Stolica Francji wystawą w Muzeum Carnavalet oddaje hołd pisarzowi, który unieśmiertelnił czar belle époque. Paryż przełomu wieków XIX i XX bawił się i pysznił swoją pozycją „stolicy świata”. Pierwsza wojna światowa zaburzy ten pełen wdzięku świat. Nie dziwi fakt, że sam Proust parę lat po końcu wielkiej masakry odejdzie z tego świata. Do nowych, powojennych czasów nie bardzo pasował. Dawną epokę III Republiki, schyłku potęgi rodowej arystokracji, budowy wieży Eiffla, afery Dreyfusa, impresjonistów i baletów Diagilewa – opisał jak mało kto.
Jeśli uznać, że Proust został uwiedziony przez findesieclowy Paryż, to miasto nad Sekwaną okazało się wdzięczną kochanką. W stulecie jego śmierci autorzy wystawy zabierają nas w podróż po topografii pamięci pisarza.
Paryski spleen
Nękany chorobami i bezsennością Proust przypominający sobie i zapisujący nocami epizody z dzieciństwa i pierwszej, aktywnej części życia. I Paryż – wielka sceneria Proustowskiego imaginarium…
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.