Czerwiec 1976. Protesty w Radomiu, Płocku i Ursusie

Czerwiec 1976. Protesty w Radomiu, Płocku i Ursusie

Dodano: 
Protesty w Radomiu, czerwiec 1976
Protesty w Radomiu, czerwiec 1976 Źródło: Instytut Pamięci Narodowej
W czerwcu 1976 roku w całej Polsce doszło do strajków, które wybuchły po ogłoszeniu drastycznych podwyżek cen urzędowych. Protesty rozpoczęły się 25 czerwca 1976 roku w Radomiu, Ursusie i Płocku.

Czerwiec 1976 roku to jeden z „polskich miesięcy” PRL. Doszło wówczas do protestów krwawo tłumionych przez komunistyczne władze.

Życie na kredyt

Edward Gierek przejął władzę w Polsce w 1970 roku. Początek jego „epoki” zapamiętany został jako czas dużych inwestycji, budowy infrastruktury i ogólnego podniesienia poziomu życia zwykłych Polaków. Był to zarazem czas zaciągania licznych i potężnych zagranicznych kredytów. Życie na kredyt nie mogło jednak trwać wiecznie.

W połowie lat 70. chwilowy „boom” zaczął wyhamowywać. Ludzie już wkrótce mieli odczuć pierwsze, negatywne zmiany. Edward Gierek zdawał sobie sprawę z nadchodzących problemów. Komuniści postanowili przygotować społeczeństwo do zbliżających się podwyżek cen urzędowych (w PRL ceny na wiele produktów były urzędowo ustalone, a więc we wszystkich sklepach w całej Polsce były one takie same). Ludziom tłumaczono, że podwyżki są konieczne i wynikają „ze wzrostu cen na światowych rynkach”.

24 czerwca 1976 roku premier Piotr Jaroszewicz podczas przemówienia w Sejmie ogłosił, w zawoalowany sposób, podwyżkę cen. Ceny niektórych produktów wzrosły od 70 do 150 procent. Prasa wyjaśniła Polakom, iż jest to „kontynuacja postępu rozpoczętego na początku lat siedemdziesiątych”.

Mimo potężnej akcji propagandowej, władze liczyły się z tym, że może dojść do protestów. Milicja wzmacniała swoje siły w miastach, powoływano specjalne grupy śledcze. Jednostki podległe Ministerstwu Spraw Wewnętrznych rozpoczęły operację „Lato 1976”.

Strajki 1976

Dzień po wystąpieniu Jaroszewicza, 25 czerwca, jego przemówienie pojawiło się w prasie. Tego samego dnia rano strajki rozpoczęły się w Radomiu. Jako pierwsi protestować zaczęli robotnicy Zakładów Metalowych im. gen. Waltera, którzy wyszli ze swojej fabryki na ulice i ruszyli w stronę gmachu KW PZPR. Po drodze o strajku powiadomili pracowników innych zakładów. Wkrótce na ulicach Radomia pojawili się pracownicy z 25 fabryk, łącznie nawet 25 tysięcy ludzi. Tego samego dnia protesty rozpoczęły się także w Ursusie i Płocku.

W Płocku tłum protestujących zgromadził się pod budynkiem Komitetu Wojewódzkiego, lecz w środku nie było już nikogo, komu ludzie mogliby przekazać swoje postulaty. Około godziny 15:00 wzburzony tłum podpalił gmach. Do Radomia zostały skierowane oddziały MO z Warszawy, Łodzi, Lublina i Kielc. Doszło do walk pomiędzy MO a strajkującymi robotnikami. Na początku, w wyniku tragicznego wypadku, zginęło dwóch demonstrantów.Tłum zaatakował Urząd Wojewódzki i budynek Milicji Obywatelskiej, doszło też do dewastacji sklepów.

Strajki w Radomiu, czerwiec 1976 rok

W Zakładach Ursus protestowała niemal cała załoga. Ludzie wyszli na tory kolejowe tworząc żywą zaporę i zatrzymując pociągi. Zaczęto także przecinać torowisko, co zatrzymało ruch pomiędzy Warszawą a Łodzią, Katowicami i Poznaniem. Milicja rozpoczęła interwencję późnym wieczorem. Wtedy też premier Jaroszewicz ogłosił wstrzymanie podwyżki cen, co spowodowało, że tłum stopniał do kilkuset osób.

W Płocku strajk zaczął się 25 czerwca rano w Zakładach Rafineryjnych i Petrochemicznych. Po południu przed KW PZPR zgromadził się tłum liczący około 3 tysiące osób. Do ludzi przemówił pierwszy sekretarz KW Franciszek Tekliński, a wkrótce poinformowano, że rząd odwołał podwyżki. To jednak nie uspokoiło nastrojów. Ludzie obrzucili kamieniami budynek Komitetu Wojewódzkiego i zaatakowali radiowóz. Wieczorem do Płocka przybyły oddziały ZOMO z Łodzi, które zaatakowały protestujących.

Konsekwencje

Władze PRL przestraszyły się, że strajki rozleją się wkrótce na cały kraj, dlatego już 25 czerwca wieczorem Jaroszewicz ogłosił wstrzymanie podwyżek.

Protestujący, zwłaszcza z Płocka i Ursusa znaleźli się na celowniku komunistycznych służb. Aresztowano wiele osób, które przewożono do komend MO i aresztów. Przechodzili tam m.in. „ścieżki zdrowia”, czyli szpaler milicjantów, którzy okładali ich pałkami, bili i kopali. Śmiertelnie pobito dwie osoby: Jana Brożynę i księdza Romana Kotlarza.

Przed sądami stanęło wiele osób. 314 zamknięto w areszcie, 42 osoby skazano na karę więzienia. Odbyły się także cztery procesy pokazowe. Prokuratura i sądy dbały o to, aby nie mówić o tym, dlaczego skazani ludzie zdecydowali się wziąć udział w protestach. Wszystkich prezentowano jako chuliganów i kryminalistów.

„Wyroki i orzeczenia zapadające na zamówienie władz politycznych po stłumieniu czerwcowego protestu były w istocie kpiną ze sprawiedliwości i praworządności, nawet w świetle ówcześnie obowiązującego prawa”. (IPN)

26 czerwca Gierek podjął decyzję o zorganizowaniu w całej Polsce akcji propagandowych, które miały zademonstrować siłę i jedność partii oraz wykazać, że komuniści wciąż mają silne poparcie społeczne. Wszelkie starania zakończyły się fiaskiem. Władze PRL nie przeforsowały nawet niewielkich podwyżek cen. Nie zgodziła się na nie także Moskwa, która nie chciała kolejnych protestów w Polsce.

We wrześniu 1976 roku powstał Komitet Obrony Robotników (KOR), co było pośrednią konsekwencją protestów. Ludzie różnych środowisk ideowych zjednoczyli się wokół wspólnego celu, jakim była pomoc represjonowanym przez reżim osobom. Był to początek formowania się demokratycznej opozycji.

Czytaj też:
Komitet Obrony Robotników (KOR) – odwaga w czasach reżimu
Czytaj też:
Stanisław Pyjas i jego śmierć. Niewyjaśniona zbrodnia z czasów PRL
Czytaj też:
Walka o krzyż w Nowej Hucie. Komunistyczne marzenia o mieście bez Boga

Źródło: DoRzeczy.pl / IPN