O tragicznej sytuacji wśród społeczeństwa najlepiej świadczyły listy, które wysyłano do różnych instytucji. Chumiński pisał: „W rozmowach między sobą robotnicy, ku rozdrażnieniu władz, wielokrotnie zwracali uwagę na pogorszenie się ich statusu materialnego, jak dosadnie ujął to jeden z nich: »Wy komunisty przed wojną jak było dobrze, to chcieliście robić przewrót, a teraz jak jest bieda, macie gów..., a jeszcze kazujecie chwalić te wschodnie stosunki, jakie teraz u nas panują [...], wy dziady [...] kazujecie w niedzielę robić, a jeszcze gów... macie, ja wam sr... na waszą premię i na robotę w niedziele, dajcie mi ten zarobek, jaki miałem przed wojną, to się wysr... na wasze ubranie, buty, całą stołówkę i wasze kartki żywnościowe«. Za wrogą propagandę natomiast uznawały organa bezpieczeństwa wcale nierzadkie opinie, że poziom ten był nawet niższy niż w okresie okupacji. Osoby wyrażające taki pogląd narażały się na aresztowanie, tak było m.in. w jednej z fabryk we Wrocławiu, gdzie w kwietniu 1947 r. »kilku robotników na głos się wyrażało, że za czasów okupacji było im o wiele lepiej. Ludzie ci zostali wydani w ręce UB«”. Nic dziwnego, że wielu osadników, którzy szukali na Dolnym Śląsku, Pomorzu Zachodnim czy w Lubuskiem nowego, lepszego życia, bardzo szybko wracało do poprzedniego miejsca zamieszkania.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.