Miss Polonia i 10 skazańców z Pawiaka. Filmowa akcja bojowców PPS
  • Tomasz StańczykAutor:Tomasz Stańczyk

Miss Polonia i 10 skazańców z Pawiaka. Filmowa akcja bojowców PPS

Dodano: 

Bojowiec Janusz bierze udział w ochronie wiecu robotniczego. Przemawiający towarzysz mówi o wolności i niepodległości, lecz nie pada ani słowo „socjalizm”. Nic dziwnego, film był kręcony w czasach, gdy starsi piłsudczycy z elity rządzącej, chodzący w glorii bojowców, jednocześnie niezbyt chętnie przyznawali się do „czerwonej” przeszłości. W filmie zresztą nie mówi się nic o Polskiej Partii Socjalistycznej, jest po prostu partia.

Kochankowie w sąsiednich celach

Janusz wpada w tarapaty, jest ścigany przez policjantów. Ratuje się skacząc do przejeżdżającego powozu. A jedzie w nim Olga Michajłowna, kochanka generała Maksimowa. W tej roli wystąpiła Zofia Batycka, Miss Polonia i wicemiss Europy z 1930 roku, co niewątpliwie przyciągało publiczność do kin. Kobieta próbuje protestować, ale nie tracący refleksu bojowiec zamyka jej usta pocałunkiem. Olga zostaje zauroczona. Hania dowiaduje się o Oldze i przeżywa męki zazdrości.

Zanim wszystko dobrze się skończy, musi być źle. Janusz zostaje złapany. Do więzienia trafia także Hania. I co za traf, ich cele sąsiadują ze sobą! Na dodatek oboje znają, oczywiście, alfabet Morse'a, więc się porozumiewają stukaniem. Tymczasem Olga usiłuje interweniować w sprawie ukochanego Janusza. Generał Maksimow namawia ją, by skłoniła bojowca do ujawnienia tożsamości „Jura”. Olga udaje się do więzienia i rozmawia z Januszem. Dość to nieprawdopodobne, że spotykają się w celi, a nie w rozmównicy. Ale inaczej Hania nie dowiedziałaby się, że Janusz kocha ją, a nie Olgę. Scenarzysta kazał bojowcowi wydłubać dziurę w murze łączącym cele, by Hania usłyszała, że nigdy nie kochał Olgi. Rzecz jasna, bojowiec nie zdradza Oldze, kim jest „Jur”.

Adam Brodzisz jako Janusz (2. z prawej) podczas "widzenia" w jednej ze scen filmu.

Tymczasem Jur-Dobrochowski przygotowuje akcję uwolnienia dziesięciu więźniów z Pawiaka. Jak wspominał Gorzechowski „jeden z towarzyszy oficerów” przyniósł mu szynel, kurtkę, szablę i ostrogi, a część szyneli dostarczyli rewolucjoniści z oddziału artylerii. Resztę uszyli zaufani krawcy. Jednym z nich był ojciec premiera Jana Olszewskiego. A pod szynelami towarzyszący Gorzechowskiemu bojowcy nie mieli mundurów, lecz nosili tużurki. Dostarczone przez artylerzystów mundury miały żółte pasy zakładane przez ramię i pierś, podczas gdy policjanci nosili czarne. W ostatniej chwili Gorzechowski zorientował się w tym i bojowcy zasmarowali pasy szuwaksem. Tak to też zostało pokazane w filmie.

Bojowcy mieli wywieźć z Pawiaka także dwóch więźniów-prowokatorów, by się z nimi później policzyć, ale jak wspominał Gorzechowski, zaniechano tego pomysłu. Zgodna ze wspomnieniami Gorzechowskiego jest w filmie próba ucieczki jednego z dziesięciu bojowców, przekonanego, że jadą na śmierć. Koledzy przebrani za policjantów zatrzymali go. Dopiero w karetce więziennej ujawnili, kim są naprawdę. Jeden z przebierańców zrywa perukę i mówi: Jestem „Łysy”. To pseudonim autentycznej postaci – Edwarda Dąbrowskiego. Film kończy się, rzecz jasna sceną, w której uwolniony Janusz i Hania padają sobie w objęcia.

W kilka godzin po akcji na murach Warszawy ukazała się niewielki plakat informujący o brawurowej akcji, podpisany przez Centralny Komitet Robotniczy PPS, W filmie ten plakat jest pokazany, ale z podpisu zostało tylko Centr. Nic dziwnego, skoro film realizowano w czasie, gdy aresztowani przywódcy opozycji, w tym działacze PPS, czekali na postawienie ich przed sądem. Proces brzeski zaczął się miesiąc po premierze „Dziesięciu z Pawiaka”.

Czytaj też:
Józef Piłsudski napada na pociąg. Akcja pod Bezdanami

Wkrótce po akcji uwolnienia dziesięciu z Pawiaka Jan Jur-Gorzechowski spotkał w tramwaju Maculewicza pomocnika naczelnika więzienia, który na Pawiaku wydawał mu więźniów. Gorzechowski wspominał: „Spojrzał na mnie uważnie, jakby sobie coś przypominał, strach i niepewność malowały się na jego twarzy. Patrzyłem na niego spokojnie i obojętnie, tak, że Maculewicz doszedł zapewne do wniosku: nie, nie ten”...

Czy była łapówka?

Film „Dziesięciu z Pawiaka” usankcjonował oficjalną wersję akcji. Istniała jednak inna. Odebranie więźniów z Pawiaka odbyło się rzeczywiście tak, jak to przedstawiał Gorzechowski we wspomnieniach, ale rzecz była ukartowana. Centralny Komitet Robotniczy PPS miał przekupić za sporą sumę naczelnika więzienia. Ten zaś wręczył rzekomy – spreparowany przez partyjną technikę – telefonogram oberpolicmajstra przejmującemu dyżur swemu pomocnikowi Maculewiczowi.

Jeśli za uwolnieniem dziesięciu z Pawiaka rzeczywiście stała łapówka, to nic dziwnego, że Gorzechowski, pisząc wspomnienia przed odzyskaniem niepodległości, w 1912 roku i sam kryjąc się pod pseudonimem z akcji, krył także przekupionego naczelnika więzienia na Pawiaku i dlatego napisał o bojowcu dzwoniącym na Pawiak jako oberpolicmajster Meyer. I tak już pozostało, bardziej bohatersko. Niezależnie jaka była prawda, dziesięciu skazańców, zostało uratowanych przed śmiercią.