Widzimy monarchę w agonii, a po lewej stronie obrazu odbywającą się grabież królewskich kosztowności. Jeden z dworzan, Kasper Irzykowicz, podkomorzy mielnicki, poseł na Sejm w 1569 r., w liście pisanym 11 dni po śmierci Zygmunta Augusta donosił, że w skarbie królewskim znaleziono wówczas „jedno 1000 i 3 czerwonych złotych […], bo jedno kochankowie pobrali, pierzynki uwięzując z okna wyciskali, drugie się kurwom rozdało, jako się już Giżanka zna, że ma 1000 w zachowaniu czerwonych złotych przy sobie. Owo jako się pobożnie nabyło, tak sią też rozeszło” (Kraushar, 1894). Król zatem pozostawał w swym konaniu sam, „z dala od wiernych rad, od zacniejszych ludzi, otoczony tylko złowrogiemi sokołami i ich przyjaciółmi, czyhającymi na śmierć, aby rozerwać i pochwycić, co tylko przywłaszczyć się dało” (Kraszewski, 1888). „Sokołami” król nazywał swoje liczne kochanki.
Król obrabowany
Zapewne Mistrz Jan znał także i inną relację mówiącą o śmierci króla. Napisał ją człowiek żyjący w czasach Zygmunta Augusta. Posłuchajmy więc. „Dworzanie powiadali, że po skonaniu króla taki okropny widok opuszczenia przedstawiał nieboszczyk, iż nie było czem przykryć nagi trup. Dopiero biskup krakowski kazał zrobić całun na ten użytek, a doktor Fogelweder włożył na ciało zmarłego złoty pierścień z kosztownym kamieniem i łańcuch złoty z krzyżem, nabyty niegdyś przezeń prawem spadku po Andrzeju Zebrzydowskim, biskupie krakowskim” (Orzelski, 1856). Wybitny historyk, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, a przy tym przyjaciel Matejki, z którym w czasie powstania styczniowego przebrani za węglarzy wozili broń do zaboru rosyjskiego, tak o tej chwili pisał: „Mikołaj i Jerzy Mniszchowie, dworzanie królewscy wraz z Barbarą Giżanką, jego faworytą, opanowali zupełnie dogorywającego króla, wykradli tajemne skrzynie z kosztownościami i pieniędzmi, wyłudzali podpisy nadań i przywilejów” (Szujski, 1862). Owym wspomnianym biskupem krakowskim był Franciszek Krasiński, osoba istotna dla powstania dzieła Matejki. Powiadano, że sakrę biskupią otrzymał za sprawą owej obrotnej Giżanki, awansując z pominięciem kliku szczebli kościelnej hierarchii.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.