Dnia 18 lipca 1943 r. Adolf Hitler był w wyjątkowo złej formie. Blady jak ściana, w nocy nie zmrużył oka. Miał nabrzmiały brzuch i potężne gazy. W ostatnim czasie wszystko, co był w stanie przełknąć, to ser i szpinak. Wódz tysiącletniej Rzeszy ledwo powłóczył nogami. Problem w tym, że nazajutrz miał wyruszyć w podróż samolotem na spotkanie z Benitem Mussolinim. Wezwał więc do siebie osobistego lekarza Theodora Morella i poprosił go o ratunek. Morell wyciągnął z neseseru strzykawkę i zaaplikował Führerowi jeden ze swoich koktajlów. Według zapisku w karcie „Pacjenta A” – jak Morell nazywał Hitlera – w strzykawce znajdował się eupaverin. Dodatkowo Morell miał podać Hitlerowi tabletki vitamultin. I stał się cud! Hitler błyskawicznie odzyskał siły. Przez całą podróż był niezwykle pobudzony i podniecony. W trakcie spotkania gadał przez cały czas jak najęty, nie dając dojść do słowa speszonemu Mussoliniemu. Po zakończeniu narady Hitler był sobą zachwycony. Był również zachwycony zdolnościami swojego lekarza.
– To, że dałem radę, to pana zasługa! – powiedział po powrocie Morellowi.
Skąd ta błyskawiczna przemiana? Jak Morellowi udało się tak szybko postawić Führera na nogi? Jak wytłumaczyć tę nagłą zmianę – od apatii i wyczerpania organizmu do stanu euforii? Czy Morell rzeczywiście podał Hitlerowi tylko eupaverin? A może – jak przypuszczało otoczenie dyktatora – nafaszerował go narkotykami? Na przykład metaamfetaminą?...