak Hitler oszukał Stalina, a Churchill Hitlera

Dodano: 

W Berlinie nie podzielono tych obaw. Już 15 maja wydano rozkaz przeniesienia 1. Dywizji Pancernej z południowej Francji na Peloponez, wzmocnienie obrony wybrzeża tego półwyspu i zaminowanie morskich podejść do niego. Następnie feldmarszałek Wilhelm Keitel rozkazał translokację sił pancernych na Korsykę, wzmocnienie obrony Sardynii i przesunięcie oddziałów niemieckich z południowego wybrzeża Sycylii na zachodnie.

11 lipca 1943 r. oddziały angloamerykańskie wylądowały na południowym wybrzeżu Sycylii (operacja „Husky”), do którego dostępu nie broniły nawet ścigacze torpedowe, a 25 lipca feldmarszałek Erwin Rommel rozpoczął nadzorowanie umacniania obrony Grecji przed inwazją. W Berlinie wciąż dopuszczano, że lądowanie na Sycylii albo jest akcją pozorowaną, albo – co bardziej prawdopodobne – że Brytyjczycy odkryli, iż Niemcy poznali ich plany, w wyniku czego zmienili cel z Sardynii na Sycylię. Co jednak nie wyklucza, że desant na Grecję pozostawał aktualny…

Dla osób z wywiadu admiralicji, które wymyśliły i przeprowadziły operację „Mincemeat” („Legumina”) z udziałem „majora Martina”, największym problemem było znalezienie odpowiednich zwłok. Musiały one nosić ślady utonięcia, czyli mieć płyn w płucach (zwykła sekcja zwłok, nieuzupełniona analizą biochemiczną, nie wykazałaby różnicy między płynem ustrojowym a morską wodą). Wreszcie znaleziono mężczyznę, który zmarł na zapalenie płuc. Rodzina zgodziła się na wykorzystanie jego ciała „w celu patriotycznym”, pod warunkiem że będzie miał chrześcijański pogrzeb i że jego nazwisko nigdy nie zostanie ujawnione.

Czytaj też:
Prosto we wrota piekieł. Brytyjscy komandosi kontra „bestia Hitlera”

Autentyczne były wszystkie listy i dokumenty oprócz osobistych dokumentów „majora Martina” i jego zdjęcia – do jego wykonania posłużył wyszukany sobowtór, a do uwiarygodnienia Pam i jej listy. Na koniec zwłoki umieszczono w specjalnie wyprodukowanym, hermetycznym pojemniku wypełnionym suchym lodem, przewieziono okrętem podwodnym do ujścia rzeki Huelva i tam wydano falom. Reszta poszła zgodnie z planem.

Można by nawet rzec, że „major Martin” miał dwa pogrzeby, bo zanim ten drugi wyprawił mu brytyjski konsul, przed opuszczeniem zwłok do morza oficerowie (tylko im w ostatniej chwili zdradził tajemnicę dowódca okrętu) zgodnie z morskim obyczajem odmówili krótką modlitwę.

„Overlord”

Operacja „Husky” była wstępem do odbicia Europy Zachodniej z rąk Niemców, a operacja „Overlord” finałem. Również on był poprzedzony dezinformacyjną operacją maskującą, której nadano kryptonim Fortitude.

Formowanie pierwszej brytyjskiej jednostki komandosów rozpoczęło się z początkiem czerwca 1940 r., a już w nocy 25 czerwca dokonała ona zwiadu koło Boulogne-sur-Mer, położonego naprzeciw Dover, czyli w najwęższym miejscu kanału La Manche. 19 sierpnia 1942 r. 5 tys. Brytyjczyków i Kanadyjczyków dokonało rajdu na Dieppe, port położony na południe od Hastings, gdzie kanał jest wprawdzie trzy razy szerszy niż w Cieśninie Kaletańskiej, niemniej wciąż stosunkowo wąski. Rajd zakończył się krwawą klęską (4360 żołnierzy, w tym ponad 1100 zabitych, pozostało na francuskim brzegu), jednak dostarczył bezcennych doświadczeń. Co ważniejsze, oba te wypady wywołały i utwierdziły Niemców w przekonaniu, że przyszła inwazja wojsk angloamerykańskich we Francji zostanie przeprowadzona właśnie w okolicach Cieśniny Kaletańskiej.

Czytaj też:
Lepsi niż komandosi. Polscy grenadierzy mogli uczyć „specjalsów” z US Army

Budowa Wału Atlantyckiego, czyli nadbrzeżnych umocnień od Przylądka Północnego w Norwegii do granicy hiszpańskiej, nakazana przez Hitlera we wrześniu 1942 r., najbardziej intensywnie rozwijała się na odcinku francuskim, ale i tam deficyt cementu i siły roboczej nie pozwolił na utworzenie ciągłego pasa umocnień, sięgającego Bordeaux. Ostatecznie rzeczywiście wartościowe fortyfikacje zbudowano w departamencie Pas-de-Calais nad najwęższym odcinkiem kanału La Manche…

Tymczasem już w sierpniu 1942 r. dokonano wyboru rzeczywistego miejsca lądowania – zostały nim normandzkie plaże położone 200 km na zachód od Calais. Cieśnina Kaletańska została zdyskwalifikowana m.in. z racji silnych prądów oraz bliskości lotnisk Luftwaffe i baz Wehrmachtu. Pozostało utajnić ten wybór i umocnić Niemców w mylnym przeświadczeniu, że desant zostanie wysadzony w rejonie Calais.

