Męczeństwo Mikołaja II. Dlaczego car nie miał szans na ocalenie?

Męczeństwo Mikołaja II. Dlaczego car nie miał szans na ocalenie?

Dodano: 
Oficjalne zdjęcie zaręczynowe Mikołaja II
Oficjalne zdjęcie zaręczynowe Mikołaja II Źródło: Wikimedia Commons
Ostatni car Rosji nie był żadnym zbrodniarzem, jak przedstawiała to komunistyczna propaganda. Porównywanie go do sowieckich rzeźników to hańba.

Wiktor Suworow

To była jedna z najstraszniejszych zbrodni bolszewickich. Komuniści w Jekaterynburgu zamordowali cara Mikołaja II i jego rodzinę. Żonę, cztery córki oraz carewicza Aleksieja. Rodzinę cesarską rozstrzelano w piwnicy, po czym wywieziono zwłoki do starej, nieczynnej kopalni. Oblano kwasem, porąbano na kawałki i wrzucono do szybów. W ten sposób Romanowowie stali się wielkimi rosyjskimi męczennikami. Podzielili los swojego kraju zgładzonego przez komunistów.

Gdy słyszę dzisiaj opowieści o tym, że car był równie zły — niektórzy lewicowi „intelektualiści” twierdzą nawet, że był gorszy! — niż komunistyczni dyktatorzy, trudno mi powstrzymać złość. Jest to absurd, potworne wręcz kłamstwo. Tych dwóch państw, Rosji carskiej i Związku Sowieckiego, nie ma nawet co porównywać. Przy ludobójczym imperium zła, jakim był ZSRS, przedrewolucyjna Rosja jawi się jako najbardziej liberalny kraj świata.

Czytałem kiedyś wspomnienia Feliksa Czujewa, który był przyjacielem Wiaczesława Mołotowa, gdy szef sowieckiej dyplomacji przeszedł już na emeryturę. Opisał on jedną z rozmów z Mołotowem, w której bolszewicki aparatczyk opowiadał o swojej młodości, gdy walczył z caratem jako rewolucjonista. Mołotow mówił o zesłaniu na Syberię, gdzie otrzymywał od państwa... osiem rubli w złocie na utrzymanie. Wyjaśnię – za pół rubla można było wówczas kupić krowę.

Koronacja Mikołaja II

Każdy, kto czytał wspomnienia z epoki, wie, że życie politycznych zesłańców na Syberii na przełomie XIX i XX w. przypominało za czasów caratu wakacje. Rząd płacił za kwaterę i utrzymywał skazanych na wysokim poziomie. Mieszkali w prywatnych domach, otoczeni szacunkiem byli pod luźnym nadzorem miejscowych władz. Mogli chodzić na spacery, polować, wiedli ożywione życie towarzyskie. Pisali książki.

Czy wyobrażają sobie państwo coś takiego w Związku Sowieckim? W tym państwie więźniowie polityczni skazani ze słynnego artykułu 58. całymi milionami konali z głodu, gnijąc we własnych ekskrementach w straszliwych łagrach. A setki tysięcy były mordowane w kazamatach czerezwyczajki strzałem w tył głowy. Więźniowie polityczni w oczach sowieckich władz stali niżej niż „bliscy klasowo” kryminalni recydywiści.

W Rosji carskiej gazety otwarcie krytykowały cara, a na salonach intelektualnych w dobrym tonie było psioczyć na „reakcyjny” reżim. W Związku Sowieckim kara śmierci groziła za niewinny żart o towarzyszu Stalinie, a za każdą krytyczną wypowiedź o bolszewickim raju trafiało się do obozu koncentracyjnego. Carska Rosja była krajem wolnej myśli, Związek Sowiecki był krajem permanentnego terroru, strachu i kłamstwa.

Weźmy towarzysza Stalina. Jako młody rewolucjonista uciekał z carskiego więzienia siedem razy. Gdy doszedł do władzy, z jego więzień nie uciekał nikt. Gdy komuś nie podobało się w Rosji, pakował walizkę i wyjeżdżał sobie za granicę. Do Szwajcarii, tak jak Lenin, czy do Ameryki. Gdy komuś nie podobało się w Związku Sowieckim i nieopatrznie o tym powiedział, szedł do piachu. O wyjeździe nie było mowy, bo całe Sowiety były otoczone drutem kolczastym, cały kraj został zamieniony w wielki łagier.

Czytaj też:
Tajna teczka Stalina. Tyran mordował, by ukryć szokującą prawdę o swojej młodości?

Różna była również polityka obu tych państw. Rosja była mocarstwem agresywnym wobec sąsiadów, krajem o ambicjach imperialnych — nikt tego nie neguje. Wy, Polacy, sami na własnej skórze się o tym przekonaliście. Carom nigdy w życiu nie przyszłaby jednak do głowy myśl o opanowaniu całego świata i narzuceniu mu ludobójczego systemu spychającego miliony w otchłań nędzy. Car nie miał swojego Kominternu, nie zakładał „bratnich partii” w Azji, Afryce czy Ameryce Południowej.

Gdy już miał w swoich rękach Alaskę, sprzedał ją Amerykanom. Uznał, że do niczego nie jest mu potrzebna. Czy można sobie wyobrazić Stalina czy Breżniewa sprzedającego Alaskę „amerykańskim krwiopijcom i imperialistom”?

