W 1959 r. wysłał raport, który kilka lat później, po publicznym ujawnieniu jego fragmentów, wstrząsnął Ameryką. Dotyczył on m.in. problemów, jakie mieli amerykańscy dyplomaci w Warszawie. Rozpoczęły się one w 1958 r., kiedy zdecydowano, że prowadzone
od 1 sierpnia 1955 r. cykliczne nieformalne konsultacje Chin i Stanów Zjednoczonych odbywać się będą w polskiej stolicy. (...)
Ponieważ wspomniane wydarzenia rozegrały się w Warszawie, służby PRL przystąpiły do realizacji zadania, które polegało na spenetrowaniu wnętrza amerykańskiej placówki i zwerbowaniu części jej personelu. W tym celu uruchomiono „dyżurny pododdział” pięknych kobiet, których wdziękom nie był w stanie się oprzeć żaden zdrowy mężczyzna. Fakty opisane przez Goleniewskiego
w raporcie z 1959 r. potwierdzają wysoką jakość, a nade wszystko skuteczność wspomnianych pań, które pracując dla służb, wypełniały swój „patriotyczny obowiązek”. „Atak” na amerykański personel był wielokierunkowy. Przemiłe panie zbliżyły się zarówno do formacji marines strzegącej w dzień i w nocy bezpieczeństwa placówki, jak i do personelu dyplomatycznego. Goleniewski w swoim raporcie poinformował, że wdziękom pięknych pań uległo 10 marines i kilku dyplomatów. Wśród osaczonych dyplomatów znajdował się również oficer odpowiedzialny za bezpieczeństwo ambasady. (...)
Najszybciej wycofano z Warszawy personel marines. Przerzucono go w rejon Frankfurtu nad Menem, gdzie w jednej z baz wojskowych został przesłuchany. Dodatkowo każdy z marines musiał przejść badanie na wariografie. Następnie bez zbędnego pośpiechu, aby nie wzbudzać podejrzeń Sowietów i Polaków, rozpoczęto odwoływanie podejrzanych o szpiegostwo dyplomatów.
W trakcie wstępnych rozmów na ogół przyznawali się do chwil słabości, ale jednocześnie twardo się trzymali z góry założonej linii obrony, że nigdy nie przekazali pięknym polskim damom jakichkolwiek tajnych dokumentów. Materiały zgromadzone w sprawach dwóch dyplomatów były jednak na tyle mocne, że nie można było ich ot, tak zamieść pod dywan.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.