Technofeudalizm to zdaniem greckiego ekonomisty i polityka Yanisa Varoufakisa nowoczesna forma struktury gospodarczej, która wyparła kapitalizm.
Podczas gdy w kapitalizmie "wyzyskiwacz" wypłaca proletariuszowi wynagrodzenie za pracę, to w technofeudalizmie cyfrowi proletariusze i miliardy przyssanych do smartfonów i tabletów nowoczesnych chłopów pańszczyźnianych, pracuje na swoich panów nieodpłatnie, zwykle po godzinach własnej pracy zarobkowej. Co więcej, w nowej odsłonie feudalizmu dawny pan – kapitalista, sam został zredukowany do roli wasala na digitalnym lennie – włościach, które jego pan posiada w cyfrowej chmurze. Między innymi dlatego w książce "Technofeudalizm. Co zabiło kapitalizm?" zadeklarowany krytyk kapitalizmu, "libertariański marksista" – jak sam siebie określa – Yanis Varoufakis piętnuje rzeczywistość społeczną w opisywanym systemie jako "znacznie ohydniejszą" niż w kapitalizmie.
Varoufakis: Technofeudalizm
Wiemy, że w dzisiejszym świecie nieliczna grupa korporacyjnych władców dysponuje olbrzymią częścią majątku wytworzonego pracą miliardów ludzi. Najbogatsi rosną, klasa średnia jest konsekwentnie pauperyzowana i redukowana, a biedni stają się coraz biedniejsi. Varoufakis sięga do historii, porządkując istotne elementy tej transformacji na odcinku wielkiej finansjery i globalnych gigantów technologicznych, jak Google, Apple, Amazon czy Facebook i inni, usiłujący ich naśladować. Ukazuje też, kto i jak sprawił, że realna władza nad kapitałem w coraz większym zakresie spoczywa w rękach jeszcze mniejszej garstki ludzi, dysponujących zupełnie nowym rodzajem kapitału – kapitałem w chmurze.
Wyobraźmy sobie następującą sytuację: jesteśmy kapitalistą rywalizującym na rynku z innymi przedsiębiorcami – inwestujemy kapitał, konkurujemy, staramy się maksymalizować zysk, skalować działalność, ryzykujemy, wiemy, że możemy zarobić, ale i splajtować. Odbywa się normalna gra rynkowa. W pewnym momencie wpadamy w tarapaty, więc rząd drukuje olbrzymią ilość niemających pokrycia w realnej gospodarce pieniędzy po to, żebyśmy ratowali interes, ale my nie przeznaczamy tej pożyczki czy grantu na fabryki, innowacje, produkcję, tradycyjne inwestycje, realne miejsca pracy itd., lecz lokujemy ją w świecie digitalnych platformy internetowych.
To wydarzyło się już w świecie Zachodu i zdaniem Varoufakisa dało początek technologicznemu feudalizmowi, który zabił kapitalizm w wielu obszarach i wypiera go w kolejnych. Jak dokładnie do tego doszło?
Kapitalizm produkcyjny
Varoufakis zwraca uwagę, że kapitalizm nadał ceny rzeczom, które w niewolnictwie i feudalizmie jej nie miały, m.in. pracy ludzkiej. Wolnościowy system umożliwił sprawne produkowanie pożądanych przez społeczeństwo towarów i usług, jednak z czasem nauczono się sprzedawać ludziom także rzeczy, których nie potrzebują. Widzimy to dziś wyraźnie, ale wtedy – konkretnie po drugiej wojnie światowej, kształtowanie pragnień i ich utowarowienie nie było takie proste i oczywiste.
O ile podczas wojny amerykański biznes zaczął produkować dla rządu to, czego potrzebowało wojsko, w zamian za gwarantowane kontrakty, ceny i finansowane z budżetu projekty naukowe, to po zakończeniu działań zbrojnych popyt na towary i technologie z nimi związane (technostruktura) siłą rzeczy osłabł. Rozhulanemu przemysłowi zajrzało w oczy widmo zwalniania pracowników i zamykania fabryk. Na szczęście technostruktura umiejętnie odnalazła się na powstającym wówczas rynku polowania na uwagę i emocje ludzi. Cały biznes szybko pojął, że w nowościach technologii – radiu i telewizji, towarem są nie filmy, audycje i programy, lecz uwaga widzów, którzy z reklam dowiadywali się o swoich nowych potrzebach. Wciąż chodziło jednak o pracę i zysk – kapitalizm działał.
