W końcu września 1920 r. nad Niemnem było podobnie jak miesiąc wcześniej nad Wisłą. Tyle że w sierpniu marszałek Józef Piłsudski najpierw wyprowadził lewy prosty spod Warszawy i Modlina, a rozstrzygający cios zadał prawym sierpowym znad Wieprza. Pozostając przy bokserskich porównaniach, można też wynik bitwy sierpniowej porównać do ciężkiego nokdaunu, po którym przeciwnik słania się na nogach, jest liczony w narożniku, ale zgłasza chęć walki w następnej rundzie. Natomiast operacja nadniemeńska zakończyła się prawdziwym nokautem. Walka została przerwana. Tyle że napastnika po wyliczeniu ponieśli na reanimację, a nie wynieśli wprost do kostnicy…
Bitwę Warszawską ukoronował sławny 1. Pułk Piechoty Legionów, gdy zdobył i utrzymał Białystok przed napierającymi tłumami żołnierzy bolszewickich z rozbitych armii Tuchaczewskiego. W składzie 1. Dywizji Piechoty Legionów (dowódca – płk Stefan Dąb-Biernacki, 1890–1959) ścigał on uciekających spod Warszawy krasnoarmiejców i – aby zablokować im dalszą drogę na wschód – uderzył na stolicę Podlasia. Pułkiem dowodził wówczas kpt. Zygmunt Wenda (1896–1941), ale znajdował się też przy nim dowódca 1. Brygady Legionów płk Edmund Knoll-Kownacki (1891–1953). Do pułku przydzielono jeszcze batalion z 5. Pułku Piechoty Legionów oraz dywizjon artylerii polowej.
Czytaj też:
Wojna prewencyjna 1920. Dlaczego Polacy uderzyli jako pierwsi?
Zgrupowanie to, liczące 2 tys. żołnierzy i dysponujące 50 ckm-ami i 12 działami, nocą 22 sierpnia podeszło pod Białystok, a o świcie zaatakowało pozycje obronne sowieckiej brygady z 55. Dywizji Strzelców, wspieranej oddziałem kawalerii baszkirskiej, pociągiem pancernym, 13 działami i 35 ckm-ami. Chociaż liczebnie Sowieci przewyższali nas o kilkuset ludzi, to cała ich brygada została szybko oraz doszczętnie rozbita i trafiła do niewoli. Kwadrans po godz. 8 od południowego zachodu zaatakowały oddziały przednie 16. Armii oraz części 3. Armii wroga. Rozpoczęła się walka, która trwała dwa dni i w której dzielnie walczyli także białostocczanie, pomni niedawnej okupacji bolszewickiej.
Niezłomna postawa legionistów, ich brawurowe kontrataki – niejednokrotnie przeprowadzane przez grupki kilkunastu żołnierzy w tłum wrogów – armaty ustawione do ognia na wprost u wylotów ulic, wszystko to zadecydowało o polskim zwycięstwie. Zdemoralizowani do cna krasnoarmiejcy z dziewięciu dywizji bali się w końcu nadal nacierać i nie słuchali już rozkazów. Wreszcie na Polaków ruszyła 27. Dywizja Strzelców Witowta Putny (1893–1937), mająca jeszcze dość licznych gotowych na wszystko bojców. Nasi tracili pozycje i odzyskiwali je w brawurowych atakach. 1. Pułk Piechoty Legionów nie dał się złamać. Doczekał odsieczy. Przerażony motłoch, w który zamieniły się oddziały Armii Czerwonej, obchodził miasto bezdrożami, ale w stanie zorganizowanym – choć szczątkowym – wycofały się tylko dwie brygady strzelców, pułk kawalerii i artyleria jednej dywizji. Broń złożyło sześć brygad, resztki dwóch dywizji, szkoła podoficerska jednej dywizji i artyleria drugiej.
Na Grodno i Lidę
Kolejny pogrom wojsk komandarma Michaiła Tuchaczewskiego (1893–1937) był także jakby uwerturą do powtórnego rozbicia jego frontu nad Niemnem. Mając ogromne rezerwy i posiłki nadchodzące z głębi Rosji, potrafił on w ciągu niespełna miesiąca odtworzyć siły nie mniej liczne od tych, które doprowadził pod Warszawę. Jego front zachodni zajął pozycje na linii rzek Niemen, Szczara i Świsłocz. Znów składał się z czterech armii. Były to: od granicy litewskiej do Polesia, z północy na południe: 3. – Władimira Łazariewicza (1883–1938), 15. – Augusta Korka (1887–1937), 16. – Nikołaja Sołłohuba (1883–1937), 4. – Aleksandra Szuwajewa (1896–1943) mające 73 tys. żołnierzy i 220 dział. Leninowi zameldował, że tym razem pobije Polaków. Chyba nie zauważył, jak mocny duch zwycięstwa ożywiał „białopolaków” i jak marne morale wykazali jego żołnierze.
A Piłsudski dał odpocząć wojsku, zreorganizował je, przygotował dla niego rozkazy i poprowadził je do nowego zwycięstwa… Polacy uprzedzili natarcie bolszewików i sami zaatakowali 20 września 1920 r. Wedle planu Wodza Naczelnego siły 2. Armii pod dowództwem gen. Edwarda Śmigłego-Rydza (1886–1941) wykonały podwójną operację.
Grupa Frontowa składająca się z 3. Dywizji Piechoty Legionów, 21. Dywizji Górskiej i 22. Dywizji Ochotniczej, wspartych silnym, liczącym 107 dział zgrupowaniem artylerii, uderzyła czołowo na Grodno, wiążąc centrum sowieckiej obrony. Zaskoczony tym Tuchaczewski wysłał do kontrataku odwody, które wprawdzie nie potrafiły odeprzeć Polaków, ale ich zatrzymały. Jedynie ochotniczy 205. Pułk Piechoty przejściowo uchwycił nocą z 22 na 23 września przeprawę pod wioską Hoża, co pozwalałoby na atak w kierunku Grodna niedostrzeżonej dotąd wśród augustowskich lasów przez bolszewików lewoskrzydłowej Grupy Uderzeniowej.