W Chełmnie powstał pierwszy obóz zagłady w okupowanej przez Niemców Polsce. Opracowano tam metody zabijania, które wykorzystano później podczas masowej eksterminacji wrogów III Rzeszy w innych obozach, takich jak Bełżec, Sobibór czy Treblinka. – W Kulmhofie po raz pierwszy za pomocą gazowania zastosowano ludobójstwo na skalę przemysłową – powiedział Marian Turski, były więzień Auschwitz i członek Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej.
Pierwszy transport Żydów przybył do Chełmna 8 grudnia 1941 r. Do zamordowania więźniów Niemcy użyli spalin z ciężarówek, które stały się mobilnymi komorami gazowymi. W 75. rocznicę tych tragicznych wydarzeń w Muzeum Kulmhof oddano hołd wszystkim pomordowanym. W uroczystościach wzięli udział m.in. wiceminister kultury Jarosław Sellin oraz ambasador Izraela w Polsce, Anna Azari.
Ciała ofiar wywożono do oddalonego o 4 km lasu rzuchowskiego i grzebano w zbiorowych mogiłach. Latem 1942 r. tysiące rozkładających się zwłok groziło wybuchem epidemii. Niemcy zdecydowali, że ofiary należy wydobyć z masowych grobów i spalić w polowych krematoriach. W 1943 r. obóz zamknięto, ale po kilku miesiącach znów zaczął działać. Ostatecznie KL Kulmhof przestał istnieć 18 stycznia 1945 r., w przeddzień wkroczenia Armii Czerwonej.
Śledztwo prowadzone przez sędziego Władysława Bednarza z Sądu Okręgowego w Łodzi ustaliło liczbę wszystkich zamordowanych na 350 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci. Najniższą – 152 tys. ofiar ustalono na procesie w Bonn w latach 60. XX wieku. Zdaniem historyków najbardziej prawdopodobna liczba zabitych wynosi 200 tys. W Chełmnie ginęli przede wszystkim Żydzi, ale również Polacy, Romowie i jeńcy radzieccy.
Po wojnie udało się ustalić personalia 70 członków załogi SS z Kulmhof. 14 z nich zostało osądzonych i w większości skazanych na niewielkie kary w zawieszeniu. Dopiero w kwietniu 1990 r. na terenie obozu powstał pomnik oraz niewielkie muzeum.