[Nasz wywiad] Rzymianie na Kujawach – sensacja w polskiej archeologii

[Nasz wywiad] Rzymianie na Kujawach – sensacja w polskiej archeologii

Dodano: 
Rzymscy legioniści z Kolumny Marka Aureliusza
Rzymscy legioniści z Kolumny Marka Aureliusza Źródło: Wikimedia Commons / Fot. Barosaurus Lentus
Możliwe, że przybyli na tereny dzisiejszej Polski, by rekrutować żołnierzy, a także ochraniać szlak bursztynowy. „To jest właśnie piękne w archeologii – takie niesłychane odkrycia zmieniają nasze pojęcie na temat naszych pradziejów” – mówi w rozmowie z „Superhistorią” archeolog dr hab. Bartosz Kontny.

PIOTR WŁOCZYK: W Polsce nie było rzymskich żołnierzy – to wie każdy, kto choć trochę interesuje się historią. W tym tygodniu media obiegła jednak sensacyjnie brzmiąca informacja, że na Kujawach znaleziono m.in. fragmenty ubioru rzymskich legionistów.

DR HAB. BARTOSZ KONTNY, PROF. UW: To jest właśnie piękne w archeologii – takie niesłychane odkrycia zmieniają nasze pojęcie na temat naszych pradziejów.

Faktycznie znaleźliśmy poważne argumenty na obecność rzymskich żołnierzy na terenach dzisiejszej Polski. Wcześniej, gdy ktoś mówił, że mogli u nas przebywać rzymscy żołnierze, to takie głosy przyjmowane były z rezerwą w środowisku naukowym – przecież do granicy rzymskiej było stąd bardzo daleko!

Jak doszło do tego odkrycia?

Kompletnym przypadkiem. Badaczom z Instytutu Archeologii UW przypadło w udziale zadanie sprawdzenia zabytków odnalezionych na Kujawach przez poszukiwaczy skarbów. Materiał ten był traktowany przez nich jako odpadki, ponieważ nie było tam niczego złotego ani srebrnego. W ramach grantu naukowego „Okres wędrówek ludów między Odrą i Wisłą”, kierowanego przez prof. Aleksandra Bursche z Instytutu Archeologii UW,mieliśmy sprawdzić, czy nie ma tam jakichś przedmiotów związanych z wędrówką ludów. Zastanawialiśmy się, czy dawne osadnictwo germańskie przetrwało w niektórych rejonach ziem polskich aż do czasu przybycia Słowian. Okazało się, że między innymi na Kujawach istnieją takie wysepki.

Dostaliśmy od poszukiwaczy skarbów całe wiadra materiału, pełne kawałków blachy, ołowianych żołnierzyków, monet, kul muszkietowych. Wszystko to było oblepione błotem i gliną.

W pewnych momencie moją uwagę przykuł fragment blachy, który wyglądał na okucie muszlowate rzymskiego rzędu końskiego. Oczywiście nie chciało mi się w to wierzyć. „Takich rzeczy przecież na naszych terenach nie ma” – powtarzałem sobie w myślach. Odłożyłem ten fragment okucia na bok i wróciłem do przeglądania materiału. Kilka minut później trafiłem na kolejne takie okucia, potem jeszcze jedno, i kolejne... Inne okucia były już kompletne, więc nie było cienia wątpliwości, że miałem przed sobą materiał rzymski. To się po prostu nie mieściło w głowie... Cały stos „śmieci” trzeba było przejrzeć jeszcze raz.

Co jeszcze było w tych „śmieciach”?

Znaleźliśmy w nich np. nakładki na rzemienie rzędu końskiego. Były to fallusy albo wulwy (żeńskie narządy płciowe), których Rzymianie używali jako symboli apotropaicznych, mających strzec przed złymi mocami. Poza tym natrafiliśmy też na elementy wyposażenia legionistów rzymskich, jak np. sprzączki. Te elementy są często trudne do rozróżnienia u Rzymian i u barbarzyńców. Udało się tu jednak znaleźć m.in. bez wątpienia rzymskie sprzączki zawiaskowe. Sprzączki te datowane są na I wiek. Ale to jeszcze nie wszystko. Rzymianie mieli w okresie wczesnego cesarstwa pasy (tzw. cingulum militare), zaopatrzone w liczne rzemienie opadającymi na wysokość połowy uda. Nabijano je guzami kolistymi, a na końcu umieszczano guz, zwykle w kształcie półksiężyca. Udało nam się znaleźć taką właśnie dekorację.Okucia rzymskie znalezione na Kujawach. Fot. Marcin Rudnicki