Tymczasem Niemcy uznali, że budowane w brytyjskich dokach elementy sztucznych portów to tylko pływające mola, przeznaczone do użycia w kontynentalnych portach, które Anglosasi zamierzają zdobyć, a które zostały zamienione w twierdze niemal nie do zdobycia, takie jak np. Antwerpia. Z kolei pływające lotnisko wyraźnie wskazywało, że inwazja nastąpi w rejonie Calais; właśnie tam nie było lotnisk, które mogłyby być wykorzystane przez aliantów. Wyraźnie wzrosła też aktywność połączeń radiowych między grupami Résistance w tym rejonie a Londynem.

Kolejną zmyłką była próba eksploatacyjna dziwacznego pojazdu przeznaczonego do robienia wyłomów w żelbetowych umocnieniach. Pojazd ten składał się tylko z dwóch stalowych kół o średnicy 3 metrów i łączącej je osi w kształcie bębna, wypełnionej materiałem wybuchowym. Napęd stanowiły niewielkie rakiety na krawędziach kół. Mniej ważne, że próba nie była zbyt udana, ponieważ pojazd ów – nazwany „Panjandrum” – przewrócił się na plaży. Istotne i zaskakujące były dwie rzeczy: po pierwsze – próbę przeprowadzono publicznie, w obecności mnóstwa postronnych cywili, akurat spacerujących po plaży, i po drugie – że w tak jawną demonstrację formalnie ściśle tajnej broni Niemcy uwierzyli.

Także oni podejmowali jednak działania dezinformacyjne. Wiedząc o działalności wywiadowczej Résistance i stałym meldowaniu przez SOE (Special Operations Executive) o jej wynikach, zakładali liczne pola minowe, składające się wyłącznie z ogrodzenia z drutu kolczastego i tablic ostrzegających miejscową ludność. Mapy obrazujące położenie tych „pól” były też podrzucane alianckim agentom w Szwajcarii i Hiszpanii. Miało to zapewne świadczyć o tym, że Niemcy wiedzą o nadchodzącej inwazji i wszechstronnie się do niej przygotowują, co mogło skłonić Anglosasów do zaniechania planów. Wehrmacht przystąpił też do tworzenia fikcyjnych dywizji na terytorium Francji. Metody były najprostsze: rozkazywano francuskim władzom lokalnym przygotować karty kwaterunkowe, władzom kolejowym zgłaszano transporty wojskowe, a nawet przeprowadzano ćwiczenia takich dywizji, złożonych z innych rzeczywiście istniejących jednostek.

Gumowy czołg Sherman

Wreszcie także Anglosasi włączyli do dezinformacji siły zbrojne. Z 1. Grupy Armii Stanów Zjednoczonych, dowodzonej przez gen. Omara Bradleya, wyłączono wszystkie dywizje i mianowano je 12. Grupą Armii. Z 1. GA zostało niewiele więcej niż jej nowy dowódca gen. George Patton, który dał się we znaki Wehrmachtowi podczas kampanii włoskiej, oraz spora ekipa radiotelegrafistów. 12. GA pod dowództwem Bradleya została przesunięta na zachód, a tereny jej zgrupowania zostały odcięte od samolotów zwiadowczych Luftwaffe. 1. GA pozostała w hrabstwie Kent, skąd najbliżej do Francji, i wyposażono ją w niezliczone gumowe makiety czołgów oraz tekturowe samolotów i szybowców. To zgrupowanie widmo było obficie fotografowane przez Luftwaffe, a niemieckie stacje nasłuchowe przechwytywały wzmożoną korespondencję 1. GA z naczelnym dowództwem. Na zakończenie londyński aktor kpr. rez. Clifton James, łudząco podobny do Montgomery’ego, został z wielkim szumem wysłany do Afryki Północnej i... formował tam armię do inwazji na południową Francję.

Operacja „Fortitude South” udała się tak dobrze, że broniąca Normandii niemiecka 7. Grupa Armii B nie otrzymała wsparcia od 15. Armii stojącej na straży Pas-de-Calais. Hitler długo był przekonany, że celem desantu w Normandii jest wyłącznie odwrócenie uwagi od lądowania koło Calais.

Na pomocniczym kierunku realizowano operację „Fortitude North”. Polegała ona na stworzeniu wrażenia, że stacjonująca w Szkocji 4. Armia uderzy na Norwegię albo – być może – naruszając neutralność Szwecji, wysadzi desant nad Bałtykiem, bezpośrednio zagrażając terytorium Rzeszy. Również ta operacja była tak sugestywna, że Niemcy nie zdecydowali się przerzucić posiłków z Norwegii do Francji lub Holandii.

Dwa dni po rozpoczęciu inwazji w ręce Niemców dostały się autentyczne dokumenty, znalezione przy zabitym amerykańskim oficerze, zawierające najtajniejsze plany dwóch amerykańskich korpusów i jednego brytyjskiego na pierwsze kilka tygodni inwazji. Hitler uznał, że jest to powtórka tricku z „majorem Martinem”, rozkazał kontynuację strzeżenia rejonu Calais i zakazał przerzucenia posiłków do Normandii.

25 sierpnia Paryż został wyzwolony.

Artykuł został opublikowany w 1/2016 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.