Zanim jednak nastąpiły okropności II wojny światowej, państwa europejskie zaczęły budować własne autostrady. Początek dali sąsiedzi II Rzeszy: Holendrzy, Belgowie, Szwedzi. Z powodu wybuchu wojny nie zdołali wybudować więcej niż kilkadziesiąt kilometrów autostrad, dlatego też trzecim europejskim państwem autostradowym została w 1944 r. Portugalia. Gdyby nie II wojna światowa, Portugalczyków wyprzedziliby nie tylko Belgowie i Holendrzy, lecz także Polacy. Pierwszą polską autostradę zaczęto budować jeszcze pod koniec lat 30. Jej twórcą był Piero Puricelli, pomysłodawca Autostrada dei Laghi. Miała prowadzić do Gdyni, omijając niepolski wówczas Gdańsk. Do 1939 r. wykonano jedynie 28 kilometrów...
Po wojnie
W wyniku klęski, którą Niemcy ponieśli w 1945 r., utracili niemal połowę z autostrad zbudowanych za Hitlera. Tymczasem świat nie zasypiał gruszek w popiele. Od 1956 r. trwały prace nad największą planową siecią autostrad – Interstate Highway System w Stanach Zjednoczonych. Był to projekt obronny, powstały w czasach zimnej wojny, żeby ułatwić przerzucanie wojsk dla odparcia sowieckiego ataku. I choć większość sieci zbudowano już w latach 70., to oficjalnie projekt zakończono w 1991 r. Podobnie wyglądała budowa autostrad w Europie: nieśmiałe próby zaczynano pod koniec lat 50., a gwałtowny rozwój budownictwa autostradowego to lata 70. i 80. To właśnie wówczas powstała większość autostrad, często za pieniądze Unii Europejskiej – wówczas jeszcze Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej.
Tymczasem komunistyczne władze PRL nie budowały autostrad. Wyjątkiem są połączenia pomiędzy Krakowem i Śląskiem oraz jakieś pięćdziesiąt kilometrów dzisiejszej autostrady A2, mającej ułatwić dojazd zagranicznych gości z Berlina na Igrzyska Olimpijskie 1980 r. w Moskwie. Stan autostrad w PRL wynikał z jednej strony z braku zainteresowania komunistów poprawą jakości życia Polaków, a z drugiej – stanem permanentnego kryzysu, który toczył wszystkie państwa komunistyczne.
Autostrady w Polsce zaczęto budować kilka lat po upadku PRL, w drugiej połowie lat 90., ale roboty na dużą skalę ruszyły dopiero w XXI w. Dzisiaj buduje się coraz więcej, coraz lepiej i coraz taniej. Przyczyny są proste: dwadzieścia lat temu nie było odpowiedniego parku maszynowego do budowy dróg, który trzeba było kupić lub wyprodukować. Dlatego też polskie autostrady są droższe od zachodnich – w ich koszt wlicza się bowiem koszt zakupu urządzeń budowlanych. Może też wydawać się, że autostrad w Polsce jest mniej niż u sąsiadów.
Jest to jednak tylko wrażenie. „Autostrada” ma dwa znaczenia. Pierwsze jest praktyczne i oznacza drogę samochodową z bezkolizyjnymi skrzyżowaniami. Drugie znaczenie skupia się na szczegółach technicznych i prawnych: ot choćby takich, że przejazd autostradą może być płatny, a drogą szybkiego ruchu musi być bezpłatny. Obecnie w Polsce jest ponad 3 tys. km autostrad i dróg szybkiego ruchu, niemal tyle, ile w dwa razy większej III Rzeszy w 1939 r. A wszystkie polskie mają o wiele wyższy standard.
Warto pamiętać, że oryginalna Autostrada dei Laghi byłaby w dzisiejszej Polsce raptem drogą powiatową, a amerykańska Route 66 przez pierwszych kilkanaście lat była drogą gruntową. Pierwsza polska autostrada jest dziś niczym więcej jak fragmentem drogi wojewódzkiej nr 214 pomiędzy Warlubiem a Głuchym pod Skórczem... Nawet wiele zachodnioeuropejskich „autostrad”, zbudowanych podczas boomu lat 70., nie spełnia polskich norm i nie mogłaby być w Polsce nazywane autostradami...
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.