Budowa imperium perskiego. Cyrus naprawdę Wielki
  • Sławomir KoperAutor:Sławomir Koper

Budowa imperium perskiego. Cyrus naprawdę Wielki

Dodano: 

Przede wszystkim Dariusz okazał się jednak genialnym organizatorem, twórcą systemu, który przetrwał przez dwa stulecia. A nawet dłużej, albowiem Aleksander Macedoński i jego następcy przejęli bez większych zmian perski system zarządzania. Całe ogromne terytorium podzielono na 23 satrapie, zgodnie z kryteriami geograficznymi lub historycznymi. Stojący na czele każdej z nich satrapa posiadał pełnię władzy wojskowej i cywilnej, będąc odpowiedzialny wyłącznie przed królem.

Zorganizowano sprawny system podatkowy, ściśle określając wysokość trybutu z każdej prowincji. Zresztą Dariusza bardziej niż wysokość podatków interesowało ich systematyczne płacenie, dlatego nie pozwolił na ustalenie zbyt wysokich stawek. Nie zapomniał również o wizualnej stronie wyzysku fiskalnego, wręczanie corocznego trybutu przez podległe ludy było wielkim widowiskiem. A chociaż perscy arystokraci nazywali króla za plecami „kramarzem”, to jednak Dariusz osiągnął sukces. Spokojnie i bez większych zgrzytów zreformował system podatkowy imperium, a – jak wiadomo – bez stabilności finansowej żadne państwo nie może funkcjonować.

Władca imperium nosił oficjalny tytuł króla królów, który chyba najwyżej cenił. Jednak panował jako faraon w Egipcie, następca dawnych królów w Babilonie, potomek Astyagesa w Medii. Od zwykłych poddanych odgrodził się murem ceremoniału dworskiego, który w przyszłości miał znaleźć wielu naśladowców. Zapewniało to bezpieczeństwo, chociaż nikt w imperium nie myślał już o zorganizowanym oporze.

Czytaj też:
Neron - tyran i bestia

Król królów wiedział, że reforma podatków czy administracji to nie wszystko. W ogromnym państwie wartością samą w sobie były informacja i szybkość jej przekazywania. Dlatego Dariusz zainicjował imponujący program inwestycyjny, czego najwspanialszym osiągnięciem była słynna Droga Królewska. Patrolowany przez oddziały wojskowe trakt ciągnął się na długości ponad 2,5 tys. km (od Sardes do Suzy), posiadał dwa pasy ruchu (!) i ponad 100 stacji pocztowych. Podróżni mogli tam zmienić konie, zjeść posiłek i spędzić noc. Podobno najlepsi kurierzy potrafili przemierzyć całą drogę w siedem dni! Nic zatem dziwnego, że korzystanie z drogi było obostrzone wyjątkowymi restrykcjami, a nieupoważnione wejście groziło śmiercią. Z traktu mogli korzystać wyłącznie posiadacze specjalnego zezwolenia wydawanego przez króla lub satrapów, musieli zresztą ściśle przestrzegać określonego planu podróży. Na zabranie ładunku wymagana była odpowiednia zgoda, a wszelką kontrabandę (w tym listy) natychmiast niszczono. Po przybyciu na stację każdy podróżny zobowiązany był do wypełnienia specjalnego formularza przekazywanego następnie do archiwum państwowego.

Do przesyłania informacji wykorzystywano również sygnały ogniowe pomiędzy poszczególnymi strażnicami. W centralnie zarządzanym imperium od sprawnego obiegu wiadomości zależało wiele i władze przywiązywały do tego ogromną wagę. I kiedy w 499 r. p.n.e. wybuchło powstanie Greków jońskich, powstańcy nie mogli zrozumieć, dlaczego Wielki Król w Persepolis otrzymywał informacje o przebiegu wydarzeń przed dotarciem ich do sąsiednich miast na wybrzeżu Morza Egejskiego.

Władca ten chyba jako pierwszy w dziejach ludzkości zrozumiał, że jego imperium musi posiadać znak rozpoznawczy, rodzaj logo kojarzonego wyłącznie z królem królów. I to nie tylko wśród jego poddanych, lecz także poza granicami państwa. Wybrano symbol łucznika, mężczyzny strzelającego z łuku, ulubionej broni Persów. Oczywiście ten znak trafił również na darejki, monety wybijane w państwowych mennicach. Złota waluta perska przez pokolenia pozostawała symbolem statusu, będąc najwyżej cenionym pieniądzem ówczesnego świata. I długo przyszło czekać, aby ktoś inny odważył się na emisję złotych monet. Dopiero półtora wieku później Filip II Macedoński (ojciec Aleksandra) pozwolił sobie na podobną ekstrawagancję, chociaż współcześni i tak woleli perską walutę.

Dariusz był wielkim reformatorem i genialnym organizatorem, ale nie zapominał, że jego poprzednicy byli zdobywcami. Nie mógł być gorszy od nich i jego armie dotarły do Europy, zmuszając do uległości plemiona trackie i podporządkowując Macedonię. A sam król królów walczył nawet za Dunajem ze Scytami. Podporządkował sobie również zachodnią część Indii, co miało pewien symboliczny wymiar. Po raz pierwszy pojawiła się wówczas w źródłach wzmianka o cukrze wytwarzanym z trzciny…

Następcy Dariusza nie byli jednak ludźmi jego pokroju. Kserkses ponosił klęski w wojnie z Grekami, po jego śmierci rozpoczął się okres wojen wewnętrznych. Agonię przedłużał brak odpowiedniego przeciwnika, nie było państwa, które potrafiłoby pokonać chylącą się ku upadkowi monarchię. Aż wreszcie właściwy człowiek pojawił się. W 334 r. p.n.e. Aleksander Macedoński rozpoczął swoją wyprawę, a cztery lata później ostatni przedstawiciel Achemenidów, Dariusz III, został zamordowany. Od chwili zajęcia przez Cyrusa Wielkiego Babilonu minęło niewiele ponad dwa stulecia.

Artykuł został opublikowany w 12/2015 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.