Organizatorem konferencji "Wola 1944: nierozliczona zbrodnia a pojęcie ludobójstwa" jest działający od 2016 r. Ośrodek Badań nad Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego. Placówka dokumentuje zbrodnie niemieckie i sowieckie, popełnione podczas okupacji Polski oraz gromadzi świadectwa ofiar, ich rodzin i bliskich. Można się z nimi zapoznać m.in. na stronie internetowej ZapisyTerroru.pl. OBNT informuje, że zaprezentowane podczas konferencji wyniki badań historycznych nad zbrodniami na Woli mają zostać skonfrontowane z analizami prawnymi, obejmującymi klasyfikację karną wydarzenia, kwestię odpowiedzialności sprawców i możliwość wznowienia postępowań w tej sprawie.
Niezwykła kariera zbrodniarza
Jak to się stało, że odpowiedzialny za eksterminację dziesiątek tysięcy cywili, Heinz Reinefarth, nie tylko uniknął kary, lecz pełnił wysokie funkcje publiczne w powojennych Niemczech? "Kat Warszawy" to jedyny generał SS z czasów Trzeciej Rzeszy, który po 1945 r. objął urząd polityczny na szczeblu kraju związkowego. Reinefarht był burmistrzem miasta Westerland na wyspie Sylt i deputowanym do parlamentu krajowego landu Szlezwik-Holsztyn.
W 2013 r. pracę doktorską na temat przeszłości niemieckiego zbrodniarza obronił Philipp Marti. Wnioski zawarł w książce "Sprawa Reinefartha", która ukazała się w Polsce na początku tego roku. Historyk mówił podczas konferencji o Woli, że po publikacji jego pracy w Niemczech pojawiło się wiele różnych głosów zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. – Spotkałem się z opiniami, że Reinefarth był po prostu żołnierzem, który musiał wykonywać rozkazy – podkreślił.
"Kazali mi bić własną siostrę"
Małgorzata Wosińska, psychotraumatolog i antropolog kultury z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu tłumaczyła, że trauma psychiczna ocalałych z rzezi Woli jest rozlana w czasie i przestrzeni. Jak zaznaczyła, świadectwa ludobójstwa mogą być dowodem w procesie. – Świadek, który przebywa w miejscu egzekucji, jest momentalnie skonfrontowany z ogromną ilością martwych ciał. Z perspektywy traumatycznej nie ma znaczenia czy jest ich 30, czy 700 – mówiła Wosińska, przytaczając zeznania Warszawiaków, którzy przeżyli niemieckie zbrodnie.
"Gwałt nie był dla mnie traumatyczny. Dużo gorsze było zmuszanie mnie do bicia własnej siostry" – brzmiało świadectwo jednej z Polek odczytane podczas konferencji.
– Bliskość martwych ciał, rabunek i zerwanie więzi z najbliższymi - to wszystko wyróżnia ocalałych. Trauma rozbija tożsamość biograficzną, ale jej konsekwencją jest niezwykła mobilizacja ciała i umysłu. Świadkowie rzezi na Woli w trakcie egzekucji często w ogóle nie płakali, ale tylko dlatego, że byli w stanie kompletnej dysocjacji. Trauma, jak rana, nie może się zabliźnić – powiedziała Wosińska.
Bezkarność ludobójstwa
Historycy szacują, że w dniach 5-7 sierpnia 1944 r. w lewobrzeżnej części stolicy Niemcy wymordowali od 30 do 60 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci. Dziennie ginęło ich około 10 tys. 12 ton ludzkich prochów, w tym zabitych i spalonych mieszkańców Woli, złożono w mauzoleum przy pomniku "Polegli Niepokonani" na Cmentarzu Powstańców Warszawy.
Jak ocenia Piotr Gursztyn, autor książki "Rzeź Woli. Zbrodnia nierozliczona", była to największa jednorazowa masakra ludności cywilnej dokonana w Europie w czasie II wojny światowej, a zarazem prawdopodobnie największa w historii pojedyncza zbrodnia popełniona na narodzie polskim. Zdaniem Jana Ołdakowskiego, dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego, rzeź Woli to jeden z największych aktów totalitarnego ludobójstwa na ludności nieżydowskiej podczas II wojny światowej. Sprawcy tej zbrodni do dzisiaj pozostają bezkarni.