Bolszewicy w Suwałkach. Nieznana karta okupacji sowieckiej

Bolszewicy w Suwałkach. Nieznana karta okupacji sowieckiej

Dodano: 

Sowieci po zajęciu miasta zakwaterowali się w koszarach 2. Pułku Ułanów, a wieczorem większość wojsk kawaleryjskich przemieściła się do wsi Sobolewo i tam zrobiła popas. Wedle sowieckiej dokumentacji likwidacja „zgrupowania augustowskiego” Wojska Polskiego została tym samym zakończona, a zakładane cele operacyjne osiągnięte. „Przeciwnik został rozgromiony” – donosił do sztabu frontu głównodowodzący komkor Bołdin. Wzięto do niewoli tysiąc żołnierzy, zabito jednego generała i 35 oficerów. Trochę polskich oficerów i żołnierzy, mimo szczelnego obstawienia granicy przez bolszewików, przedarło się na Litwę.

W sprawozdaniu Rady Wojennej Dzierżyńskiej Grupy Konno-Zmechanizowanej pojawiły się liczne zarzuty wobec jednostek biorących udział w operacji. Nie sprawdzili się młodsi dowódcy, a także część kadr średniego szczebla. Zabrakło tzw. twardej ręki. Jednostki sowieckie często zachowywały się bezradnie, zawodziło rozpoznanie, nie potrafiono szybko przygotować przepraw w sytuacjach, gdy Polacy niszczyli mosty. A raczej mostki. Z dokumentacji sowieckiej wyłania się także obraz chaotycznego przemieszczania się poszczególnych jednostek Armii Czerwonej.

Spotkanie żołnierzy Wehrmachtu i Armii Czerwonej 20 września 1939 r., na wschód od Brześcia

Zbyt optymistyczne było również stwierdzenie, że Polacy zostali całkowicie rozgromieni. W Puszczy Augustowskiej znalazło bowiem schronienie wiele małych grup Wojska Polskiego, które dawały się we znaki Sowietom aż do późnej jesieni 1939 r. Właśnie z żołnierzy tych oddziałów powstała w okresie późniejszym polska partyzantka antysowiecka, która przetrwała na tamtych ziemiach aż do przyjścia Niemców. Augustów bowiem, w przeciwieństwie do Suwałk, pozostał pod władzą sowiecką aż do 1941 r.

Okupacja sowiecka samej Suwalszczyzny trwała zaledwie 13 dni. W archiwum kościoła św. Aleksandra w Suwałkach, w tamtejszej kronice parafialnej, znalazłem lakoniczny zapis: „24 września 1939 r. weszły do Suwałk wojska sowieckie, a 6 października t.r. po wyjściu wojsk rosyjskich Suwałki i Suwalszczyznę zajęła armia niemiecka”.

Co się działo w mieście? Z relacji zebranych jeszcze w armii Andersa wynika, że w pobliskim Augustowie wkraczające wojska sowieckie zostały przywitane przez miejscowych Żydów. Szybko powstała też milicja, składająca się głównie z przedstawicieli tej mniejszości i elementu przestępczego. Udało mi się ustalić, że w Suwałkach działo się to samo. Bolszewikom entuzjastyczne powitanie zgotowali również suwalscy Żydzi. Zostało to odebrane z wielkim niesmakiem przez tamtejszych Polaków.

Naoczny świadek, w 1939 r. uczeń Gimnazjum im. Karola Brzostowskiego, widział, jak wojska sowieckie grabiły miasto, budynki publiczne i opuszczone domy (m.in. jak wywożono ciężarówkami meble, sprzęt gospodarstwa domowego, a nawet fortepiany). Wspomniane gimnazjum obrabowano zaś ze wszystkich sprzętów, włącznie z wyposażeniem gabinetu dentystycznego.

Czytaj też:
Zatrzymać czołgi! Czyli zbrodnia warszawska

Na ulicach pojawili się – jak określił to świadek historii – „młodzi Żydziacy” z czerwonymi opaskami na ramionach. W mieście zrobiło się niebezpiecznie. Żydzi rozpoczęli bowiem polowania na Polaków, którzy im się narazili przed wojną, szczególnie energicznie poszukiwano osób związanych z endecją. Po tym, gdy Niemcy i Związek Sowiecki porozumiały się co do ostatecznego przebiegu nowej granicy, wojska sowieckie wycofały się w kierunku Augustowa. Wkrótce od strony Filipowa wkroczył nowy okupant. Najpierw przyjechała kolumna cyklistów i na głównej ulicy miasta – czyli ulicy Kościuszki – nastąpiło uroczyste przekazanie Suwałk w ręce Niemców.

Co przez te 13 dni działo się w innych miejscowościach Suwalszczyzny? Wiadomo, że uroczyste powitanie wojsk sowieckich odbyło się w Raczkach. W Sejnach powitania nie było, bo większość Żydów opuściła wcześniej miasteczko w obawie przed możliwością zajęcia go przez Niemców. Wycofując się, wojska sowieckie rozgrabiły tam opuszczone mieszkania, głównie po polskich wojskowych, które wskazywali ci nieliczni Żydzi, którzy jednak pozostali w mieście.

Większość sejneńskich Żydów uciekła do Augustowa. Część z nich podjęła tam współpracę z Sowietami. Gdy nowej granicy pilnowała nieprzygotowana do takich zadań Armia Czerwona – trwało to do listopada 1939 r. – kwitł przemyt. Żydzi z Augustowa potrafili zorganizować nawet ciężarówkę, przedostać się nią do Sejn i z tamtejszych opuszczonych żydowskich mieszkań zwozić rzeczy na drugą stronę linii demarkacyjnej.

Granica była zupełnie dziurawa, jeden ze świadków opowiadał mi, że ze strony niemieckiej na sowiecką przemycano płody rolne, za które otrzymywano dolary lub złoto. Jednym z najczęściej przemycanych towarów była sacharyna, którą pod władzą niemiecką udawało się jakoś załatwić. Po pojawieniu się w rejonie wojsk pogranicznych NKWD skala tych zjawisk prawdopodobnie znacznie zmalała.

Rabunki oraz podobne zjawiska patologiczne pojawiły się wszędzie tam, gdzie zawitała choć na krótko Armia Czerwona. Tak samo było na przykład w części Lubelszczyzny, którą początkowo okupowali Sowieci, a potem weszła ona w skład Generalnego Gubernatorstwa. Był to więc, jak widać, znak rozpoznawczy bolszewików.

Artykuł został opublikowany w 7/2014 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.