1920. Jazda na karku bolszewika
  • Maciej RosalakAutor:Maciej Rosalak

1920. Jazda na karku bolszewika

Dodano: 
Józef Piłsudski i Edward Rydz-Śmigły, 1920 rok
Józef Piłsudski i Edward Rydz-Śmigły, 1920 rok Źródło:Wikimedia Commons
Przypomnijmy echo przewag polskich ułanów nad najeźdźcami ze Wschodu.

Przewagi jazdy podczas wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. kojarzą się przede wszystkim z potężną, skuteczną i okrutną 1. Armią Konną Siemiona Budionnego. Jakby triumfy polskiej kawalerii się nie zdarzyły. Kto dziś pamięta i odróżnia zagony na Koziatyn i na Korosteń? Niemal nikt, a szkoda. Bowiem od końca kwietnia aż do początku października 1920 r. – czyli od pierwszych do ostatnich dni wojny – niemałe zgrupowania naszej jazdy biły Rosjan na głowę, z rozbiciem całej Pierwszej Konnej włącznie!

Na rozległym teatrze wojny 1920 r. walczyły siły stosunkowo niewielkie. Dywizje liczyły kilka tysięcy, armie kilkadziesiąt, a fronty (były po dwa z każdej strony) po sto kilkadziesiąt tysięcy szabel i bagnetów. Niewspółmierność sił i przestrzeni powodowała, że wojna była ruchoma, właściwie bez stałych pozycji. Nie broniący się, ale atakujący zyskiwali przewagę; trochę na zasadzie inercji, bezwładu masy i przyspieszenia (celnie ujął to marsz. Józef Piłsudski w „Roku 1920”). Tym większą rolę w tych warunkach potrafiły odgrywać zagony kawaleryjskie.

ŻYTOMIERZ. Charakter wojny błyskawicznej zyskały dwa zagony z początku ofensywy – na Żytomierz i Koziatyn. W pierwszym – pod wodzą ppłk. Stefana Dęba-Biernackiego – uczestniczyła wyborowa 1. Dywizja Piechoty Legionów, której 1. Brygada skorzystała z transportu samochodowego i ubezpieczenia kilku samochodów pancernych. Zaskoczenie się powiodło. Po szybkim przebyciu 80 km legioniści rozbili 58. Dywizję Strzelców, a żytomierski ważny węzeł kolejowy został zajęty w ciągu niespełna dwóch dni (25 i 26 kwietnia). Polacy stracili trzech poległych i 48 rannych, wzięli do niewoli kilkuset jeńców, zdobyli 10 dział, kilkadziesiąt ckm-ów, samochód pancerny, 12 samochodów i 280 wagonów ze sprzętem wojskowym.

KOZIATYN. 27 kwietnia zagon na Koziatyn wykonała 1. Dywizja Jazdy, dowodzona przez gen. Jana Romera (starszego brata słynnego geografa), wiodącego pułki o wspaniałych tradycjach bitew pod Krechowcami, Jazłowcem i Rokitną. W czasie, gdy 15. Dywizja Piechoty zdobywała oddalony o 30 km na zachód Berdyczów, wiążąc tam siły bolszewików, kawalerzyści brawurowo zdobyli Koziatyn wraz z ważnym węzłem kolejowym. W polskie ręce dostało się 8 tys. jeńców, 27 dział i 176 ckm-ów. W obecności Marszałka zwycięstwa gratulował gen. Romerowi szef francuskiej misji gen. Paul Henrys. Do Kijowa żołnierze polscy wkroczyli na początku maja. Kolosalna różnica skali dzieli zmagania w latach 1920 i 1941, ale mimo to wynik batalii koziatyńskiej przypomina „kocioł ukraiński” późniejszy o ponad 20 lat.

1. Armia Konna Siemiona Budionnego stanowiła 30-tysięczny taran czerwonego Frontu Południowo-Zachodniego. Kilka dywizji jazdy wspierały silna artyleria, pociągi pancerne i nawet tanki. 5 czerwca udało się jej po 10-dniowych atakach przerwać pod Samhorodkiem polski front na Ukrainie i zająć Żytomierz oraz Berdyczów, mordując, gwałcąc i grabiąc. Wyprowadzenie naszych wojsk ze śmiertelnego okrążenia zawdzięczamy m.in. artylerzystom konnym, dorównującym wspaniałej baterii Józefa Bema z 1831 r. Rykoszety strzałów szrapnelami pod końskie kopyta podczas szarży Kozaków obalały konie w pierwszych szeregach i zamęt ogarniał cały oddział… Południowy front ocalał, ale oparł się dopiero na Dniestrze i pod Lwowem.

Cały artykuł dostępny jest w 32/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.