HISTORIA WIECZNIE ŻYWA | Zofia Nałkowska i Julian Tuwim, uważani za twarze międzywojnia, byli potrzebni komunistom w społecznej legalizacji ich władzy, natomiast Maria Dąbrowska już niekoniecznie. Jej znakomite pióro byłoby cenną zdobyczą, ale pisarka znana była z niepokornego charakteru. Wiadomo jednak, że „byt kształtuje świadomość”, i czynniki partyjne postanowiły odpowiednio „popracować” nad autorką.
Nie wznawiano jej utworów i w pierwszych latach po wojnie głównym źródłem utrzymania Marii były odczyty i wieczory autorskie. Zezwalano na spotkania, czekając na sprzyjającą okazję. „Jerzy Borejsza – notowała zrezygnowana – zaproszony przeze mnie na wczoraj, nie przyszedł i dzisiaj. Wyraźnie to lekceważące danie do poznania, że skoro nie pracuję w propagandzie – nie jestem potrzebna. Pieniędzy mam jeszcze na jakieś trzy tygodnie”.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.