• Ryszard CzarneckiAutor:Ryszard Czarnecki

Ossendowski!

Dodano: 
Ferdynand Ossendowski
Ferdynand Ossendowski Źródło: Wikimedia Commons / Abraham / Public domain
Właśnie mój najmłodszy syn, nastolatek poinformował mnie, że dostał od jednego ze swoich nauczycieli prezent: książkę Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego „Lenin”.

Jak to usłyszałem pomyślałem, że ten skazany na zapomnienie za swoje antykomunistyczne poglądy wielki pisarz towarzyszy mojej rodzinie już co najmniej w trzecim pokoleniu. Mówiła mi o nim moja śp. Mama, gdy sam byłem w wieku mojego Stasia. W domu mieliśmy jego przedwojenną książkę o Polesiu. Ów, w swoim czasie, jeden z pięciu najbardziej poczytnych pisarzy świata (sic!), którego stawiano w jednym rzędzie z Amerykaninem Jackiem Londonem, autorem serii o Winnetou – Niemcem Karolem Mayem oraz Brytyjczykiem Rudyardem Kiplingiem miał niesamowitą osobowość i fascynujące życie. Był jednym z dwóch najbardziej znanych w świecie i przekładanym na największą liczbę języków obcych polskim pisarzem – obok Henryka Sienkiewicza. Był też podróżnikiem, więźniem caratu, poliglotą znającym siedem języków,w tym, uwaga, mongolski i chiński! Był też w pewnym sensie politykiem. W okupowanej przez Niemców Polsce mając już 65 lat, wstąpił do partii politycznej, a jego fundamentalny antykomunizm, a też zapewne narastający z biegiem lat konserwatyzm spowodowały, że było to Stronnictwo Narodowe.

Ossendowski miał tatarskie korzenie i był polskim patriotą. Urodził się na terenie dzisiejszej Łotwy. Kiedyś była to wielka I Rzeczpospolita. Na jego grobie w Milanówku, odnowionym i zadbanym dzięki miejscowemu społeczeństwu i lokalnym władzom znajduje się informacja, że urodził się w Witebsku. No,nie do końca: prawie, bo w Lucynie na terenie guberni witebskiej. Jako mały chłopiec z rodziną przeniósł się w okolice kolejnego kresowego polskiego miasta- pod Psków, skąd pochodził jego ojciec, a w wieku sześciu lat wylądował w słynnym Kamieńcu Podolskim. Gdy osierocił go ojciec, lekarz Marcin Ossendowski, pomagał utrzymać rodzinę udzielając korepetycji, gdy w tym samym czasie jego mama Wiktoria, z domu Bortkiewicz dawała lekcje muzyki. Gimnazjum ukończył w Petersburgu i tam późniejszy pisarz studiował.Bynajmniej zresztą nie przedmioty humanistyczne, ale matematyczno- przyrodnicze, zostając z czasem asystentem profesora Szczepana Zalewskiego. Polski wykładowca zatrudnił współpracownika – Polaka...

Jednak przede wszystkim A. F. Ossendowski podróżował, podróżował, podróżował. Nie jako turysta, ale uczestnicząc w badaniach naukowych: na Kaukazie, nad Jenisejem, w okolicach Bajkału, nad Dniestrem oraz dużo dalej: jeździł do Japonii, na Sumatrę, do Indii i Chin. Z podróży do tego przedostatniego kraju wzięła się jego pierwsza powieść „Chmury nad Gangesem”. Gdy wracał do Rosji starał się, tak jak umiał, obalić carat. Mając 21 lat brał udział w zamieszkach studenckich i musiał uciekać do Francji. Tam studiował na Sorbonie fizykę i chemię poznając późniejszą pierwszą polską laureatkę Nagrody Nobla i jedyną, która dwukrotnie zdobyła Nagrodę Nobla – Marię Skłodowską-Curie.

W końcu pozwolono mu wrócić do Rosji, gdzie nie mając trzydziestki został docentem na Uniwersytecie Technicznym w Tomsku. Byłem w tym mieście niemal sto lat po tym, gdy w nim wykładał. Było to 23 lata temu. Wtedy nie miałem pojęcia,że swój los związał z tym miastem także nasz wielki rodak.

