Katarzyna Skrzyńska. Herszt bandy, postrach traktów

Katarzyna Skrzyńska. Herszt bandy, postrach traktów

Dodano: 
Pozostałości zamku w Barwałdzie
Pozostałości zamku w Barwałdzie Źródło: Wikimedia Commons / Jakubhal, CC BY-SA 4.0
Katarzyna Skrzyńska i jej mąż w połowie XV wieku siali postrach na drogach Małopolski.

Poczynania kobiety dowodzącej bandą zbójców wymagały w końcu interwencji samego króla.

Sposób na życie – zbójectwo

Katarzyna Skrzyńska z domu Słupska urodziła się w pierwszej połowie XV wieku. Katarzyna wyszła za mąż za bogatego szlachcica Włodka Skrzyńskiego herbu Łabędź. Niedługo później małżonkowie otrzymali od krewnego, Mszczuja ze Skrzynna, zamek w Barwałdzie, którym mieli się zaopiekować. Oprócz zamku, Katarzyna i Włodek dostali okoliczne wsie, tj. Zakrzów, Chocznia, Barwałd Dolny, Jaroszowice, Leśnica, Stanisław, Stronie i Zebrzydowice. Posiadłości te były królewszczyzną, którą Mszczuj oddał Włodkowi za 3 tysiące czerwonych złotych węgierskich. Niedługo później, za tę samą kwotę, Włodek oddał posiadłości swojej żonie.

Katarzyna Skrzyńska wraz z mężem znalazła sobie oryginalny sposób na życie. Postanowili bowiem napadać na karawany kupieckie, które podróżowały po okolicy. Napady rozbójników, czy jak ich również nazywano, raubritterów były w owym czasie dość powszechne, jednak niecodziennym było, aby zbójectwem parał się człowiek szlachetnie urodzony, a w dodatku kobieta.

Około 1455 roku zmarł Włodek Skrzyński. Katarzyna została sama, ale bynajmniej nie czuła się bezbronna. Skrzyńska kontynuowała zbójecki proceder. Okoliczne trakty dostarczały wielu okazji do rabunków, gdyż były często uczęszczane. Banda Skrzyńskiej, którą samodzielnie dowodziła, napadała także na bardziej odległe wsie, a także kościoły.

Sprawą Katarzyny Skrzyńskiej zainteresował się w końcu sam król Kazimierz Jagiellończyk, co może świadczyć, że jej zbójecka działalność przysparzała okolicznej ludności wiele cierpienia. Król wysłał do Barwałdu swego człowieka, podkomorzego krakowskiego Piotra Szafrańca, który oblegał zamek, w którym rezydowała Skrzyńska. Niestety oblężenie zakończyło się niepowodzeniem.

Okolice Barwałdu na mapie Abrahama Orteliusa (1590)

Do czasów współczesnych pozostało niewiele źródeł, które mówiłyby o Katarzynie Skrzyńskiej coś pewnego. Według przekazów miała dwóch synów, Jana i Włodka. Prawdopodobnie pod koniec życia zrezygnowała z przestępczej działalności, a nawet zaczęła utrzymywać dobre relacje z dworem królewskim w Krakowie. W 1456 roku król Kazimierz Jagiellończyk miał zwolnić zamek w Barwałdzie z obowiązku wojskowego.

Legenda i prawda

O Katarzynie Skrzyńskiej pisze Tadeusz Grabarczyk w książce „Na gardle karanie. Kara śmierci w średniowiecznej Polsce”. Historyk wskazuje, że ostatnia wzmianka o Katarzynie Skrzyńskiej pochodzi z 1466 roku. Jej postać obrosła wieloma legendami, przez co dzisiaj trudno ocenić, ile prawdy jest w niektórych opowieściach. O Skrzyńskiej pisano m.in. w „Rocznikach Głogowskich”, co w dużej mierze stworzyło jej złą sławę. Słynna przywódczyni zbójców miała być kobietą o wielkiej sile fizycznej, która z dużą wprawą posługiwała się mieczem oraz jeździła konno.

Według różnych, częściowo legendarnych przekazów, Katarzyna Skrzyńska całkowicie zdominowała swego męża. Tak naprawdę to ona „od zawsze” miała dowodzić zbójeckim procederem na zamku w Barwałdzie. Skrzyńska miała parać się także fałszowaniem królewskich monet.

Król Kazimierz Jagiellończyk, chcąc zakończyć raz na zawsze przestępczą działalność Skrzyńskiej, wysłał do niej prefekta zamku w Lanckoronie, który miał pojmać Katarzynę. Kiedy ten przybył do Barwałdu, Skrzyńska chciała go podstępem zabić wcześniej upijając.

„Rozpoczęła się uczta, w trakcie której jednak ani pochlebne słowo Włodkowej, ani dolewany ciągle napój nie zdołały odurzyć przytomności umysłu prefekta, upatrzyła Włodkowa porę i nie zwłócząc dłużej, uderzyła sztyletem w pierś swojej ofiary. Bóg chciał, by zbrodnia ta była ostatnią ze spełnionych w murach Berwałdu: sztylet ześliznął się po ukrytym pod zwierzchnią odzieżą pancerzu. Na dany znak przez prefekta uderzyli na zamczysko jego słudzy zbrojni, a wnet Włodkowa i jej zgraja leżeli powiązani na wozach” – pisał Józef Łepkowski w książce „Kalwarya Zebrzydnwska i jej okolice pod względem dziejowym i archeologicznym” wydanej w 1850 roku.

Ostatnie chwile życia Katarzyny Skrzyńskiej również owiane są legendą. Józef Łepkowski pisał, że Skrzyńska została spalona na stosie na Rynku w Krakowie. Inne źródła podają, że spalono ją na rynku w Żywcu lub została rozerwana końmi w Oświęcimiu.

Tadeusz Grabarczyk zaznacza, że Katarzyna rzeczywiście mogła ponieść śmierć na stosie, gdyż według ówczesnego prawa kara spalenia na stosie była przewidziana nie tylko dla czarownic, ale także dla podpalaczy i fałszerzy monet.

Czytaj też:
Archeologiczna sensacja w Sandomierzu. Fascynujące odkrycie
Czytaj też:
Wisła ponownie odkrywa zabytki. Szwedzki statek dostrzeżono w Łomiankach
Czytaj też:
Pogrom pod Chojnicami. Jak Polacy przekuli klęskę w zwycięstwo w całej wojnie

Źródło: DoRzeczy.pl