W przyszłym roku będziemy obchodzić 90. rocznicę śmierci tego doskonałego twórcy okresu Młodej Polski. Miejmy nadzieję, że któreś z naszych muzeów narodowych przygotuje wystawę poświęconą jego twórczości. Najpewniej jednak większe obchody tej rocznicy będą miały miejsce w Wilnie, któremu to miastu artysta poświęcił ostatnie trzy dekady swojego życia, licząc od 1908 r. To w tym właśnie roku Ruszczyc maluje swój ostatni obraz, „Gniazdo”, uznawany za najbardziej osobiste dzieło artysty. Dom rodzinny – miejsce ciepłe, bezpieczne, w którym żyjesz, a jak wyjedziesz z niego, to często do niego wracasz. Przedstawia on fragment nowego, dwupiętrowego domu znajdującego się w posiadłości rodziny, obok starego drewnianego dworku, gdzie artysta się urodził. Mowa o Bohdanowie (obecnie na Białorusi), niecałe 100 km od Wilna. Ruszczyc namalował kilka obrazów ukazujących rodzinne gniazdo i jego otoczenie (jego ostatnie „Gniazdo” kilkanaście lat temu sprzedano na aukcji za 1 mln zł).
Na akademii
Bohater tej opowieści nauki malarstwa pobierał w petersburskiej Akademii Sztuk Pięknych (w latach 1892–1897), kończąc je z tytułem artysty. Gdy w marcu 1904 r. otworzono w Warszawie Szkołę Sztuk Pięknych, Ruszczyc dostał propozycję objęcia stanowiska profesora malarstwa, z czego korzysta i pracuje tam do roku 1907. W Krakowie umiera wówczas wybitny pejzażysta, Jan Stanisławski, profesor w tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych. Jako przedstawiciel warszawskiego środowiska artystycznego Ruszczyc uczestniczy w jego pogrzebie, gdzie składa mu hołd jako malarzowi, a także przyjacielowi. Zaraz potem zostaje prezesem elitarnego krakowskiego Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka”, a od jesieni 1907 r., na zaproszenie Juliana Fałata, obejmuje w krakowskiej Akademii kierownictwo „szkoły pejzażowej” po zmarłym Stanisławskim. Opuszcza ją wiosną 1908 r., a w grudniu, po rocznej kadencji, przestaje być prezesem „Sztuki”. Wraca do Bohdanowa, maluje wspomniane „Gniazdo” i przenosi się do Wilna. Tam będzie już pracował do końca swoich dni, a jego zaangażowanie w rozwój kultury tego miasta nie sposób jest omówić w tak krótkim tekście. „Można zaryzykować twierdzenie, iż Ruszczyca, inicjującego w swoim czasie życie kulturalne Wilna, zaangażowanego w odrodzenie kultury wileńskiej już od czasu wyjazdu z Krakowa, a następnie z dużym poświęceniem działającego na rzecz wskrzeszenia uniwersytetu oraz powstania Wydziału Sztuk Pięknych [na Uniwersytecie Stefana Batorego – przyp. red.] formowała potęga dwu form pamięci: rodzinnej i kulturowej…” (Krupowies, 2018). Malarz zostaje pierwszym dziekanem Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego, ale już nie będzie uprawiał malarstwa sztalugowego. Grafiki, ilustracje, plakaty, afisze, projekty scenografii czy portrety kostiumów teatralnych itp. – owszem, tym będzie się zajmował, ale już nie malarstwem olejnym. I o tym będzie ta opowieść. Dlaczego człowiek tak wybitnie utalentowany, mający w swoim dorobku wiele doskonałych dzieł malarskich czy nawet arcydzieł, nagle zaniechał ich tworzenia?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