Wróćmy jednak do Mikołaja II. Wielu ludzi oskarża go o słabość, o to, że był niedorajdą, że był niezdecydowany, że dopuszczał do swojego otoczenia rozmaitych szarlatanów z Rasputinem na czele. W efekcie upadek Rosji i powstanie Bolszewii miały być jego winą. Rzeczywiście, nie był to polityk o silnym charakterze. Jednak przecież w wyniku I wojny światowej załamało się nie tylko imperium rosyjskie. Przestała istnieć monarchia niemiecka, z mapy zniknęły Austro-Węgry.

Był więc to trend europejski. Upadek starych monarchii to skutek wojny, w której wzięły się one za łby. À propos Rasputina — widziałem jego list do cara z 1914 r. Napisany był w typowym dla niego chamskim stylu, ale przestrzegał w nim Mikołaja przed pakowaniem się w wojnę z państwami centralnymi. Błagał go, żeby powstrzymał to szaleństwo, bo przewidywał, iż może wybuchnąć rewolucja. Także, jak widać, Rasputin nie był wcale taki głupi, a jego rady takie złe dla Rosji.

Co jednak najważniejsze, Mikołaj II nie był żadnym zbrodniarzem. Był wielkim rosyjskim patriotą. Abdykował w 1917 r., aby uniknąć wojny domowej i rozlewu krwi. Jak wiadomo, celu tego ostatecznie nie udało mu się osiągnąć, ale nie ma wątpliwości co do jego dobrych intencji. Oddał władzę, bo wiedział, że ma czyste sumienie i nie miał powodu do obaw, iż zostanie osądzony. Dyktatorzy z krwią na rękach władzy nie oddają nigdy.

Czytaj też:
Ten zamach wstrząsnął Warszawą. To była zemsta za mord na carskiej rodzinie

To sowiecka propaganda przedstawiała go jako masowego mordercę i krwiopijcę, którego obalił dzielny towarzysz Lenin. Były to jednak kłamstwa. Rosja Mikołaja II była krajem rozkwitu nauki, architektury, literatury, baletu. Była krajem wielkich projektów, takich jak Kolej Transsyberyjska. Związek Sowiecki był zaś krajem permanentnej nędzy, tandety i nudy. Rosja była pełna barw, Związek Sowiecki miał tylko rozmaite odcienie szarości.

Mikołaj II był człowiekiem wieku XIX. Żył w starych, dobrych czasach. Nie mógł więc przewidzieć, że bolszewicy posuną się do takiego bestialstwa, że eksterminują go razem z dziećmi. Cesarz miał możliwość ucieczki, chciało go przyjąć kilka krajów. Jeszcze przed przewrotem bolszewickim, gdy rządził tymczasowy gabinet Kiereńskiego, mógł wyjechać wspomnianą Koleją Transsyberyjską i przedostać się do Chin. Postanowił jednak zostać. Postanowił wypić kielich goryczy do końca i podzielić los swojego narodu.

Często powtarza się bzdury, że śmierć rodziny carskiej była skutkiem samowoli pilnujących jej czekistów. To kolejne kłamstwo. Rozkaz został wydany przez czołowych działaczy bolszewickich: Lenina i Trockiego. Jak wiadomo, bolszewicy byli zorganizowani na wzór mafii. A mafia utrzymuje w swoich szeregach surową dyscyplinę. Bez zgody ojca chrzestnego — w tym przypadku dwóch ojców chrzestnych — nikt nie śmiałby zamordować cara.

Car Mikołaj II z rodziną, 1904 r.

Dlaczego Lenin i Trocki zdecydowali się go zamordować? 17 lipca 1918 r., gdy doszło do tej zbrodni, trwała już wojna domowa. Biali nieźle sobie radzili, ale poszczególni generałowie byli skłóceni i walczyli z czerwonymi na własną rękę. Bolszewicy panicznie się bali, że biali mogą odbić cara z ich rąk i postawić go na czele swojej akcji, że car ich zjednoczy, a jego autorytet pozwoli pozyskać białym rosyjskie masy, do których powoli zaczęło docierać, czym grozi „dyktatura proletariatu”.

Rzeczywiście, gdyby udało się uwolnić Mikołaja II i postawić go na czele kontrrewolucji, bolszewicy znaleźliby się w sytuacji krytycznej. Dlatego właśnie postanowili go zamordować wraz ze wszystkimi członkami rodziny, którzy również mogli być użyci jako symbol walki z komunizmem. Szczególnie groźny był książę Aleksiej. Nie ma więc mowy o żadnym „wymierzeniu sprawiedliwości za przestępstwa caratu” — jak przedstawiała to komunistyczna propaganda — to był klasyczny mord polityczny.

To, co w tej historii jest najbardziej wzruszające, to fakt, że trzy osoby spośród służby odmówiły opuszczenia cara oraz jego rodziny i zdecydowały się umrzeć wraz z nimi. To najlepiej mówi o tym, jakim człowiekiem był Mikołaj II. Ta ofiara wiernych sług pozwala również zachować wiarę w Rosjan i Rosję.

Artykuł został opublikowany w 6/2013 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.