Powinniśmy to bardziej rozpatrywać w kategoriach symbolu – można to chyba porównać do niewielkiej w gruncie rzeczy obecności Amerykanów na flance wschodniej NATO. Prof. Jerzy Kolendo twierdził, że jest to dowód na fizyczną obecność wojska rzymskiego na ziemiach polskich, choć nie wykluczał że akcja toczyła się na terenie dzisiejszych Czech i Słowacji. Lugiowie są bowiem utożsamiani z przedstawicielami archeologicznej kultury przeworskiej. A Kujawy są właśnie częścią obszaru zajętego przez kulturę przeworską. Czy znalezione okucia rzędów należały do tych konkretnych jeźdźców? Akurat te okucia są datowane na II i III wiek, więc raczej nie.
Czyli w kujawskiej ziemi leżą pozostałości po sprzęcie rzymskich żołnierzy, wykonywanym na przestrzeni kilku wieków. O czym to świadczy?
Moim zdaniem świadczy to o randze tego miejsca, które było ważne w I, II, III i IV wieku. Ranga Kujaw jest bardzo poważna w świetle tych odkryć.
Możemy to analizować przez pryzmat podobnych odkryć z ziem barbarzyńskich. Znamy dwa podobne miejsca na terenie Niemiec. Tamtejsi badacze uważają, że mogło tam dochodzić do rekrutacji żołnierzy wśród Germanów.
Rzymska placówka rekrutacyjna na Kujawach?
Mieszkańcy tych ziem mogli być tak bitnymi ludźmi, że Rzymianie zwrócili na nich swoją uwagę. Ale pamiętajmy też, że Kujawy to ważne miejsce na szlaku bursztynowym. Wiemy o wielkiej wyprawie po bursztyn zorganizowanej na rozkaz cesarza Nerona. Pisał o tym Pliniusz Starszy. Neron, cierpiący na gigantomanię, wysłał swojego przedstawiciela z oficjalną wyprawą na północ po wielką ilość bursztynu. Wyprawa się udała, a jej efektem była wspaniała oprawa igrzysk, wyrażająca się m.in. w tym, że w każdym węźle siatki, którą otaczano arenę walk gladiatorów, znajdowała się grudka bursztynu. Doskonała reklama tego surowca!
Ale to była jednorazowa wyprawa handlowa.
Jeżeli ten szlak bursztynowy miał być utrzymany, to trzeba było go zabezpieczyć. Na dzisiejszych ziemiach polskich nie istniały przecież stabilne państwa, tylko struktury plemienne. Trzeba więc było mieć po drodze swoich przedstawicieli, by ten łańcuch punktów pośrednich w handlu bursztynem był utrzymany. Przypuszcza się, że powstanie związku lugijskiego (grupującego kilka plemion barbarzyńskich) było właśnie związane z chęcią utrzymywania szlaku bursztynowego. Dzięki tej ugodzie pomiędzy wszystkimi plemionami wszyscy mogli korzystać gospodarczo. Pojawia się pytanie, czy w powstaniu takiego tworu maczali palce Rzymianie?
Czyli mógł to być punkt rekrutacyjny albo placówka służąca ochronie szlaku handlowego. A może jedno i drugie?
To też możliwe. Natomiast w końcowym okresie, tzn. na przełomie IV i V wieku, znaleziska mogą tłumaczyć powroty „emerytowanych” rzymskich legionistów.
Wyjaśnijmy jeszcze, dlaczego odnalezienie na Kujawach kawałka rzymskiego pasa wywołało u pana większe emocji niż odnalezienie rzymskiego miecza?
Rzymski miecz nie jest żadną nowością dla polskich archeologów. Od dawna znajduje się ich u nas mnóstwo. Przedstawiciele kultury przeworskiej, zamieszkujący w pierwszych wiekach nasze ery środkową i południową część dzisiejszej Polski, używali ich dość powszechnie. Szacuje się, że na przełomie II i III wieku, może nawet 80 proc. mieczy używanych przez tamtejszą ludność była pochodzenia rzymskiego – handlowano tymi mieczami na dużą skalę, a trafiały tu także jako łupy. Zupełną nowością są dla nas właśnie te małe aplikacje, które świadczą o tym, że na polskich ziemiach obecni byli rzymscy żołnierze.
Czyli to dopiero początek „rzymskiego okresu” w polskiej archeologii.
To wszystko stosunkowo świeża sprawa, trzeba teraz zadbać o to, by odpowiednio zabezpieczyć tereny, na których może być więcej rzymskich zabytków. Wykopaliska na Kujawach prowadzi Marcin Rudnicki z Instytutu Archeologii UW. Ktokolwiek by tego jednak nie badał, trzeba dobrze zabezpieczyć ten bardzo ważny dla nas teren, ponieważ wykrywacze metalu są dziś dostępne praktycznie dla każdego...
Dr hab. Bartosz Kontny jest profesorem UW, pracuje w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. Specjalizuje się m.in. w archeologii okresu przedrzymskiego, rzymskiego i wędrówek ludów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.