Największa tajemnica Czarnobyla. „Skutki dla naszej planety byłyby katastrofalne”

Największa tajemnica Czarnobyla. „Skutki dla naszej planety byłyby katastrofalne”

Dodano: 

Władze sowieckiej Ukrainy dyskutowały nawet na temat ewentualnej ewakuacji Kijowa, ale były to tylko wstępne przymiarki - nie zachował się żaden dokument z takim planem. Ciężko powiedzieć, czy ewakuacja na taką skalę była w ogóle wykonalna. Kijów to prawie dwa miliony ludzi. Najpewniej jednak Moskwa nie wyraziłaby na to zgody. Gorbaczow stał wtedy na stanowisku, że trzeba pokazać całemu światu, iż wszystko jest w jak najlepszym porządku, że imperium sowieckie trzyma się mocno. Stąd rozkaz Kremla o zorganizowaniu wielkiej parady w Kijowie na 1 maja, choć lokalne struktury partii były temu bardzo niechętne.

Poziom promieniowania bardzo szybko wzrastał i mieszkańcy Kijowa byli w realnym niebezpieczeństwie, szczególnie zaś dzieci. Tymczasem na paradę ściągnięto masę maluchów! Plan był taki, że specjalne mundurki, w których pokazały się dzieci, zostaną zniszczone po paradzie. W tym roku upubliczniony został raport KGB, z którego wynika jednak, że w jednej z dzielnic Kijowa władze nawet tego – absolutnego minimum – nie zrobiły. To się po prostu nie mieści w głowie. Ciężko jednak powiedzieć, jak bardzo ukrywanie zagrożenie zaszkodziło kijowianom i mieszkańcom sąsiednich terenów, ponieważ nikt tego nie badał.

Gorbaczow ma świetny image na Zachodzie, ale naświetlenie jego roli w tuszowaniu skutków katastrofy jasno pokazuje, jakim „demokratą” był „Gorbi”.

To prawda, że Gorbaczow bardzo dobrze się kojarzy wśród przedstawicieli zachodnich elit. Tymczasem ponad dwa – kluczowe – tygodnie zajęło mu dojście do wniosku, że ludziom należą się podstawowe informacje na ten temat. Więcej nawet – aż trzy lata zajęło mu pojawienie się na miejscu katastrofy…

Czytaj też:
Reagan kontra Gorbaczow

Żył pan wtedy na Ukrainie.

Tak. Mieszkałem w centralnej części Ukrainy. Moje miasto nazywało się wtedy Dniepropietrowsk, ale od niedawna nazywa się Dniepr [W 2016 roku ukraińskie władze zdekomunizowały Dniepropietrowsk. Poprzednia nazwa nawiązywała bowiem do działacza komunistycznego Hryhorija Petrowskiego, który był związany z tym miastem – przyp. red.]. Dniepr leży nad rzeką o tej samej nazwie, ok. 500 kilometrów w dół Dniepru od Czarnobyla. Główną obawą było to, że materiał promieniotwórczy, poprzez wody gruntowe i z pomocą deszczu, przedostanie się do Dniepru. Życie 30 milionów ludzi zależało od tej rzeki… Na szczęście nie doszło do tego.

Jak pan wspomina pierwsze dni po pojawieniu się pierwszych pogłosek o katastrofie w Czarnobylu?

Tak jak większość ludzi na Ukrainie i w ogóle w całym ZSRS nie pamiętam w ogóle pierwszych dni po katastrofie, bo nikt nie miał na ten temat informacji. Władze ukrywały to skrzętnie. Kiedy jednak w końcu powiedzieli nam, że jest problem z Czarnobylem, to zaczęliśmy nasłuchiwać przekazów z Zachodu – z Voice of America, z Deutsche Welle, etc. Ludzie byli naprawdę przerażeni. Pamiętam plotkę, że skażona woda z Czarnobyla zbliża się do mojego miasta, że będzie u nas już następnego dnia… Coś strasznego.

Okładka książki

Miałem wtedy dwójkę małych dzieci, więc latem 1986 roku trzymaliśmy je zamknięte w mieszkaniu. Żadnych zabaw na dworze, bo nie było pewności, jak wygląda prawda na temat skażenia. Brak informacji był największą zbrodnią reżimu sowieckiego w kontekście Czarnobyla.

Serhii Plokhy, jest ukraińsko-amerykańskim historykiem zajmującym się dziejami Związku Sowieckiego", autorem książki „Czarnobyl. Historia nuklearnej katastrofy”.