Dolaryzacja Europy
Kapitalizm produkcyjny działał na tyle dobrze, że w USA – kraju klasy średniej, nie było jej wystarczająco dużo, aby zapewnić zbyt dla amerykańskiego przemysłu. W poszukiwaniu rynków zagranicznych (oczywiście był to jeden z powodów) amerykańskie elity przeforsowały porządek finansowy znany jako układ Bretton Woods (1944). Ustanowiono wówczas Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy oraz system walutowy oparty na gwarancji stałego parytetu wymienialności dolara amerykańskiego na złoto. System taki zapewniał dużą stabilność kursów walutowych w gospodarce światowej i skutecznie powiązał kursy wymiany między dolarem a walutami Europy i Japonii.
Jak ujmuje to Varoufakis "ten zawrotny projekt, globalny plan przemodelowania Europy i Japonii na modłę amerykańskiej technostruktury, wprowadził kapitalizm w jego złotą erę. Od zakończenia wojny do 1971 roku USA, Europa i Japonia cieszyły się niskim bezrobociem, niską inflacją, wysokim tempem wzrostu i masowym spadkiem nierówności".
Upadek Bretton Woods
System Bretton Woods zakładał, że Stany Zjednoczone będą trwale więcej eksportować niż importować, czyli będą mieć stałą nadwyżkę handlową. W tym celu bank centralny USA zasilał pożyczkami z drukowanych dolarów Europę i Japonię, a te wracały w zamian za amerykańskie towary. W drugiej połowie lat 60. XX splot czynników – m.in. koszty wojny w Wietnamie, socjalny program Great Society, sukces przemysłu Niemiec i Japonii – spowodował utratę przez USA nadwyżki handlowej, a w konsekwencji upadek systemu Bretton Woods.
Dostrzegając zalety systemu z Bretton Woods, Varoufakis pisze "był pomyślany, aby bezrefleksyjna chciwość ludzkości nie zaprowadziła jej, już nigdy, w kolejny wielki kryzys, a w praktyce w kolejną wojnę światową. Gdy jednak jego zasady zniknęły, bankierzy wpadli w amok – ponownie".
Chciwość bankierów
System finansowy, który ukształtował się po upadku Bretton Woods w 1971 roku i trwał do kryzysu w 2008 roku, Varoufakis określa mianem fazy Globalnego Minotaura kapitalizmu (zagadnieniu temu poświęcił oddzielną książkę). W tym okresie globalni banksterzy zadłużyli społeczeństwa do takiego stopnia, że 2007 roku świat finansów obracał sumami 10 razy większymi, niż wynosił całkowity dochód ludzkości – ok. 750 bilionów dol. do 75 bilionów. Stąd porównanie do Minotaura potężnego, żarłocznego potwora z greckiej mitologii, który wymagał stałych ofiar w zamian za utrzymanie porządku na Krecie.
Banksterzy stosowali skomplikowane instrumenty finansowe, m.in. derywaty (w książce Varoufakis wyjaśnia mechanizm ich działania). Nieustannie pomnażali dług, dzielili go na wiele malutkich części i rozsiewali w postaci "produktów" finansowych nieświadomym kupcom po całym świecie. Do tworzenia skomplikowanych derywatów, których sami wówczas nie rozumieli, używali komputerów, które drugiej połowie lat 70. XX w. zaczęły się pojawiać w świecie finansów.
Globalny Minotaur
System Globalnego Minotaura wpisywał się w ramy kapitalizmu finansowego. Polegał na tym, że USA masowo konsumowały skupowane na kredyt towary z Europy, przede wszystkim z Niemiec, a także z Japonii i później dopuszczonych do globalizacji Chin, a kraje te, zarabiające na eksporcie, pożyczały pieniądze Ameryce, finansując jej dług. Jednocześnie właściciele tych odległych przedsiębiorstw chętnie kierowali swoje zyski i oszczędności na Wall Street celem ich zainwestowania. Zatem mimo zniesienia stałego kursu wymiany walut europejskich i japońskiej wobec amerykańskiej, dolar nadal panował, z tym że teraz było to oparte na zaufaniu, a nie na pokryciu w złocie, jak za czasów Bretton Woods.
