„Przywalono mnie górą trupów”. Wstrząsające relacje cudem ocalałych Polaków

„Przywalono mnie górą trupów”. Wstrząsające relacje cudem ocalałych Polaków

Dodano: 

„Kierowany instynktem nie padłem na ziemię, lecz tuż obok brzegu rowu. Kiedy seria z karabinu maszynowego przeszyła powietrze, stoczyłem się do rowu i kule szły nade mną. Tuż obok mnie rozgrywa się taniec śmierci: jedni od razu leżeli nieruchomo, widocznie kule trafiły w serce. Inni podskakiwali w górę, wyrzucając ręce pod niebiosa, błagając Wszechmogącego o ratunek. Inni próbowali klękać i przeżegnać się. Wszystkich ich kosiła struga rozpalonego ołowiu. Leżałem w rowie, nikt do mnie nie podchodził. Przywalono mnie górą trupów. Ciężar mnie gniecie, ledwo oddycham. Słyszę jak siepacze biegają po szosie i liczą: 1773 – tysiąc siedemset siedemdziesiąt trzy – i na tym zatrzymują się”.

Paweł Kożuch (przeżył masakrę więźniów w Nikołajewie, w pobliżu Ułły)

„Zaprowadzili nas na NKWD. Tam już było z 300 Żydów i stamtąd z piwnic kazali wyciągać i segregować trupy. Masy trupów. Część z tych trupów kazali myć. Te trupy nie były zakopane. Były one przysypane ziemią na 5, 10 cm. To wszystko były poza tym świeże trupy. To byli ludzie zaaresztowani tydzień lub 10 dni wcześniej. Tam był też Kozłowski i jego starosta. Siostra, ona miała jakieś 16 lat, miała wyrwane sutki, jakby obcęgami, twarz miała spaloną. Natomiast on jednego oka w ogóle nie miał, a drugie miał zapuchnięte, usta też miał zszyte drutem kolczastym, ręce miał spalone, a zarazem zmiażdżone. W sumie tych trupów było jakieś kilkadziesiąt”.

Relacja Żyda z Borysławia

Czytaj też:
Lwowska noc szaleńców. Kulisy mordu SS na polskich profesorach

„U wszystkich ofiar stwierdzono liczne okaleczenia tępym narzędziem. Kobiety były zgwałcone, miały poobcinane piersi. Także męskie organy stały się celem bolszewickich perwersji. Z zastygłych na twarzach ofiar grymasów i pozrywanych ubrań, jak też licznych śladów wynika, że aresztowani poddani zostali koszmarnym torturom. Zostali dosłownie zamęczeni na śmierć”.

Niemiecki raport na temat sowieckiej masakry w lwowskim więzieniu przy ulicy Łąckiego

„Gdy zauważyłem, że z głów moich sąsiadów mózg pryska na ścianę więzienia, poderwałem się instynktownie i pobiegłem w stronę studni. Trzymając się palcami za cembrowinę betonową, spuściłem się do środka. Wybijanie więźniów trwało. Ostatkiem sił wydostałem się na zewnątrz. Tu pełno leżało ludzi. Położyłem się na nich. Nie wiem, czy żyli. Nikt nie protestował. Strzały ucichły. Zobaczyłem straszny widok. Leżał na plecach dość tęgi mężczyzna z rozprutym brzuchem. Jelita były na wierzchu, unurzane w piasku i ziemi. Nieszczęsny ten więzień wył z bólu i przewracał się z boku na bok. Zaczęło się na dziedzińcu dobijanie rannych. Padały pojedyncze strzały. Ktoś krzyknął, padł strzał i znowu chwila ciszy. Ktoś prosił o darowanie mu życia, dwa razy powtarzał: „Będę żył. Będę żył”. Padł znowu strzał i zrobiła się cisza”.

Wojciech Podgórski (ocalały z masakry w więzieniu w Łucku)

„Kiedy dojechaliśmy na miejsce, zaczęto akurat wydobywać pierwsze ciała. Niemożliwe do zidentyfikowania spalone mięso ludzkie. Zabitych rozłożono na dziedzińcu w rzędach, wpuszczono członków rodzin pomordowanych, aby ci mogli ich rozpoznać. Tych scen nie da się opisać. Coraz to z oparów potwornego smrodu wyłaniała się jakaś Polka czy Ukrainka, podchodziła do mnie, płacząc i krzycząc, łapiąc mnie, aby pokazać mi zdjęcie syna lub męża. Nagle zobaczyłem, jak obok mnie przewraca się por. Wenck, oficer odważny i z doświadczeniem wojennym”.

