Piotr Włoczyk: Dlaczego pod koniec XIX w. pojawiły się w Kongu kosze pełne uwędzonych ludzkich rąk?
Adam Hochschild: W tej prywatnej kolonii belgijskiego króla Leopolda II często dochodziło do buntów miejscowej ludności, która doprowadzona do desperacji chwytała za jakąkolwiek broń. Prywatna armia Leopolda, tzw. Force Publique, składająca się w lwiej części z czarnych szeregowych wciąganych do wojska siłą, była wykorzystywana m.in. do tłumienia takich właśnie rebelii, które zagrażały ciągłości dostaw cennych surowców wywożonych z Konga do Belgii. Biali oficerowie starali się zapobiec buntom w podległych sobie oddziałach w specyficzny sposób – czarni szeregowi musieli się bardzo skrupulatnie rozliczać się z wydanej im amunicji. Chodziło o to, by nie byli w stanie „oszczędzić” kul na później. Każdy brakujący pocisk musiał znaleźć pokrycie w obciętej ręce ofiary.
Przecież nie każda kula zabijała.
Oczywiście szeregowi nierzadko chybiali, strzelając do ludzi, na których nasłali ich podwładni Leopolda. W takim przypadku musieli odcinać ręce żyjącym ludziom. A co, jeżeli żołnierze byli przez wiele tygodni w dżungli? Konieczne było wędzenie odciętych kończyn, by zakonserwować je do momentu, gdy będą mogli zaprezentować je białym, którzy rozliczali ich z naboi.
Zbrodnie Belgów na terenie Konga, które opisuje pan w swojej książce, kosztowały życie co najmniej 8mln ludzi, ale wiedza na ten temat jest dziś zaskakująco mało powszechna. Dlaczego?
Ja sam wpadłem na ten temat lata temu zupełnym przypadkiem. Czytając pewną książkę, zobaczyłem w jednym z przypisów krótkie zdanie: na przełomie wieków XIX i XX w Kongu pod rządami króla Leopolda II zginęło od 8 do 10 mln ludzi. Oznaczało to, że w latach 1880–1920 ludność tego obszaru zmniejszyła się o połowę… Nie mogłem w to uwierzyć i poczułem, że muszę się zająć tym tematem.
Zawsze tak było?
Nie. Jeszcze 120 lat temu był to największy, najgłośniejszy skandal na świecie. Pierwsze strony gazet w USA i na zachodzie Europy były poświęcane tekstom nagłaśniającym te zbrodnie. Wszystkie mocarstwa kolonialne popełniały w Afryce zbrodnie, ale skala terroru, który rozpętany został w Kongu, była nieporównywalna. Edmund Morel, czołowa postać ruchu na rzecz walki z okrucieństwami Belgów w Afryce, miał w swojej kolekcji ponad 4 tys. artykułów prasowych, które ukazały się na ten temat w zachodnich gazetach.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.