Podczas gdy globaliści z Wall Street niczym grecki Minotaur pochłaniali znaczną część zysku owoców pracy robotników z Eurazji, w kraju prowadzono polityki niekorzystne dla kapitalizmu produkcyjnego, co z kolei – wskazuje grecki autor – zubożyło amerykańską klasę średnią. "Aby Wall Street mogła z pełną siłą przyciągnąć zagraniczny kapitał, marża Stanów Zjednoczonych musiała dogonić marże w Niemczech i Japonii. Szybkim i przebiegłym rozwiązaniem tego problemu było zduszenie płac amerykańskich robotników: tania siła robocza to niższe koszty, a przez to większa marża. Nie bez powodu średnie zarobki dzisiejszej amerykańskiej klasy robotniczej utrzymują się poniżej poziomu z 1974 roku" – pisze Varoufakis.
Kryzys 2008
Kiedy zatem stabilny Bretton Woods został zastąpiony chwiejnym systemem recyklingu opartym na długu, powstało eldorado dla władców korporacji finansów i Big Techu, ale osłabł amerykański kapitalizm produkcyjny i handlowy, co razem wzięte uderzyło w gospodarkę, wpędziło wielu ludzi w kłopoty i doprowadziło do kryzysu finansowego. Jak pamiętamy w 2008 roku rządy i banki centralne USA i Europy zareagowały na to masowym drukowaniem pieniędzy, uznając, że banki są za duże, by pozwolić im upaść. Zdaniem Varoufakisa była to decyzja rozsądna, jednak problem w tym, że dodrukowane pieniądze nie zostały przeznaczone na pomoc dotkniętym kryzysem przedsiębiorstwom, ponieważ ich menadżerowie woleli w niepewnej sytuacji gospodarczej zbytnio nie inwestować i zaczęli skupować własne akcje, podnosząc w ten sposób ich ceny. Jednocześnie menadżerowie i duzi udziałowcy wykorzystali te środki na pomnażanie swoich niebotycznych majątków, kupując sobie ziemię, luksusowe dobra materialne czy aktywa cyfrowe.
Zdaniem Varoufakisa błąd polegał także na tym, że wraz z bankami ratowano odpowiedzialnych za kryzys bankierów. Krótko mówiąc, państwo brało pieniądze podatników i wyciągało bankierów z kłopotów, które spowodowali, otwierając im hojne linie kredytowe w banku centralnym. W ocenie Varoufakisa upadli bankierzy mocno trzymali rządzących i banki centralne za gardło. Ten stan rzeczy nazwał on 'rządami zbankrutowanych banków". Od 2008 roku szaleństwo drukowania niemających pokrycia w gospodarkach pieniędzy bynajmniej się nie skończyło. Przeciwnie – rządy i bankierzy stracili hamulce, co było widać m.in. przed i w trakcie tzw. pandemii, kiedy strumienie pustych pieniędzy ponownie popłynęły do wielkiej finansjery.
Wszystko to, wraz z komputeryzacją i opanowaniem wolnego początkowo internetu, przyczyniło się do wytworzenia nowoczesnych, ale charakterystycznych dla epoki feudalizmu form kapitału i renty, na które zwraca naszą uwagę Varoufakis – kapitału w chmurze i renty w chmurze. To za pomocą m.in. tych narzędzi współcześni panowie feudalni sprawują władzę nad miliardami cyfrowych chłopów pańszczyźnianych.
Lenna w chmurze
Tu dochodzimy do zasadniczej części wartej polecenia książki, której nie będziemy streszczać. Powiedzmy jednak pokrótce, co autor rozumie przez sformułowania kapitał w chmurze, renta w chmurze i lenna w chmurze.