Żołnierze niemieccy z chusteczkami (jeden w masce przeciwgazowej) nad zwłokami ofiar NKWD we Lwowie

Franz Josef Strauss, żołnierz Wehrmachtu (relacja ze Lwowa)

„Ciała kobiece były w większości pozbawione ubrań. Na ich brzuchach i narządach rodnych widniały liczne rany, miały piersi nabiegłe krwią oraz ślady uderzeń tępymi i ostrymi przedmiotami. U niektórych ofiar – tak mężczyzn, jak i kobiet – widać było zmiażdżone palce, a skóra na rękach była sztucznie ściągnięta. Pojedyncze zwłoki leżały w nienaturalnej pozycji fizjologicznej: uda i łydki powykręcane, łokcie skierowane do przodu. Wygląda na to, że połamano im kości i powykręcano stawy”.

Josef Brachetka, żołnierz Wehrmachtu (relacja ze Lwowa)

„Marczyński, nauczyciel z powiatu Święciany, był bardzo osłabiony, syn jego jako ojcu chciał dopomóc w marszu. Zauważywszy, NKWD-zista podbiegając do Marczyńskiego, kazał synu opuścić ojca, syn się zawahał, widząc, co się święci. NKWD-zista bez namysłu strzelił Marczyńskiemu w głowę, zabijając na miejscu, syna zaś kopnął, który z bólem serca musiał opuścić ojca i iść dalej. Ostatnich z kolumn, przeważnie starców i chorych lub kalekich, rozstrzeliwano natychmiast lub przebijano bagnetami dla zaoszczędzenia naboi, których nie mieli za dużo. Widziałem, jak padali ci, którzy nie mogli nadążyć za kolumną, i co parę sekund rozlegały się strzały pomieszane z głosami jęku konających i tych, którzy prosili o darowanie tymczasem życia”.

Ocalały z marszu śmierci z więzienia w Nowej Wilejce

„Wypędzają nas na podwórze, żeby wykończyć. Tak, teraz koniec. Beznadziejność. Pustka w głowie robi się jeszcze większa, przerażenie sięga chyba zenitu. Człowiek nie czuje własnego ciała, kamienieje. Przecież za parę minut nas już nie będzie. TO KONIEC ŻYCIA! Straszne… Dlaczego?... Rozlega się nagle gwałtowna, zmasowana strzelanina z broni automatycznej, od strony głównej bramy. Strzelanina jest ciągła, silna. NKWD-zista stojący najbliżej nas, w samych drzwiach, rzuca rewolwer na podłogę korytarza i ucieka. Spoglądamy na siebie. Podciągam się z wielkim trudem [do zakratowanego okna] i wrzeszczę: „NIEMCY!”. Spadam, nie mogę dłuższy czas utrzymać [w górze] własnego ciała. Przez łzy krzyczę: „ŻYJEMY!!!”. Wszyscy z gmachu wywalają się tłumnie w radosnym szale na podwórko, na którym znajdują się już Niemcy. Radość, że żyjemy, jest tak wielka, że wszyscy krzyczą „Heil, Hitler!”. Tuż za bramą trafiam na ekipę filmową niemiecką, która zawzięcie kręci. Ja, widząc, że takiego łazarza jak ja filmują, zawstydzony odwracam się w bok, co wywołuje ogromny śmiech całej ekipy filmowej. No faktycznie, czego ja się zawstydziłem? Że wyrwałem się śmierci spod kosy?”

Mieczysław Ogrodowczyk (przeżył masakrę w więzieniu w Łucku)

Relacje pochodzą głównie z książek „Zbrodnicza ewakuacja więzień i aresztów NKWD…” oraz „Rozstrzelać elementy kontrrewolucyjne”. Wybór: Piotr Zychowicz

Artykuł został opublikowany w 7/2016 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.