Hannibal to postać wciąż budząca podziw i grozę. Choć ostatecznie przegrał, przez wiele lat siał postrach wśród rzymskich legionów. Jego przeprawa na słoniach przez Alpy obrosła legendą. Niektórzy historycy zastanawiają się, czy Hannibalowi w ogóle towarzyszyły słonie.
Wojny punickie
Wojny punickie to seria wojen pomiędzy Rzymem z Kartaginą. Miały one miejsce w latach 264-146 p.n.e. Druga wojna punicka rozpoczęła się w 218 roku p.n.e. i trwała niemal dwie dekady. Działania wojenne prowadzono wokół basenu Morza Śródziemnego oraz na samym morzu. Kartagina kontrolowała wybrzeża Afryki Północnej i Półwyspu Iberyjskiego. Rzym miał nadzieję wykorzystać swą dominację morską do pokonania coraz bardziej „krnąbrnej” Kartaginy.
W 218 roku p.n.e., u progu wojny, Kartagina postanowiła zaskoczyć wojska rzymskie, działać wyprzedzająco i zaatakować Rzymian na ich własnym terytorium, spychając ich do defensywy. Droga morska nie wchodziła w grę, gdyż Kartagińczycy nie mieli wystarczającej liczby portów sojuszniczych, które wsparłyby ich ekspedycję. Transport drogą lądową był pomysłem Hannibala. Jednak, aby zamiar ten zrealizować należało przeprowadzić wojska przez Półwysep Iberyjski, a później Pireneje i Alpy. Po drodze trzeba było wystrzegać się konfrontacji z mało poznanymi, ale groźnymi górskimi plemionami.
Armia Hannibala wyruszyła w drogę w pierwszej połowie 218 roku p.n.e. Kartagiński wódz prowadził około 50-70 tysięcy piechoty, 9-20 tysięcy konnych oraz około 35 słoni bojowych.
Droga przez Alpy
Do dzisiaj historycy spierają się, którędy dokładnie przebiegała trasa, jaką przebyli żołnierze Hannibala. Kartagińczycy przeszli Hiszpanię, Pireneje, południową Galię i Alpy Zachodnie do Galii Przedalpejskiej i Italii. Wojska przekroczyły Alpy najprawdopodobniej przez przełęcz – leżącą dziś na granicy francusko-włoskiej – Col de la Traversette (niektórzy historycy podają, że była to przełęcz Mont-Cenis) na wysokości 2947 metrów n.p.m.
Armia Hannibala dotarła do podnóża Alp pod koniec września 218 roku p.n.e. Zbliżała się zima, więc należało się spieszyć. Żołnierze kartagińscy byli przygotowani na zimowe warunki. Byli wyposażeni w cieplejszą odzież, a nawet mieli coś, co nazwać można rakami – kolce, które przyczepiali do sandałów.
„Przerażający widok był teraz przed ich oczami. Piękne szczyty, pokryte śniegiem iglice wznoszące się ku niebu, prymitywne chaty przyczepione do skał, zwierzęta i bydło skurczone i wysuszone z zimna, ludzie ze zmierzwionymi i postrzępionymi włosami, cała przyroda, ożywiona i nieożywiona, zesztywniała od mrozu. Wszystko to i inne widoki, których horroru nie można wyrazić słowami, nadały nowy wymiar ich obawom”. – pisał dwa wieki później rzymski historyk Tytus Liwiusz.
Kartagińczycy musieli mierzyć się ze strachem. Dla nich Alpy, wysokie mroźne góry wydawały się nieprzeniknione, zagadkowe, mityczne i pełne potworów.
Kartagińczycy zostali zaatakowani wkrótce po wejściu w wysokie góry. Koczownicy zadali im ciężkie straty. Żołnierze Hannibala nie znali terenu, musieli przeciskać się przez wąskie przejścia i prowadzić zwierzęta wzdłuż stromych stoków i krawędzi. Wiele zwierząt, spłoszonych walką, zrzucało swoje juki i bagaże w przepaście.
Hannibal nie pozostał jednak dłużny koczownikom. Kiedy wraz z wojskiem dotarł do jednej z górskich wiosek, splądrował ją i wypędził mieszkańców, odzyskując przy okazji część swoich koni oraz gromadząc żywność. Wkrótce Kartagińczycy zostali zaatakowani ponownie. Ich wrogowie byli jednak ostrożni. I wcześniej, i później uważali przede wszystkim na słonie bojowe Hannibala. Zwierząt takich nigdy nie widzieli i wywoływały w nich wielkie przerażenie.
Dziewiątego dnia armia Hannibala dotarła do najwyższego punktu trasy. Hannibal miał wtedy kazać spojrzeć żołnierzom na leżącą w dole dolinę Padu i powiedzieć do nich: „Odtąd wszystko będzie łatwe. Koniec z górami do pokonania”.
Niestety droga w dół okazała się jeszcze trudniejsza, niż wspinaczka. Jak pisał Polibiusz: „Najmniejsze potknięcie oznaczało upadek, a upadek poślizg. Panowało nieopisane zamieszanie, ludzie i zwierzęta potykali się i ślizgali jeden za drugim”.
W końcu armia Kartaginy dotarła na drugą stronę Alp. Droga zajęła im zaledwie 16 dni. Był to, można powiedzieć, epicki element podróży, lecz dla Hannibala dopiero początek zmagań z Rzymem. Kolejne kilkanaście lat wojska kartagińskie spędziły na kolejnych frontach na rzymskim terytorium. Swoje największe zwycięstwo Hannibal odniósł w bitwie pod Kannami w 216 roku p.n.e. Pod naporem Kartaginy zginęło aż 70 tysięcy rzymskich żołnierzy. Hannibal nie zrealizował jednak nigdy planu ataku na Rzym. Jego armia krążąca po Italii coraz bardziej słabła. Klęska Kartaginy nadeszła w 202 roku p.n.e. w bitwie pod Zamą.
Czytaj też:
Leptis Magna. Imponujące ruiny z czasów rzymskichCzytaj też:
Etruskowie - tajemniczy lud Italii. Byli tam przed nastaniem Rzymu. Skąd pochodzili?Czytaj też:
Kusz, Aksum, Zimbabwe. Siedem zapomnianych państw w Afryce