Sztuczna inteligencja o nazwie „Eneasz” powstała we współpracy Google DeepMind z dr Theą Sommerschield z Uniwersytetu w Nottingham. Nowe narzędzie może całkowicie odmienić sposób, w jaki historycy analizują starożytne rzymskie inskrypcje. Czy nowe narzędzie odbierze pracę naukowcom, którzy nie raz latami czytają i odtwarzają starożytne napisy próbując poznać nie tylko ich treść, ale i czas powstania oraz kontekst?
Jak twierdzi dr Sommerschield, nowe narzędzie AI może mieć kolosalne znaczenie dla przyszłych badań. Mimo upływu lat i coraz szerzej prowadzonych wykopalisk, wciąż wiele rzymskich inskrypcji jest odnajdywanych.
Nieodkryte bogactwo źródeł
Szacuje się, że co roku naukowcy znajdują nawet kilkaset rzymskich napisów, które jednak najczęściej są bardzo niekompletne, np. z powodu uszkodzenia materiału, na którym zostały wyryte. Jak podają jego twórcy, „Eneasz” potrafi nie tylko przewidywać brakujące słowa w uszkodzonych łacińskich tekstach, ale też określać miejsce i czas ich powstania, a nawet odkrywać historyczne powiązania pomiędzy różnymi inskrypcjami z całego Imperium Rzymskiego.
„Eneasz” został „wytrenowany” na bazie niemal 200 tysięcy znanych rzymskich inskrypcji i nauczony około 16 milionów znaków. Dzięki temu system ten potrafi m.in. przewidywać brakujące fragmenty w tekstach, przypisać daną inskrypcję do jednej z 62 prowincji rzymskich z dokładnością 72 procent, datować teksty z marginesem błędu do 13 lat, a nawet rozpoznawać subtelne powiązania językowe i kulturowe między tekstami. Jest to możliwe dzięki temu, że program potrafi wychwytywać zależności w rodzaju podobieństwa pisarskiego stylu, składni i formuł w tekstach.
Jednym z testów możliwości „Eneasza” była analiza napisu „Res Gestae Divi Augusti” („Czyny boskiego Augista”) – biografii cesarza Augusta spisanej w pierwszej osobie, która jest wyryta na różnych pomnikach w całym imperium. AI zaproponowała dwa możliwe okresy jego powstania: pierwszą dekadę I wieku p.n.e. lub lata 10-20 n.e., co odpowiada trwającej od lat debacie historyków. Pokazuje to, że system potrafi oddać również stopień niepewności towarzyszący badaniom nad starożytnymi tekstami.
Przedwczesny zachwyt?
Pomimo ekscytujących możliwości, wielu ekspertów wskazuje na ograniczenia „Eneasza” – zwłaszcza w zakresie uzupełniania brakujących fragmentów tekstu. Kluczowy problem polega na tym, że zdolność AI do „wypełniania luk” została przetestowana tylko na sztucznie uszkodzonych tekstach – takich, w których badacze celowo zamaskowali fragmenty, a nie na prawdziwych, zniszczonych przez czas czy wandalizm inskrypcjach.
Co więcej, system opiera się na danych stworzonych przez wcześniejszych badaczy – często z XIX i początku XX wieku – a więc może powielać ich błędy. Tego rodzaju „błędne koło” może skutkować automatycznym powtarzaniem przestarzałych założeń dotyczących języka, stylu czy kultury starożytnego Rzymu.
Profesor Jonathan Prag z Uniwersytetu Oksfordzkiego, współautor badania, przyznaje: „Użytkownicy muszą potrafić korzystać z tego narzędzia krytycznie”. AI może proponować hipotezy, ale to do człowieka należy ostateczna decyzja i interpretacja.
Badacze podkreślają także, że propozycje rekonstrukcji tekstu należy traktować wyłącznie jako hipotezy wymagające dalszej weryfikacji. Sztuczna inteligencja nie jest źródłem prawdy historycznej, może jednak znacząco przyspieszyć analizę, sugerować nieoczywiste powiązania i otwierać nowe drogi badawcze.
Czytaj też:
Odkrycie archeologiczne stulecia. Być może tylko dzięki temu odczytano hieroglifyCzytaj też:
Sensacja w parku krajobrazowym. Megalityczne konstrukcje sprzed 5500 latCzytaj też:
Cmentarzysko rzymskich koni. "To unikat"