Wandalowie dwa razy zdobyli Rzym i założyli państwa w Hiszpanii oraz w Afryce
  • Sławomir KoperAutor:Sławomir Koper

Wandalowie dwa razy zdobyli Rzym i założyli państwa w Hiszpanii oraz w Afryce

Dodano: 

Przeprawa trwała miesiąc i Wandalowie ruszyli na wschód. Przemaszerowali prawie tysiąc kilometrów wzdłuż wybrzeża i nikt nie próbował się bronić. Pierwsze objawy oporu napotkali dopiero na ziemiach dzisiejszej Tunezji, ale wojska rzymskie zostały rozbite, a wśród ludności wybuchła panika.

Na słaby opór miejscowych Rzymian złożyła się również wyjątkowo niezręczna polityka rządu cesarskiego. 15 lat przed inwazją wandalską miejscowy (odpowiednik gubernatora) Heraklit usiłował zdobyć dla siebie władzę cesarską. Przeprawił się do Italii, gdzie poniósł klęskę, a na prowincje afrykańskie spadły surowe represje. I jak zwykle w takich sytuacjach bywało, rząd cesarski nie przejmował się rzeczywistym poziomem winy i sankcje dotknęły zarówno rzeczywistych uczestników rewolty, jak i lojalnych obywateli. W efekcie narastała niechęć do urzędników rzymskich i Wandalowie nie spotkali poważnego przeciwdziałania.

Opór stawiła dopiero Hippona. Miasto broniło się przez kilkanaście miesięcy i podczas oblężenia zmarł jego najsłynniejszy obywatel – św. Augustyn. A jeszcze przed rozpoczęciem oblężenia Genzeryk rozgromił armię komesa Bonifacjusza. Obroniła się jednak stolica rzymskiej Afryki – Kartagina, najeźdźcy nie zdobyli również Cyrty. Jednak Wandalowie rozbili korpus ekspedycyjny z Italii, ponowną klęskę poniósł również Bonifacjusz. I wówczas Genzeryk uznał, że przyszła pora na rozmowy pokojowe.

Czytaj też:
Bitwa nad rzeką Tollense - tajemnicze starcie w starożytnej Europie Środkowej

Germański wódz pertraktował z pozycji siły, ale pozwolił sobie na wspaniałomyślność. Nie chciał wszystkich prowincji, zadowolił się zachodnią częścią rzymskiej Afryki, wydał również swojego syna jako zakładnika. W zamian otrzymał status „sprzymierzeńca” Rzymu, co w praktyce sankcjonowało jego zdobycze.

Status quo przetrwało zaledwie cztery lata. W październiku 439 r. Genzeryk zaatakował i zdobył Kartaginę, przenosząc tam swoją stolicę. Przy okazji doszło do konfliktów religijnych; Wandalowie wyznawali arianizm, wrogo odnosząc się do katolików. Zajęli katolickie kościoły, a katolickich duchownych wyprawiono w morze na niesprawnych łodziach, ale cało dotarli do Italii. Nie doszło do dalszych prześladowań religijnych. Genzeryk był zbyt mądrym politykiem, aby w takiej chwili pozwolić sobie na wojnę domową. Miał swój wielki plan do realizacji i spory wewnętrzne nie były mu potrzebne.

Zdobycie Rzymu

Władca Wandalów dobrze wybrał teren ekspansji, od dostaw zboża z Afryki zależała aprowizacja Italii. Wśród rzymskich władz zapanowała panika, a sytuacja stała się na tyle groźna, że po raz kolejny postanowiono usunąć siłą najeźdźców. Przygotowano dwie wyprawy mające zmusić Genzeryka do uległości, ale zniewieściali potomkowie Romulusa nie mogli równać się z Germanami.

Zwycięzcy czuli się coraz pewniej w Afryce, podbili krainy bogate i żyzne, zajęli miejsce dotychczasowych elit, przejmując ich majątki. Klimat był ciepły, pieniędzy dużo, życie wygodne, zadowoleni byli również ich poddani. Przeciętnemu kolonowi (rolnik zależny od właściciela majątku) było praktycznie wszystko jedno, dla kogo pracuje. A że jego nowi panowie nie byli Rzymianami i mówili niezrozumiałym językiem, nie miało to większego znaczenia. Ważniejsze było to, że mieli mniejsze wymagania od poprzedników, gdyż Genzeryk zwolnił swoich wojowników z podatków. I praktycznie wszyscy poza wysiedlonymi właścicielami ziemskimi oraz hierarchią katolicką byli zadowoleni.

Cesarstwo uznało niezależność państwa Wandalów, szantaż zbożowy miał jednak swoją cenę. Niebawem Huneryk (syn Genzeryka) został zwolniony, a nawet obiecano mu rękę cesarskiej córki. Wprawdzie następca tronu był już żonaty z księżniczką wizygocką, ale Genzeryk nie miał skrupułów. Oskarżył synową o próbę otrucia i potwornie okaleczoną odesłał na dwór ojca. Nieszczęsnej dziewczynie obcięto nos i uszy.

Czytaj też:
Osada w Myszkowicach sprzed 3,5 tys. lat była silnie ufortyfikowana

Władca dużo uwagi poświęcił rozbudowie floty, wiedział bowiem, że od tego zależy bezpieczeństwo jego państwa. I gdy do Afryki dotarły informacje o gwałtownych zmianach w Italii, mógł od razu zareagować.

We wrześniu 454 r. panujący nad resztkami posiadłości rzymskich na zachodzie cesarz Walentynian III popełnił polityczne samobójstwo. Z prywatnych powodów osobiście (!) zamordował swojego najlepszego wodza i właściwego zarządcę państwa – Aecjusza. Usunął jedynego człowieka, którego obawiali się Germanie, sprawnego polityka potrafiącego zagwarantować przetrwanie władzy cesarskiej. Historycy nazwali Aecjusza „ostatnim Rzymianinem” i w tym określeniu nie było przesady. To właśnie on zwyciężył trzy lata wcześniej na Polach Katalaunijskich, powstrzymując najazd Hunów, to z jego poczynaniami liczyli się barbarzyńcy okupujący większość cesarstwa. A pół roku później nie żył już sam Walentynian, zamordowany podczas przeglądu wojska przez przyjaciół Aecjusza.

Na taką okazję od dawna czekał Genzeryk. Śmierć wodza, którego imię wzbudzało respekt, zabójstwo cesarza, zamieszanie w Italii – powód do najazdu znalazł się bez problemu. Nowy cesarz Petroniusz Maksymus zignorował bowiem wcześniejsze ustalenia dotyczące małżeństwa córki Walentyniana z Hunerykiem i wydał ją za swojego syna. Lepszego pretekstu nie mógł sobie władca Wandalów wyobrazić, zniewaga rodziny królewskiej stanowiła doskonały pretekst do wojny.

Artykuł został opublikowany w 10/2014 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.