Oblężenie Pskowa trwało kilka miesięcy. Był to jeden z etapów trzeciej wyprawy do Inflant.
W roku 1561 ostatni mistrz Zakonu Kawalerów Mieczowych z Inflant Gotthard Kettler, postanowił o sekularyzacji Zakonu i podziale swego państwa. Część została przyłączona do Rzeczpospolitej, a z części utworzono Księstwo Kurlandii, które stało się lennem Korony i Litwy. Inflanty dość krótko cieszyły się spokojem. Było to miejsce, gdzie ścierały się wpływy Polski i Rosji. Inflanty były bowiem niezwykle ważnym terytorium, które decydowało o wpływach w całym basenie Morza Bałtyckiego.
Przygotowania do bitwy
W 1577 roku car rosyjski Iwan IV Groźny najechał Inflanty, zajmując ich większą część, poza Rygą i Rewlem. Niedługo później Rzeczpospolita, gdzie rządy sprawował Stefan Batory, zorganizowała trzy wyprawy inflanckie, chcąc odzyskać to terytorium
W 1579 roku wojska polsko-litewskie zdobyły Połock, a rok później dotarły do Wielkich Łuk. Sukcesy dodały armii pewności siebie. Wojsko ruszyło dalej i rozbiło siły rosyjskie pod Toporcem 21 września 1580 roku, a następnie wkroczyło nawet na ziemie rosyjskie zdobywając Chołm i Starą Russę.
W lipcu 1581 roku pod Połockiem znalazło się 47 tysięcy polsko-litewskiego wojska. Król Stefan Batory zamierzał wkrótce ruszyć pod Psków, gdzie znajdowała się potężna twierdza.
Oblężenie Pskowa
Pskowa bronić miał zaufany dowódca Iwana Groźnego, Iwan Szujski. Pod jego rozkazami znajdowało się około 15 tysięcy ludzi. Psków uchodził za twierdzę nie do zdobycia. Było to miasto potężnie ufortyfikowane, gdzie stacjonowały zaprawione w bojach wojska (stąd Rosjanie wyprowadzali ataki na Inflanty i Estonię) oraz zgromadzono duże zapasy jedzenia oraz amunicji i prochu.
24 sierpnia armia Batorego stanęła pod Pskowem. Kwatera królewska została utworzona niedaleko cerkwi Nikitija na rzeką Wielką. Pierwszy szturm miał ruszyć na mury Pskowa pomiędzy basztami Pokrowską i Swinuską. Zanim żołnierze ruszyli do ataku miasto zostało ostrzelane przy pomocy artylerii.
Ostrzał trwał i wydawał się skuteczny – pskowskie mury zostały poważnie uszkodzone, jednak mieszkańcy miasta starali się na bieżąco naprawiać wyłomy, budując od wewnątrz palisady i usypując wały ziemne.
Do szturmu doszło 8 września. Przewidywano, iż będzie to ostateczny atak na Psków. Wielu polskich i litewskich żołnierzy spisywało już podobno swoje testamenty, przeczuwając, że może to ostatni szturm w ich życiu. Walka była zacięta, zabito ponad 800 obrońców, ale murów nie udało się sforsować. Przystąpiono do dalszego oblężenia. Armia polsko-litewska okrążyła Psków.
Tymczasem zbliżała się zima, a dni stawały coraz chłodniejsze. Wokół miasta wyrósł „mały Psków” – Polacy i Litwini wybudowali bowiem liczne chatki i ziemianki, gdzie ukrywali się przed mrozem. Wraz z początkiem zimy zaczęło brakować jedzenia. Na domiar złego zaczęto odczuwać także braki prochu. Batory zaczął go sprowadzać z Rygi.
4 listopada na naradzie wojennej u króla Stefana Batorego zdecydowano o przerwaniu oblężenia. Wojsko miało się rozłożyć na leżach zimowych w okolicach Pskowa, zaś król wrócił do Polski, gdzie miał zebrać fundusze na dalszą kampanię wojenną. Żołnierze niespecjalnie ucieszyli się na tę perspektywę, lecz „otuchy” dodawał fakt, że – wedle różnych pogłosek – sytuacja w Pskowie także stawała się coraz trudniejsza. Obrońcom również zaczynało brakować jedzenia oraz amunicji.
Podpisanie rozejmu
Negocjacje w sprawie zakończenia oblężenia trwały pomiędzy polskim królem a rosyjskim carem od połowy listopada 1581 roku. Armia polsko-litewska tkwiła pod Pskowem aż do początku lutego. Nastroje pogarszały się z każdym tygodniem, zwłaszcza, że pomimo prowadzonych rokowań, Rosjanie wciąż wyprowadzali ataki na wojska Rzeczpospolitej.
15 stycznia 1582 roku w Jamie Zapolskim podpisano rozejm, który miał trwać dziesięć lat. Car miał wycofać wszystkie wojska z Inflant, a Rzeczpospolita zwróciła Rosji grody zajęte w czasie poprzednich kampanii, w tym Wielkie Łuki.
Choć oblężenie nie zakończyło się zdobyciem Pskowa, to Polska osiągnęła pewne długofalowe korzyści odcinając Rosje od Inflant i Europy Zachodniej.
Czytaj też:
Bitwa pod Kiesią. Zmarnowane polskie zwycięstwoCzytaj też:
Piotr Konaszewicz-Sahajdaczny. Kozak, sojusznik Polski, wróg Moskwy