Szczególnie dużo znalezionych na Kujawach zabytków przypada na IV wiek i początek V wieku. Armia rzymska była wówczas zbarbaryzowana. Germanie robili w armii rzymskiej wielkie kariery, często dochodząc do najwyższych rang.

Z czego to wynikało?

Po prostu rdzenni Rzymianie nie byli specjalnie skłonni walczyć w interesie państwa rzymskiego. Byli już zepsuci cywilizacyjnie, interesowało ich głównie życie w dobrobycie, ale już nie chcieli się poświęcać dla własnego kraju.

Mamy mnóstwo przykładów okuć pasów rzymskich ze schyłku cesarstwa, głównie z zachodniej Europy, znajdowanych na obszarach rdzennie germańskich – po zakończonej służbie byli legioniści zabierali pasy do domu. Trudno zatem wykluczyć, że na Kujawy, w rodzime strony, wracali razem ze swoimi pasami ludzie, którzy służyli w armii rzymskiej.

Ale czym tłumaczyć w takim razie odnalezienie na Kujawach fragmentów rzymskiego oporządzenia jeździeckiego?

Te fragmenty pochodzą z dużo wcześniejszego okresu. Można próbować tłumaczyć to tym, że mieszkańcy dzisiejszych Kujaw mogli handlować rzymskimi końmi albo gdzieś je po prostu złupili, lub też przywieźli do ojczyzny po służbie w armii uzurpatorów galijskich w 2. połowie III wieku (o udziale Germanów w tych formacjach mówią źródła starożytne). Te elementy oporządzenia znajdowane były gdzie indziej poza granicami rzymskimi, np. w Meklemburgii, ale są to pojedyncze sztuki. Tylko że na Kujawach mamy dużo większe nagromadzenie tych przedmiotów… To wciąż zagadka.

Najbardziej jednak niesamowite jest odnalezione przez nas pozłacane okucie rzymskiego pasa, przedstawiające włócznię beneficiariusa.

Co to za funkcja?

Beneficiarius był rzymskim oficerem do zdań specjalnych. Mógł on np. zarządzać wysuniętą rzymską jednostką czy też prowadzić zadania wywiadowcze. Jeżeli ktoś taki pojawił się na terenie dzisiejszej Polski, to musiał mieć jakiś ważny cel. Tego rodzaju okucia są datowane na III wiek i poza obszarem rzymskim – z dwoma wyjątkami – w ogóle nie występują. Odkrycie włóczni beneficiariusa było absolutną rewelacją.

Jeżeli był tu człowiek, który załatwiał jakieś specjalne sprawy w interesie Rzymu, to musiał mieć przydzielony jakiś większy oddział rzymski. Dlaczego tu przybył? Dlaczego tak dużo tu pozostałości po Rzymianach? Żeby odpowiedzieć na te pytania, trzeba przeprowadzić na terenie Kujaw duże wykopaliska.

Na pewno ma pan już jednak jakieś domysły.

Mamy bardzo mało danych, ale coś już jednak wiemy. Po pierwsze – takich przedmiotów nie ma w grobach miejscowej ludności. Czyli to nie jest tak, że używała je miejscowa ludność, a następnie były one składane razem ze zmarłymi do grobów. Musieli ich zatem używać przybysze, ponieważ są to znaleziska z osady, a nie z grobów.

Dysponujemy przekazem Kasjusza Diona, rzymskiego historyka. Napisał on, że gdy cesarz Domicjan przebywał nad Dunajem w Mezji w 92 lub 93 r., przybyło do niego poselstwo Lugiów, którzy toczyli wówczas walki ze Swebami. Aby wesprzeć Lugiów, Domicjan wysłał im 100 jeźdźców.

Niezbyt wielkie wsparcie.