Radosław Golec
Od czasu zakończenia drugiej wojny światowej w środowiskach jej weteranów i historyków krążyła pogłoska, jakoby przedstawiciele Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie planowali porwanie i zamordowanie Rudolfa Hessa, po dokonaniu przez niego jego słynnego lotu do Szkocji w maju 1941 r. Rewelacje te nie znajdywały jednak potwierdzenia w dokumentacji oraz oficjalnych zeznaniach naocznych świadków.Opublikowane pamiętniki jednego z szefów brytyjskich tajnych służb Guya Liddella, a także ujawniona część tajnych papierów dotyczących zastępcy Hitlera dowodzą jednak, że Polacy zamiary takie żywili.
Od początku lat 30. Liddell zatrudniony był w MI5. Do jego głównych zadań należały rekrutacja agentów i wykrywanie sowieckich szpiegów. Po wybuchu wojny objął stanowisko dyrektora sekcji B w kontrwywiadzie. Zarządzał inwigilacją podejrzanych jednostek na terenie Wielkiej Brytanii i przez jego ręce przepływały wszystkie informacje o działaniach wrogich agentów. Był osobą dobrze poinformowaną i, co dość niespotykane w jego branży, niemal codziennie dyktował swojej sekretarce dzienniki, w których dokładnie opisywał swoją pracę.
Wstępne, choć – jak się potem okazało – spóźnione informacje o planowanym spisku dotarły do kierownictwa MI5 na początku czerwca 1941 r. „Pewna grupa przedstawicieli polskich sił zbrojnych w Szkocji planowała porwanie i zabicie Hessa – zanotował Liddell w dzienniku 8 czerwca. – Trudno powiedzieć, jak daleko sprawa zaszła, w każdym razie istnieje wciąż niebezpieczeństwo, że do takiej próby dojdzie”. Co ciekawe, sprawa ta nie zrobiła dużego wrażenia na Angliku. W brytyjskim wywiadzie panowała bowiem opinia, że Polacy często inicjują spiski i intrygi, z których jednak nic nie wynika.
(...)
Cały tekst dostępny w najnowszym numerze miesięcznika!