Technicznie rzecz biorąc kapitał w chmurze to oprogramowanie, serwery, światłowody, w praktyce to posty na Facebooku czy X, filmy na TikToku i YouTube, zdjęcia na Instagramie, recenzje na Amazonie, pobieranie aplikacji czy gier z App Store, udostępnianie swojej lokalizacji na Google Maps itd. To wszelkie zasoby cyfrowe kontrolowane przez gigantyczne korporacje technologiczne. Kapitał w chmurze nie służy produkcji dóbr, lecz uczeniu się przez algorytmy zachowań użytkowników poprzez zbieranie i analizę danych, a następnie ich kształtowania w taki sposób, aby użytkownicy uzależniali się od tych platform. Przy czym cyfrowi feudałowie są już tak bogaci, że pragną nie tyle zwiększania zysku, ile kontroli. Aspirując do bycia pośrednikami w jak największej ilości kluczowych aspektów stosunków międzyludzkich za pośrednictwem swoich aplikacji, zasadniczo różnią się od dawnych kapitalistów, których interesowała nie kontrola ludzi, a zysk – istota kapitalizmu.
Oczywiście klasyczne rynki kapitałowe nie zniknęły, ale prym wiodą właśnie wielkie elektroniczne platformy handlowe Big Techu – współczesne cyfrowe lenna. Tak jak w dawnym feudalizmie pan nadawał lenna swoim poddanym, czyniąc ich wasalami, tak pan Bezos zapewnia dziś lenna w chmurze swoim wasalom – operującym na Amazonie sprzedawcom. Algorytm dba zaś o to, żeby każdemu z kupujących wchodzących na cyfrowe lenno pana Bezosa, wyświetliła się inna, odpowiadająca jego "potrzebom" część włości. Wasale w zamian za możliwość zarabiania na wydzielonej części włości pana, świadczą mu opłatę. Tym sposobem wszystkie Bezosy i Zuckerbergi zgarniają rentę w chmurze. Termin ten wywodzi grecki ekonomista z instytucji renty feudalnej, tzn. świadczenia na rzecz pana. Istotny jest fakt, że dochód ten powstaje niezależnie od pracy. Kupujący musi zatem opłacić zarówno sprzedawcę, jak i jego cyfrowego pana.
Chłopi pańszczyźniani
Jest to sytuacja bez precedensu, ponieważ gro działalności spoczywa nie na pracownikach (ich wynagrodzenia nie przekraczają 1 procenta dochodów największych firm Big Techu), ale na darmowej pracymiliardów ludzi na całym świecie. Kapitał w chmurze reprodukuje się dzięki zaprzęgnięciu niemal całej ludzkości do pisania postów, dawania lajków, komentowania zdjęć, nagrywania filmików, używania potrzebnych i niepotrzebnych produktów i usług FinTechu.
Varoufakis zwraca uwagę: "rzecz jasna, większość z nas robi to dobrowolnie, mało tego – czerpiemy z tego wielką frajdę. Głoszenie opinii oraz dzielenie się intymnymi szczegółami z życia z naszymi cyfrowymi współplemieńcami, a także społecznościami zaspokajają nieodpartą potrzebę wyrażania siebie. [...] W podobnej sytuacji znajdują się miliardy z nas, nieświadomie produkujących kapitał w chmurze. To, że czynimy to z własnej woli, nawet z uśmiechem na ustach, nie zmienia faktu, że staliśmy się nieopłacanymi wyrobnikami – chłopami pańszczyźnianymi na polach rozciągających się w cyfrowych chmurach, swoją codzienną harówką wzbogacającymi niewielką grupę multi-miliarderów z Kalifornii czy Szanghaju. [...] Cyfrowa rewolucja nieuchronnie przemienia pracowników zarobkowych w proli* w chmurze wiodących coraz bardziej niepewny i stresujący żywot pod niewidzialną kontrolą algorytmicznych szefów".
Ze względu na rozmiar i wpływ wielkiej finansjery i Big Tech tradycyjni kapitaliści utracili swoją pozycję, a tradycyjne rynki kapitałowe są wypierane przez lenna w chmurze. Varoufakis wyraża swoje dawne marzenie – żeby praca zrzuciła jarzmo rynku kapitalistycznego i konstatuje, że zaszło coś zupełnie odwrotnego – "to kapitał zrzucił z siebie jarzmo rynku kapitalistycznego".
Prole* – najniższa klasa społeczna w powieści George’a Orwella "Rok 1984", stanowiąca około 85 proc. społeczeństwa Oceanii, skoncentrowana na trudach codziennej egzystencji i prymitywnej rozrywce, przez co niestanowiąca zagrożenia dla klasy panującej – partii.
Czytaj też:
Antykapitalizm interesariuszyCzytaj też:
"Ignorancja to siła". Orwell otworzył oczy milionom ludzi
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.