Czarne brzmienie i biała dziewczyna. Amy Winehouse zmarła 10 lat temu

Czarne brzmienie i biała dziewczyna. Amy Winehouse zmarła 10 lat temu

Dodano: 
Amy Winehouse
Amy Winehouse Źródło:Wikimedia Commons
Charakterystyczne kreski na powiekach, uczesanie, a nade wszystko – głos. To on zapewnił Amy Winehouse miejsce pośród najbardziej rozpoznawalnych wokalistek ostatnich dekad. Jej kariera była krótka, lecz zostanie zapamiętana. 23 lipca mija 10. rocznica śmierci artystki.

Inspirowała się Ellą Fitzgerald, Sarą Vaughan i Diną Washington. Miłość do jazzu zaszczepiła jej babcia, która w młodości śpiewała w kabarecie. Amy od dziecka wiedziała, że chce śpiewać. Udało się jej spełnić marzenia, jednak nie wytrzymała presji związanej z międzynarodową sławą i rosnącą popularnością. Zmarła od zatrucia alkoholem w wieku zaledwie 27 lat.

W pogoni za marzeniami

Amy Winehouse urodziła się 14 września 1983 roku w Londynie w rodzinie żydowskiej, lecz, jak sama wyznała kiedyś w wywiadzie, nigdy nie była szczególnie religijna. Jej ojciec był taksówkarzem, a matka farmaceutką. Rodzice interesowali się muzyką, w domu było można usłyszeć często Franka Sinatrę, którego uwielbiał ojciec Amy. W wieku 9 lat zaczęła uczęszczać do szkoły teatralnej. Po kilku latach Amy już wiedziała, że chce poświęcić się muzyce. Kilkoro członków dalszej rodziny było zawodowymi muzykami, dlatego ten pomysł nikogo nie zdziwił.

Pierwszy kontrakt z wytwórnią płytową podpisała w wieku 19 lat. Debiutancka płyta „Frank” została wydana w roku 2003 i spodobała się krytykom, a jeszcze bardziej słuchaczom. Winehouse była autorką niemal wszystkich tekstów. Wyjątkowy, głęboki głos Amy był bardzo charakterystyczny, a jednocześnie naturalny. Porównywano ją z największymi jazzowymi wokalistkami w historii.

Wydanie kolejnej płyty, która, jak wszystko wskazywało, miała szansę odnieść jeszcze większy sukces, poprzedziła intensywna promocja. Nie pomylono się. Wydany pod koniec 2006 roku krążek „Back to Black” znajdował się przez kilka tygodni na pierwszym miejscu w Wielkiej Brytanii, a promujący ją singiel „Rehab” został uznany przez „Time” za utwór roku.

Ogromny sukces drugiej płyty i międzynarodowa kariera sprawiły, że Winehouse nie wytrzymała tej presji. Coraz częściej w jej życiu zaczęły pojawiać się alkohol i narkotyki.

Nałogi

Podobno zawsze była dość nieśmiałą dziewczyną z licznymi kompleksami. Używki i wyzywający wygląd tylko maskowały jej rozchwianie emocjonalne. Jej problemy wzmogły się, kiedy poznała swego przyszłego męża. Jak wszyscy pisali – i wtedy, kiedy żyła, jak również po jej śmierci - Blake Fielder-Civil zniszczył ją. To właśnie on wciągnął ją w świat narkotyków – sam wielokrotnie się tym chwalił, uznając chyba za swój sukces.

Z Civilem Amy poznała się w roku 2005. Ich związek był bardzo burzliwy, wielokrotnie od siebie odchodzili i do siebie wracali. Wiele tekstów piosenek Amy nawiązuje bezpośrednio do ich dziwnej, trudnej relacji. W 2007 roku wzięli potajemnie ślub w Miami. Rodzice Winhouse oraz jej znajomi byli temu całkowicie przeciwni, widząc, jak destrukcyjny wpływ na jej psychikę ma ten związek. Civil bił żonę i znęcał się psychicznie, lecz ona nigdy nie złożyła skargi na policję, nawet, kiedy miała naocznych świadków, że mąż ją pobił.

W 2009 roku Civil ostatecznie ją zostawił i wzięli rozwód, jednak Winehouse wciąż powtarzała, że to właśnie on jest miłością jej życia. Jej stan wciąż się pogarszał, nie była w stanie występować, bywało, że fani na koncertach ją wygwizdywali. 18 czerwca w Belgradzie wyszła na scenę tak odurzona, że nie mogła ustać na nogach.

Zmarła 23 lipca 2011 roku w Londynie. Okazało się, że we krwi miała 4 promile alkoholu.

Jej były mąż, już po jej śmierci, opowiadał prasie, że naprawdę ją kochał i to nie jego wina, że Amy nie żyje. Jednocześnie zaczął się domagać spadku po zmarłej byłej żonie, twierdząc, że orzeczenie o rozwodzie jest nieważne. Nigdy nie dowiemy się, jak wyglądałoby życie Winehouse, gdyby nie destrukcyjny związek z Civilem. Jej śmierć była ogromnym wstrząsem dla rodziny i fanów.

Amy Winehouse pozostawiła po sobie wiele wspaniałej muzyki. Szkoda, że jej życie i tak smutna śmierć przyćmiewają trochę to, co osiągnęła jako artystka. Mimo wszystko, warto o niej pamiętać.

Źródło: DoRzeczy.pl