Niespokojny duch Ossendowski nie zagrzał długo miejsca na profesorskim stołku- wolał podróżować. Wysłano go do Mandżurii, aby prowadził badania geologiczne, których celem było odkrycie surowców niezbędnych dla rosyjskiej armii. I znów niepokorny Polak został aresztowany za antycarskie protesty, gdy zorganizował manifestację na znak solidarności z rodakami prześladowanym przez Rosjan w "Kongresówce". Skazano go na karę śmierci, ale wyroku w końcu nie wykonano. Został wybrany szefem Rewolucyjnego Komitetu Naczelnego, który stał się realną władzą w Harbinie,stolicy Mandżurii. Aresztowany po raz trzeci został skazany na półtora roku twierdzy. Nie tracił czasu w więzieniu, skoro po jego opuszczeniu wydał książkę, która była podsumowaniem jego doświadczeń za kratami w różnych okresach czasu. Ossendowskiego „W ludzkim pyle” zachwycił się sam Lew Tołstoj.

Ciekawe, że swe książki nasz bohater pisał najpierw po rosyjsku, potem niczym Conrad-Korzeniowski po angielsku, a dopiero potem po polsku. Obok współpracy z licznym gazetami rosyjskimi, gdy tylko zaczął się ukazywać w języku polskim „Dziennik Petersburski” zaczął do niego pisać, a potem go redagować.

Jego wydana najpierw po angielsku „Beasts, Men and Gods” ("Zwierzęta,ludzie i bogowie") została przetłumaczona na 19 języków obcych ! Zawiera opis jego ucieczki z okupowanego przez komunistów Krasnojarska, ciężką zimę w tajdze, wreszcie przedarcie się, niczym w westernie do Mongolii, gdzie stał się jednym z najbliższych współpracowników barona Ungerna – organizatora azjatyckiej dywizji konnej, która w tym regionie stawiała największy opór bolszewikom.

Najpierw był żonaty z Rosjanką. Po powrocie do Polski ożenił się z Polką, swoją miłością z lat młodzieńczych, profesor muzyki Zofią z Iwanowskich.

Wiedział, kiedy umrzeć: tuż przed wejściem bolszewików. Sowieci nie wiedząc o jego śmierci, pilnie go szukali. Walczyli z nim nawet po śmierci odkopując grób, aby upewnić się, że ich śmiertelny wróg, polski antykomunista, autor 77 książek, które doczekały się 150 przekładów na 20 języków – aby na pewno zmarł...

Był skazany na zapomnienie. Nie można było wymienić jego nazwiska – był na niego specjalny zapis cenzorski. W 1951 roku usunięto jego książki, nawet te czysto podróżnicze, z bibliotek w całej Polsce. Dopiero po upadku komuny zaczęto przywracać go do zbiorowej pamięci Polaków. W Milanówku ma skwer, w Nieszawie pamiątkową tablicę, w Michalinie pod Warszawą – i tu znów osobisty wątek, bo w tej miejscowości… chodziłem do szkoły podstawowej – ma ekspozycję w Muzeum Podróżników Polskich. Wreszcie NBP wydał dwie monety: srebrną i złotą poświęcone Ferdynandowi Ossendowskiemu,w ramach serii: „Polscy podróżnicy i badacze”.

A że nie wszystkim przywracanie wielkiego pisarza do zbiorowej pamięci Polaków się podoba świadczy fakt, że gdy przed 19 laty, w domu, w którym mieszkał podczas okupacji niemieckiej, w Warszawie przy ulicy Grójeckiej 27, wmurowano tablicę z jego podobizną, datami urodzin i śmierci oraz napisem „W tym domu w latach II wojny światowej mieszkał Antoni Ferdynand Ossendowski pisarz, podróżnik, antykomunista” to po protestach mieszkańców musiano usunąć napis „antykomunista”. Działo się to 61 lat po jego śmierci. Jak widać prawda o tym niesamowitym człowieku wciąż niektórych kole w oczy…

Źródło: DoRzeczy.pl